Nowe wojny i konflikty, mikroplastik, sztuczne światło w nocy, zanieczyszczenia środowiska antybiotykami – to tylko część kolejnych zagrożeń, z którymi muszą mierzyć się pszczoły i inne zapylacze. Raport na ten temat opublikowali naukowcy z globalnej inicjatywy Bee:wild.
„Pszczoły występują we wszystkich kolorach – niebieskim, czerwonym, metalicznym zielonym. Niektóre są malutkie jak ziarenka piasku, inne mogą wypełnić całą dłoń. I choć istnieje ponad 20 000 gatunków pszczół, tylko 12 z nich to pszczoły miodne” – opowiadają twórcy kampanii Bee:wild.
To nowa globalna inicjatywa naukowców, która stawia sobie jeden cel: zadbać o los zapylaczy, które „zasilają” naszą planetę. „Nie tylko bzyczą wokół kwiatów – są podstawą naszych systemów żywnościowych, ekosystemów i gospodarek” – wyjaśniają autorzy kampanii.
Prawie 90 proc. roślin kwitnących i ponad trzy czwarte głównych upraw na świecie zależy właśnie od zapylaczy. Niestety, z każdym rokiem znajdują się one w coraz trudniejszej sytuacji -zagrożona wyginięciem jest aż jedna czwarta gatunków. Dlatego w ramach inicjatywy Bee:wild opracowano specjalny raport. Wskazano w nim 12 nowych największych zagrożeń mogących przyspieszyć utratę zapalczy (pszczół, motyli oraz niektórych ptaków i nietoperzy) w ciągu najbliższych 5–15 lat. A także kroki, które można podjąć, aby je chronić i odwrócić spadek.
Zacznijmy od zagrożeń.
- Czytaj więcej: Nie ma gatunku, który je zastąpi. Co czeka pszczoły?
Pszczoły w zagrożeniu
Utrata siedlisk, pestycydy, zmiana klimatu i gatunki inwazyjne to problemy już dobrze zdiagnozowane. Wiadomo więc dość dobrze, że spowodowały poważny spadek wśród zapylaczy i już doprowadziły do wyginięcia niektórych gatunków pszczół. Fala nowych zagrożeń sprawia, że wywierana na nie presja jest jeszcze większa.
O jakie zagrożenia chodzi? Raport wskazuje m.in. na:
- wojny i konflikty,
- cząsteczki mikroplastiiku,
- sztuczne światło w nocy,
- zanieczyszczenie antybiotykami,
- zanieczyszczenie powietrza,
- koktajle pestycydów
- oraz częstsze i większe pożary lasów.
I tak np. wojna w Ukrainie zmusza kraje do uprawy mniejszej liczby gatunków roślin uprawnych, co pozbawia zapylacze zróżnicowanego pożywienia przez cały sezon. Z kolei cząsteczki mikroplastiku zanieczyszczają ule w całej Europie. „Badania przeprowadzone na 315 koloniach pszczół miodnych wykazały obecność materiałów syntetycznych, takich jak plastik PET, w większości uli” – informuje University of Reading, którego naukowcy współtworzyli raport i uruchomili kampanię Bee:wild.
Z kolei sztuczne światło w nocy zmniejsza liczbę wizyt nocnych zapylaczy na kwiatach o 62 proc. Dodatkowo hamuje ono kluczową rolę, jaką ćmy i inne owady nocne odgrywają w zapylaniu. Zanieczyszczenie antybiotykami może zaś zanieczyścić ule i miód oraz wpływać na zachowanie zapylaczy, np. ograniczając ich żerowanie i odwiedzanie kwiatów.
Smog wpływ na możliwość przeżycia, rozmnażania i wzrostu zapylaczy, a koktajle pestycydów sprawiają, że stają się one słabsze. Pożary niszczą zaś siedliska i utrudniają ich odbudowę.
- Czytaj więcej: Badanie: farmy wiatrowe nie szkodzą pszczołom
Ochrona zapylaczy to ochrona ludzi
„Identyfikacja nowych zagrożeń i znalezienie sposobów na wczesną ochronę zapylaczy jest kluczem do zapobiegania dalszym poważnym spadkom” – wyjaśnia prof. Simon Potts z Uniwersytetu w Reading, główny autor i przewodniczący Rady Doradczej ds. Nauki w Bee:wild.
I dodaje: „Działając wcześnie, możemy zmniejszyć szkody i pomóc zapylaczom kontynuować ich ważną pracę w przyrodzie i produkcji żywności. Różne możliwości ochrony już istnieją, a pojawia się ich więcej. To nie jest tylko kwestia ochrony. Zapylacze są kluczowe dla naszych systemów żywnościowych, odporności na zmiany klimatu i bezpieczeństwa ekonomicznego. Ochrona zapylaczy oznacza ochronę nas samych”.
Pszczoły, antybiotyki i „elektryki”
Zawarte w raporcie rekomendacje dotyczą m.in.:
- wzmocnienia przepisów ograniczających zanieczyszczenie antybiotykami,
- przejścia na pojazdy elektryczne (co zmniejszy zmniejszenia zanieczyszczenia powietrza),
- hodowlę roślin o zwiększonej zawartości pyłku i nektaru,
- tworzenie siedlisk bogatych w kwiaty na fermach fotowoltaicznych
- oraz opracowywanie metod leczenia opartych na RNAi (kwasie rybonukleinowym), które usuną szkodniki, ale nie zaszkodzą pożytecznym z perspektywy człowieka zapylaczom.
Naukowcy wskazują też, jak połączyć działania na rzecz klimatu z działaniami na rzecz ochrony bioróżnorodności, w tym zapylaczy. Prosty przykład? Sadzenie mieszanek szybkorosnących drzew kwitnących i niekwitnących, które mogą wychwytywać dwutlenek węgla i przywrócą możliwość zapylania. Trudniejszy przykład? Przywracanie siedlisk po wydobyciu materiałów do akumulatorów samochodowych.
„Sensowne działania mające na celu ochronę pszczół nie są „miłym dodatkiem” do przyszłych aspiracji. Praktyczne rozwiązania, które możemy wdrożyć teraz, już istnieją, a pojawia się ich coraz więcej” – zaznacza dr Deepa Senapathi, kolejny współtwórca raportu z Uniwersytetu w Reading. „Najbardziej obiecujące możliwości to takie, które rozwiązują wiele problemów jednocześnie. Skoncentrowane i zdecydowane działania mogą znacznie spowolnić, a nawet odwrócić spadek populacji zapylaczy, jednocześnie tworząc środowiska korzystne zarówno dla natury i ludzi”.
Jak pomóc zapylaczom?
Autorzy raportu podkreślają, że jest wiele rzeczy, które wszyscy możemy zrobić, aby pomóc uratować zapylacze. To m.in. sadzenie roślin kwitnących i zapewnianie schronienia na zewnątrz, a nawet przejście na zdrowszą i wolną od pestycydów dietę.
„Indywidualne działania, takie jak dostarczanie pożywienia i miejsc do gniazdowania w naszych własnych ogrodach, mogą pomóc w dużym stopniu. Jednak zmiany polityki i indywidualne działania muszą ze sobą współgrać, aby wszystko, od ogrodów i gospodarstw po przestrzenie publiczne i szersze krajobrazy, mogło stać się siedliskami przyjaznymi dla zapylaczy” – podkreśla Senapathi.
„Wybory, które podejmujemy dzisiaj, ukształtują przyszłość – nie tylko dla zapylaczy, ale dla całego życia na Ziemi. Razem możemy zapewnić, że te niezwykłe gatunki będą kontynuować swoją ważną pracę, podtrzymując naturalny świat, który podtrzymuje nas wszystkich” – dodaje Razan Khalifa Al Mubarak, prezes Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN) i członek zarządu organizacji ochrony przyrody Re:wild, która stoi za kampanią Bee:wild.
Nielegalne pestycydy w polskim miodzie
Na rzecz ratowania pszczół działa też m.in. Greenpeace. W ostatnim czasie polska „odnoga” tej organizacji przeprowadziła Wielki Test Miodu. W badaniu sprawdzono, czy w polskich miodach znajdują się toksyczne pestycydy. Wolne od tych szkodliwych substancji było 17 z 48 pobranych próbek (po trzy z każdego województwa), a więc 35 proc. W pozostałych znaleziono dziewięć różnych pestycydów, z których trzy są szczególnie szkodliwe dla ludzi, owadów zapylających i innych organizmów.
W 10 próbkach znaleziono tiachlopryd, którego użycie na terenie UE jest zabronione już od ponad czterech lat. „Eksperci wyjaśnili nam, że ten pestycyd nie przetrwałby tak długo w środowisku. Oznacza to, że rolnicy najzwyczajniej w świecie łamią prawo i musi istnieć jakiś czarny rynek nielegalnych pestycydów. W związku z tym Greenpeace złożył powiadomienie o znalezieniu zakazanego pestycydu do Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa” – mówi SmogLabowi Marcel Andino Velez, przedstawiciel organizacji.
Greenpeace martwi nie tylko to, znaleziony w miodach tiachlopryd, ale i acetamipryd. Obie te substancje mają działanie neurotoksyczne, przez co uszkadzają komórki nerwowe u płodów i dzieci, a także sprzyjają przenoszeniu się komórek nowotworowych raka piesi.
„Toksykolodzy wyjaśnili nam, że szkodliwość pojedynczych pestycydów to tylko połowa problemu, połączenia tych substancji tworzą jeszcze bardziej toksyczne koktajle. A takie mieszanki właśnie wyszły w naszym badaniu. To wszystko jest przerażające, a fakt, że Polska jest krajem o najszybciej rosnącym zużyciu pestycydów w Unii Europejskiej, jest też przecież widoczny gołym okiem. Zaczyna się sezon letnich wyjazdów, każdy, kto wyruszy w podróż po kraju samochodem zobaczy przerażająco mało owadów rozbitych na szybie” – dodaje ekspert Greenpeace.
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Lipatova Maryna