Niemcy przeżywają ekologiczny przełom. Niedawno nasi zachodni sąsiedzi zamknęli swoją ostatnią kopalnię węgla. Teraz chwalą się wzrastającą rolą odnawialnych źródeł energii, z których w 2018 roku pochodziło około 43 procent elektryczności – podaje Reuters. W tym samym czasie udział węgla w produkcji energii wyniósł około 38 procent.
Tak wynika z cytowanych przez agencję wyników badań instytutu Fraunhofera. Plany Niemców są jednak znacznie ambitniejsze. By pomóc w zahamowaniu zmian klimatycznych, zobowiązali się oni do zwiększenia udziału źródeł odnawialnych w produkcji elektryczności do 65 procent. Swój cel chcą osiągnąć do 2030 roku.
Wśród ekologicznych źródeł energii największą rolę odgrywał wiatr, którego udział wyniósł około 24 procent. Na kolejnych miejscach znalazły się słońce z około ośmioma procentami, biomasa z podobnym wynikiem i woda, która pomaga w wytworzeniu nieco ponad trzech procent energii elektrycznej w Niemczech. Autorzy raportu tłumaczą, że nie było szans na większy udział elektrowni wodnych w tej mieszance. To przez ekstremalnie ciepłe lato i towarzyszące mu niewielkie opady. Te zjawiska odpowiadały też za wzrost znaczenia elektrowni słonecznych.
Nie zmienia to jednak faktu, że źródła odnawialne nadal ustępują paliwom kopalnym, w których skład wchodzi również gaz ziemny. Pochodzą z nich 323 terawatogodziny (TWh) energii w stosunku do 219 TWh zielonej energii.
Autor raportu Bruno Burger powiedział Reutersowi, że podobne wyniki oczekiwane są przez badaczy również w 2019 roku.
– Na pewno nie spadniemy poniżej poziomu 40 procent energii ze źródeł odnawialnych. W Niemczech buduje się coraz więcej instalacji do jej pozyskiwania, a schematy pogodowe nie powinny się dramatycznie zmienić- mówi Burger.
Z innego zeroemisyjnego rozwiązania, czyli elektrowni jądrowych, pochodziło ponad 13 procent elektryczności. Niemcy zobowiązały się jednak zrezygnować z nich do 2022 roku.
Fot. Flickr/Tim Fuller.