Pod koniec sierpnia powietrze w Żarach wyglądało imponująco, a powodem – jak donosili mieszkańcy tego miasta – był jeden z działających tam zakładów przemysłowych. Uznałem za stosowne pokazać je Głównemu Inspektorowi Ochrony Środowiska i poprosić o zajęcie się sprawą.
Zrobiłem to z pomocą Twittera.
Szanowny Panie Główny Inspektorze Ochrony Środowiska @Pawe97141580. Czy byłaby szansa sprawdzić, co też takiego się dzieje latem w Żarach, że wyglądają jak górskie uzdrowisko zimą? Bo nie wygląda, żeby to nie stanowiło zagrożenia dla zdrowia mieszkańców, a ludzie oczekują pomocy. pic.twitter.com/16MzQv8vcO
— Tomasz Borejza (@TomaszBorejza) August 24, 2018
Pan Minister Paweł Ciećko zareagował szybko i tak jak należy.
Poproszony o kontakt niezwłocznie złapałem za telefon. Pan Minister zapytał, kiedy będę w Warszawie, żebyśmy mogli się spotkać i porozmawiać o sprawie. Odparłem, że to nie ze mną trzeba się w tym wypadku spotykać, a z mieszkańcami Żar, którzy o sprawie wiedzą zdecydowanie więcej, a nie mogą się doprosić zainteresowania odpowiednich służb. Pan Minister obiecał, że z nimi porozmawia. Numer jego telefonu przekazałem więc Remigiuszowi Krajniakowi z Żar. Ten miał zadzwonić do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska. Przeczytajcie, jak relacjonuje to, co działo się później.
Zadzwoniłeś do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska i co?
Powiedział, że nie ma czasu, żeby zadzwonić w późniejszym terminie.
I co zrobiłeś?
Zadzwoniłem w późniejszym terminie.
I co?
Powiedział, że prosi o telefon w poniedziałek, bo nie może rozmawiać.
I co zrobiłeś?
Zadzwoniłem w poniedziałek.
I co?
Powiedział, żebym zadzwonił w godzinach popołudniowych, bo nie może rozmawiać.
Co zrobiłeś?
Zadzwoniłem w godzinach popołudniowych.
I co?
Zadzwoniłem.
Co usłyszałeś?
Że oddzwoni, ale jakby zapomniał, to żebym ja zadzwonił jeszcze raz.
Zadzwonił?
Nie.
A ty?
Już nie zadzwoniłem.
Ile razy w sumie dzwoniłeś?
Jakieś 10.
I co?
I nic.
A gdzie jeszcze dzwoniłeś w sprawie zanieczyszczenia?
Do Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego.
I co?
Pani powiedziała, że zbada sprawę i żebym oczekiwał na telefon.
Zadzwoniła?
Oddzwoniła po trzech godzinach i powiedziała, że najpierw muszę zadzwonić na straż pożarną.
Gdzie jeszcze pukałeś z problemami Żar?
Do WIOŚ.
I co?
I nic.
Jeszcze gdzieś?
Do Ministra Środowiska.
I co?
I nic.
Dalej?
Urząd marszałkowski.
I co?
I nic.
Bliżej?
Do starostwa powiatowego.
I co?
I nic.
Jeszcze gdzieś?
Do urzędu miasta.
I co?
Dostałem pozew sądowy.
***
Skontaktowałem się z Głównym Inspektoratem Ochrony Środowiska z prośbą o komentarz i odpowiedź na pytanie, dlaczego nie udało się porozmawiać z mieszkańcami Żar. Wróciło do mnie jedynie potwierdzenie odczytania wiadomości e-mail, więc z braku konkretów wnioski muszę wyciągnąć sam. Otóż moim zdaniem Pan Minister Paweł Ciećko nie ma czasu wysłuchać ludzi, bo ciężko dla nich pracuje. Jednak – oczywiście – tak naprawdę powód może być inny, bo to domysły.