Jedenasta dzielnica Paryża jest jedną z najgęściej zabudowanych w Europie. Mieszka tam prawie 150 tysięcy osób, a kolejne chcą się sprowadzać. Nic dziwnego – niemal centralna, dobrze skomunikowana z resztą miasta, żywa, pełna restauracji, barów, sklepów. A im więcej osób szuka tam mieszkania, tym bardziej – oczywiście – chcą w niej inwestować deweloperzy. Kilka lat temu upatrzyli sobie działkę zaraz naprzeciwko słynnego cmentarza Pere Lachaise. To wywołało protest mieszkańców. Jak się okazuje, skuteczny.
Z zewnątrz teren wygląda trochę jak squat. Kolorowe napisy przyklejone na wielkiej bramie, graffiti na otaczających go murach. Trudno sobie wyobrazić, jak mogłoby to wyglądać, gdyby planownane osiedle rzeczywiście tam powstało.
Plany były wielkie: dziewięciopiętrowe bloki z wewnętrznymi i zewnętrznymi boiskami, w piwnicy „domowa” sortownia śmieci, ogródki na dachach. Okna z jednej strony wychodziłyby na ścianę sąsiedniego budynku, a z drugiej na ścianę kościoła. Ale to nie stanowiło dla dewelopera przeszkodą. Teren jest spory, ma aż 6 tysięcy km kwadratowych, można było wypełnić go mieszkaniami, które tak czy siak wyprzedałyby się na pniu. Plan został zatwierdzony przez merostwo, które przyznawało, że mieszkań w tej części Paryża brakuje.
Dlatego w 2016 roku zamknięto istniejący tam do tej pory teren z boiskiem i miejscem do treningu innych sportów.
Mieszkańcy postanowili zaprotestować wobec betonowaniu ich dzielnicy. W najbliższej okolicy nie ma wielu terenów zielonych, do parku trzeba podjechać kilka stacji metrem. Najbardziej zadrzewioną częścią jest cmentarz – zresztą najbardziej znany w całej francuskiej stolicy, więc okupowany przez turystów, szukających grobów Jima Morrisona, Honoriusza Balzaka czy Fryderyka Chopina.
Przepychanki między zwolennikami i przeciwnikami budowy trwały trzy lata. W końcu, a maju 2019, merostwo ogłosiło, że osiedle nie powstanie.
Co teraz dzieje się na spornym terenie?
Powstał tam TEP Menilmontant. TEP, czyli Terre D’Ecologie Populaire, ziemia popularnej (wspólnej) ekologii. Menilmontant to nazwa ulicy, przy której się znajduje. Na miejscu są kury, które przez cały dzień są na wolnym wybiegu, a wieczorem wracają do drewnianego kurnika. Obok nich ustawiono kompost, gdzie mieszkańcy mogą wyrzucać odpady bio. Tym kompostem jest później nawożony wspólny ogród, który powstał z drugiej strony terenu.
Na środku placu ustawiono siedziska ze słomy, palet i drewniane miejsca piknikowe. Jest namiot z napojami i grillem, który można sobie wypożyczyć. Na płocie rozwieszone są informacje o recyklingu i segregowaniu odpadów – oczywiście zapewniono też specjalne kosze. W TEP organizowane są warsztaty, zajęcia sportowe, koncerty, degustacje, kino plenerowe, kolacje składkowe dla całej okolicy. Wszystko to budowało i porządkowało kilkudziesięciu ochotników, wolontariuszy.
TEP w założeniu ma integrować i edukować – szczególnie w tematach ekologicznych, dlatego w jego tworzenie zaangażowały się również fundacje zajmujące się zmianami klimatu oraz środowiskiem (np. Action Climat, czy Les Amis de la Terre, czyli Przyjaciele Ziemi). Każdy może tam wejść i posiedzieć czy wziąć udział w prowadzonych akurat warsztatach.
Prace ciągle trwają, przestrzeń dopiero zaczyna nabierać kształtów. A już w weekendy przesiadują tam tłumy paryżan. Na Facebooku osoby zaangażowane w TEP piszą: „Jesteśmy niezależnym projektem, który pokazuje uczciwą i ekologiczną wizję Paryża jutra”.
Nam się taka wizja bardzo podoba.