Odór zatruwa ich codzienność. Trzy tysiące podpisów mieszkanek i mieszkańców w sprawie uciążliwości odorowej na południu miasta trafiło wczoraj w ręce prezydenta Krakowa. Mieszkańcy domagają się uwzględnienia w przyszłorocznym budżecie 20 mln zł na modernizację oczyszczalni.
Mijają lata, a nawet dekady, a na południu Krakowa jak śmierdziało, tak śmierdzi. Czasem smród jest tak wielki, że nie da się normalnie funkcjonować i nie pomagają nawet zamknięte okna. Wśród setek relacji mieszkańców, którzy w tydzień złożyli kilka tysięcy podpisów pod petycją w sprawie, przeważają te o uciążliwości odorowej na południu miasta. Pojawia się też troska o życie i zdrowie bliskich oraz postulaty o zapewnienie godnego życia bez smrodu.
Ostatnia szansa
Aktywiści: – Dajemy władzom ostatnią szansę na naprawę problemu. Kolejnym etapem będą pozwy przeciwko konkretnym zakładom.
Zaangażowani w sprawę zwołali we wtorek rano konferencję prasową, po której przekazali podpisy prezydentowi miasta. Domagają się uwzględnienia 20 mln zł na hermetyzację oczyszczalni oraz równoległych działań dotyczących pozostałych zakładów na terenie Płaszowa i Rybitw. To one zostały uznane za źródło odoru.
Tomasz Otko, mieszkaniec Płaszowa i członek Zespołu Zadaniowego ds. ograniczenia uciążliwości odorowej dodał, że mieszkańcy wiele lat walczą ze smrodem. – W 2016 r. jako mieszkańcy złożyliśmy pierwszą petycję, pod którą podpisało się 1,4 tys. osób. W 2017 r. odbyło się spotkanie magistratu z mieszkańcami. Wzięło w nim udział 250 osób. Przedstawiciele władz w zderzeniu z gniewem mieszkańców zadeklarowali, że ten problem należy jak najszybciej ograniczyć, a oczyszczalnia powinna zostać poddana procesowi hermetyzacji. Mamy 2023 r., dwa ostatnie lata przyniosły radykalne pogorszenie sytuacji. Śmierdzi coraz bardziej. Prace zespołu zadaniowego nie przyniosły efektu, na który liczyliśmy. Jestem skrajnie rozczarowany i jako zaangażowany w dialog mieszkaniec mam poczucie klęski.
Pod petycją podpisało się już ponad 3 tys. osób. Oto przykładowe komentarze mieszkańców Krakowa:
Podpisuję, ponieważ smród na ul. Malborskie, w okolicy skrzyżowania z ul. Kamieńskiego jest nieznośny. Wdziera się do mieszkania i zdaje się być w tym roku częstszy i bardziej intensywny. Mimo mojej niewielkiej wrażliwości na nieprzyjemne zapachy, jest okropnie dokuczliwy.
Nie mogę znieść codziennego smrodu, który nie daje spać i wzmaga problemy żołądkowe!
Mieszkam w Podgórzu i mam już dość tego smrodu! Czuć to w każdej dzielnicy, Prokocim, Płaszów, Rybitwy i Zabłocie. Od kilku lat jest tylko gorzej…
Ponadto mieszkańcy skarżą się na nocne odory ścieków, uniemożliwiające normalne funkcjonowanie.
Odór na południu Krakowa zatruwa życie mieszkańców
Maciej Fijak, mieszkaniec os. Kabel i przedstawiciel Stowarzyszenia Akcja Ratunkowa dla Krakowa mówił, że nie jest prawdą, że władze miasta i służby ochrony środowiska mają związane ręce. – Mamy na to dowody, mamy orzeczenia sądów, mamy konkretne przepisy, mamy stanowiska Rzecznika Praw Obywatelskich. Jako mieszkańcy południowych dzielnic mamy dość bierności prezydenta i zamiatania sprawy pod dywan. Mówimy stop smrodowi, który zatruwa nasze życie naszych bliskich.
Apelował: Nie prosimy, lecz żądamy, aby w najbliższym budżecie miasta uwzględnić 20 mln zł na hermetyzację oczyszczalni. To urągające dla tysięcy ludzi, że ten problem nie został rozwiązany.
Maciej Fijak przypominał, że z podstawowych zasad prawa ochrony środowiska wynika, że eksploatacja instalacji w zakładzie przemysłowym nie może powodować pogorszenia stanu środowiska w znacznych rozmiarach lub negatywnie oddziaływać na zdrowie ludzi.
– Nie zwalnia z tego ani dotrzymywanie standardów emisyjnych, ani dotrzymywanie standardów jakości środowiska. Ani nawet brak w stosunku do jakiejś instalacji czy urządzenia jakichkolwiek standardów. To nie są nasze wymysły, tylko stanowisko Naczelnego Sądu Administracyjnego – dodawał mieszkaniec.
Fijak zapowiedział, że to władze miasta dostają ostatnią szansę na realne rozwiązanie problemu.
– Niezależnie od działań podejmowanych na drodze administracyjnej, pokrzywdzeni mieszkańcy, przy wsparciu prawnym, mogą wystąpić z pozwami przeciwko konkretnym zakładom. Wcześniej chcemy dać władzom miasta naprawdę ostatnią szansę – podsumował.
Odór uciążliwy niczym smog
Na rozwiązanie problemu w ciągu czterech lat wydano tylko 5 mln złotych. W tym samym czasie przed budżet miasta przewinęło się ponad 25 mld złotych.
– Dlaczego prezydent nie znalazł kluczowych 20 mln na modernizację smrodzącej oczyszczalni? – pytali uczestnicy konferencji.
Przedstawiali też dane, które przygotował sam urząd. Według nich 3 na 5 mieszkańców dzielnic XII i XIII uważa, że smród jest najbardziej palącym problemem.
Anna Dworakowska z Krakowskiego Alarmu Smogowego podkreśliła, że odór może być równie uciążliwy jak smog i zwracała się do władz miasta.
– Jako organizacja zajmująca się jakością powietrza apelujemy do władz Krakowa o poważne potraktowanie sprawy. Kraków jest liderem walki ze smogiem. Jako pierwszy w Polsce wprowadził zakaz palenia węglem i drewnem, co przełożyło się na gigantyczną poprawę jakości powietrza w mieście. Ale smród z zakładów przemysłowych może być dla codziennego funkcjonowania równie uciążliwy co smog. Mieszkańcy mają prawo oddychać powietrzem nie tylko wolnym od smogu, ale również od uciążliwego smrodu.
Przy tym zauważa, że miasto powinno dać przykład.
– I w pierwszym kroku zadbać o to, aby instalacje miejskie, a więc w tym przypadku oczyszczalnia ścieków, nie były źródłem uciążliwości dla mieszkańców południowych i wschodnich dzielnic Krakowa – apeluje.
–
Zdjęcie tytułowe: fotohuta/Shutterstock