Do zbiornika poeksploatacyjnego na terenie Doliny Dolnej Skały od kilku miesięcy wysypywane są odpady górnicze. Teren, który jest potencjalnym siedliskiem ptaków, miejscem występowania chronionych roślin i łowiskiem wędkarskim z każdym tygodniem się kurczy. Ekolodzy zwracają uwagę na to, że wywóz odpadów do tego zbiornika jest niezgodny z szeregiem przepisów.
Wszystko zaczęło się od chronionej rośliny kotewki orzech wodny. Pojawiła się niespodziewanie w zbiorniku niedaleko Krakowa, we wsi Jankowice (gm. Babice) na terenie ostoi Natura 2000 Dolina Dolnej Skawy. Ma nieduże listki i jadalne owoce w kształcie małej kotwicy. Zazwyczaj nie rośnie w zbiornikach pożwirowych. Jest w Polsce, tak jak w wielu innych europejskich krajach, pod ścisłą ochroną.
Wydawać by się mogło, że kotewka trafiła na idealne miejsce. Przeznaczona do rekultywacji, duża i spokojna żwirówka mogłaby być idealnym stanowiskiem dla rzadkiej rośliny.
Mogłaby, gdyby nie proceder wysypywania do wody odpadów z Kopalni Janina w Libiążu (należącej do spółki Tauron Wydobycie).
Zbiornik stopniowo się zmniejsza, a rzadka kotewka jest systematycznie zasypywana. Co więcej, był pomysł, żeby zbiornik zaczął pełnić funkcję polderu przeciwpowodziowego. Im więcej jest w nim skały płonnej (czyli właśnie nieużytecznej skały urabianej w trakcie eksploatacji złoża) tym ma mniejsze możliwości przeciwpowodziowe. Z tygodnia na tydzień w wodzie rośnie bura hałda, zupełnie niepasująca do terenu Natura 2000.
„To nie tylko narusza przepisy o ochronie przyrody i prawa miejscowego, niszczy gatunki chronione i potencjalne siedliska ptaków, zanieczyszcza wody powierzchniowe i prawdopodobnie podziemne (prawie 1 proc. skały płonnej rozpuszcza się w wodzie!), ale też przyczynia się do uszczuplenia przychodów Państwa. Gdyby ww. odpady trafiły tam, gdzie powinny, czyli na składowisko odpadów, to Tauron Wydobycie odprowadziłby do budżetu Państwa 20,03 zł za każdą tonę, czyli przy zakładanej ilości odpadów (ok.1 mln ton) ponad 20 mln zł” – pisze na swojej stronie Towarzystwo na Rzecz Ziemi (TRZ), które nagłośniło sprawę.
Wysypywanie wbrew prawu
-To jest granda – denerwuje się Piotr Rymarowicz, prezes Towarzystwa na Rzecz Ziemi. – Od początku było ustalone, że zbiorniki na terenie Natura 2000 mają służyć ochronie przyrody i bioróżnorodności. Tutaj miały znaleźć się ptasie siedliska. Jak ma im służyć wysypywanie skały płonej do wody?
Zaznacza, że wysypywanie odpadów górniczych do zbiornika jest niezgodne z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego gminy Babice. – Plan przewiduje funkcje przyrodnicze – ochrony ptactwa wodnego, płazów, tarlisk ryb oraz rekreacyjne, sportowe i wędkarskie. Dopuszcza odtworzenie terenów lądowych wyłącznie z nadkładu poeksploatacyjnego z wykorzystaniem gleby zdeponowanej na czas eksploatacji – tłumaczy Rymarowicz. Wędkarze już dostali pozwolenie na łowienie ryb w zbiorniku. – Mówią, że po złowieniu je wypuszczają, bo boją się ich jeść, skoro z tygodnia na tydzień widzą coraz więcej odpadów górniczych w wodzie – dodaje prezes TRZ.
Organizacja wymienia inne przepisy, według których „żwirówka” nie powinna pełnić funkcji śmietnika na resztki z kopalni. Mowa tu m.in. o Planie Zadań Ochronnych ostoi Natura 2000 Dolina Dolnej Skawy, który zakazuje zasypywania terenu, melioracji i osuszania. Wysypywanie skały płonnej jest również sprzeczne z decyzją starosty sprzed dwóch lat, ustalającą rekreacyjny kierunek rekultywacji tego terenu.
Jak to jest możliwe, że firma wywożąca odpady, wynajęta przez Tauron Wydobycie, jest ponad prawem?
-Dostali zgodę wójta gminy Babice, który sam sobie zaprzeczył – najpierw wydał decyzję zakazującą, a później zezwolił na wysypywanie odpadów górniczych do wody – mówi Rymarowicz. – Później zarządzające terenem Krakowskie Zakłady Eksploatacji Kruszywa musiały dostać zgodę marszałka województwa na odzysk odpadów. Marszałek jej nie wydał, więc odwołały się do Ministerstwa Środowiska, które nakazało Urzędowi Marszałkowskiemu podpisanie zgody. Mało tego, gdy Towarzystwo wystąpiło o stwierdzenie nieważności decyzji marszałka, Minister Środowiska odmówił zajęcia się sprawą – dodaje. Wiadomo już, że w sumie do zbiornika ma trafić prawie milion ton odpadów. Oprócz „stałych odpadów z wydobywania kopalin” może być tam wysypywany gruz ceglany i betonowy.
Według obserwacji miejscowych aktywistów i wędkarzy, zasypywanie zbiornika odpadami zaczęło się na wiosnę tego roku. Do teraz połowa populacji kotewki zginęła pod skałą płonną. Pozostała część została fizycznie zniszczona. Zostało już tylko około 40 rozet przy samym brzegu.
– Kotewka orzech wodny podlega ścisłej ochronie gatunkowej na podstawie rozporządzenia ministra środowiska. Wskazuje ono na zakazy obowiązujące w stosunku do tego gatunku, umyślne niszczenie, umyślne uszkadzanie, niszczenie siedlisk – tłumaczyła w „Gazecie Wyborczej” Małgorzata Mordarska-Duda, wiceszefowa Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie. RDOŚ poprosił Krakowskie Zakłady Eksploatacji Kruszywa o wyjaśnienia.
Co na to urzędy?
Napisaliśmy do RDOŚ i wójta gminy Babice z prośbą o wyjaśnienia. Zapytaliśmy o to, czy wysypywanie odpadów do zbiornika jest w ich ocenie zgodne z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego i o to, jakie może mieć konsekwencje dla przyrody.
Chcieliśmy się również dowiedzieć, w jaki sposób zbiornik może utrzymać rekreacyjne i przyrodnicze przeznaczenie, będąc jednocześnie zsypem dla odpadów z kopalni.
Czekamy na odpowiedzi.
Aktywiści już otrzymali odpowiedź od Tauron Wydobycie. „Tauron Wydobycie SA prowadzi gospodarkę odpadami zgodnie ze zobowiązującymi przepisami i kierując się troską o środowisko naturalne. W zakresie odbioru, transportu i zagospodarowania odpadów zakłady górnicze współpracują wyłącznie ze specjalistycznymi firmami, posiadającymi niezbędne zezwolenia administracyjne, co jest ścisłym warunkiem dopuszczenia do uczestnictwa w przetargu publicznym na wyżej wspomniane czynności” – odpisał ekologom prezes zarządu Sławomir Obidziński. Zaznaczył, że wywóz odpadów z Kopalni „Janina” realizuje Chem Trans Logistic Haldex S.A. z siedzibą w Sosnowcu. Jednocześnie zażądał wyjaśnień od firmy zajmującej się gospodarką odpadami wydobywczymi. Na razie nie wiadomo, czy Haldex odniósł się do tych pytań.
Zdjęcie: Towarzystwo na Rzecz Ziemi