Z powodu zanieczyszczeń powietrza najbardziej cierpią najsłabsi. Nie tylko dzieci i starsi, ale również osoby z zaburzeniami umysłowymi i neurologicznymi. Badanie przeprowadzone w Hong Kongu wykazało, że w tej grupie ryzyko zgonu z powodu narażenia na smog może być wyższe niemal o 80 proc. niż w przypadku osób zdrowych.
Gdy powietrze „stoi” tężeje smog. Do wzrostu stężenia zanieczyszczeń dochodzi szczególnie w mgliste dni. Naukowcy z politechniki w Hong Kongu postanowili sprawdzić, w jakim stopniu tego typu pogoda może wpływać na wzrost śmiertelności. W tym celu przeanalizowali dane meteorologiczne oraz statystyki zgonów z lat 2007–2014. Okazało się, że mgliste dni skorelowane są z ryzykiem zgonu z dowolnej przyczyny wyższym o 2,9 proc. Wynik ten dotyczy jednak ogółu populacji.
Smutni umierają częściej
Z grupy 284 tys. osób, które zmarły w omawianym okresie, naukowcy wyodrębnili osoby ze zdiagnozowanymi zaburzeniami psychicznymi i chorobami układu nerwowego, m.in. depresją, psychozą maniakalno-depresyjną, schizofrenią i demencją. W ich przypadku ryzyko zgonu w mgliste dni okazało się wielokrotnie wyższe. Pierwszego dnia wyniosło ono 16 proc. powyżej wartości dla dni o normalnej przejrzystości powietrza, a drugiego – już 27 proc. Jednak gdy mgle towarzyszył podwyższony poziom ozonu, pyłów PM2.5, a obszar objęty badaniem cechował się gęstszą zabudowa, rzadszą roślinnością i wyższą temperaturą powiązaną z czynnikami antropogenicznymi, ryzyko zgonu było wyższe aż o 79 proc.
Naukowcy na razie nie są w stanie wyjaśnić mechanizmów tej zależności i podkreślają, że istnieje potrzeba dalszych badań w tym kierunku, a przede wszystkim udzielenia pomocy osobom z grupy ryzyka. – W tej sytuacji priorytetem jest ograniczenie poziomu zanieczyszczeń. To najlepszy sposób na rozwiązanie problemu – podsumował wyniki badania jego współautor prof. Lin Yang z Hong Kong Polytechnic University.
Więcej samobójstw w „toksyczne” dni
Doniesienia o szkodliwym wpływie smogu na psychikę i zdolności poznawcze pojawiały się już wcześniej. Naukowcy z Belgii wykazali nawet korelację między krótkoterminowym wzrostem poziomu skażeń powietrza a wzrostem liczby samobójstw. Podobne wnioski podsuwa badanie przeprowadzone w 2015 r. w Salt Lake City, stolicy amerykańskiego stanu Utah. Wykazało ono, że w dni o podwyższonym stężeniu pyłów i dwutlenku azotu ludzie częściej porywają się na swoje życie. Korelację między wyższym wskaźnikiem samobójstw stwierdzono również w przypadku podwyższonego narażenia na dwutlenek siarki (Guangzhou, Chiny). Z kolei z badania epidemiologicznego z 2013 r. wynika, że gwałtowny wzrost zanieczyszczenia powietrza w Indonezji, będący efektem pożarów lasów, doprowadził do zwiększonej zapadalności na depresję w tym kraju.
Sytuacja wydaje się tym bardziej ponura, że zanieczyszczenia powietrza są źródłem omawianego problemu w podwójnym sensie. Liczne badania wykazują bowiem, że narażenie na smog sprzyja rozwojowi depresji, chorób neurodegeneracyjnych i spowolnieniu rozwoju umysłowego u dzieci. Dodatkowo, jak wynika z nowych doniesień, zaburzenia umysłowe i neurologiczne – do których rozwoju może przyczyniać się smog – czynią chorych bardziej wrażliwymi na działanie zanieczyszczeń powietrza i narażonymi na większe ryzyko zgonu.
Fot. Busko-Zdrój/Smogowa Mapa Polski.