Władze Oslo ogłosiły niedawno, że stawiają sobie za cel pozbycie się wszystkich samochodów z centrum miasta. Powody były dwa. Jeden taki, że chciano wnieść tam więcej życia, a także zadbać o jakość miejskiej przestrzeni. Drugi to chęć ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Transport odpowiada za 61 proc. emisji CO2 w Oslo, a 39 proc. da się przypisać indywidualnym samochodom.
Na początek zdecydowano się na to, by strefę wewnątrz pierwszej obwodnicy, zmienić w przestrzeń „bez samochodów” i w ciągu kilku lat całkowicie zamknąć ją dla zmotoryzowanych. Liczono, że wprowadzanie zmian będzie bułką z masłem, bo jak wylicza brytyjski „The Guardian”, 88 proc. mieszkańców tej części miasta nie ma samochodu, a jedynie 8 proc. podróży wewnątrz „ringu” odbywa się w samochodach.
Okazało się jednak, że miało być łatwo, ale łatwo nie będzie. Władzom miasta postawiło się stowarzyszenie kupców, które podniosło argument mówiący, że klienci nie będą mieli jak dotrzeć do znajdujących się tam sklepów. Problemem, mówiono, będą też dostawy i handlowcy potrzebują więcej czasu, by dostosować się do nowych zasad. Uznano więc, że trzeba znaleźć kompromis.
Ratusz zdecydował, że tym będzie złagodzenie planowanych zmian i politykę „zero samochodów” zastąpił planem likwidacji wszystkich miejsc parkingowych w centrum miasta, by aut było najmniej jak to tylko możliwe. W najbliższym czasie – to pierwszy etap wdrażania nowych rozwiązań – z ulic zniknie więc 650 miejsc parkingowych znajdujących się w ścisłym centrum oraz przylegających do niego ulicach. W etapie drugim, który zaplanowano na przyszły rok, zostanie poprawiona infrastruktura dla pieszych oraz rowerzystów i w kilku miejscach pojawią się zakazy wjazdu dla prywatnych użytkowników samochodów. Etap trzeci zaplanowano na 2019 rok.
Ma on oznaczać zamknięcie centrum dla samochodów. Przewidziano dla niego jednak tryb warunkowy. – Zobaczymy, czy usunięcie miejsc parkingowych i ograniczenia w ruchu w śródmieściu okażą się wystarczające. Jeżeli okaże się, że zakaz dla samochodów jest konieczny, by osiągnąć nasze cele, to go wprowadzimy. Jednak przed 2019 rokiem będziemy obserwować, czy łagodniejsze zmiany nie okażą się wystarczające – mówi Lan Marie Nguyen Berg, która odpowiada za ich wdrażanie.
Tymczasem oprócz zakazów zdecydowano się przeznaczyć kilka milionów koron na to, by mieszkańcom miasta sprawić elektryczne rowery. Przygotowuje się też pokaźną sumę, która ma zostać wydana na zakup elektrycznych rowerów towarowych, które mają pomóc w zaopatrzeniu sklepów oraz lokali w strefach z ograniczonym ruchem samochodów. Pojawił się też pomysł zorganizowania systemu dostaw opartych właśnie o taki środek transportu. Dostawcy mieli by dowozić towar na obrzeża centrum, a tam trafiałby on na rowery cargo i do punktów docelowych.
Fot. Scott Edmunds/Flickr.