– Mamy pewien przełom. Grupa mieszkańców, która zainwestowała i docenia, że może wieczorem wyjść na spacer i w miarę normalnie oddychać, jest coraz większa. Programy dotacyjne się rozwijają dzięki naciskom samorządów, alarmów smogowych i sile argumentów. Efekty będą coraz bardziej widoczne – mówi w wywiadzie dla SmogLabu Piotr Kuczera, prezydent Rybnika.
Maciej Fijak, SmogLab.pl: Dwa miesiące temu byłem w Rybniku i trochę gryzie w gardło. Jak jest dzisiaj?
Piotr Kuczera, prezydent Rybnika: Patrzę na to szerzej, w perspektywie ostatnich 5-6 lat i jest lepiej. Cały czas jest coś do zrobienia. Bardzo cenię sobie ten wysiłek, który mieszkańcy włożyli w przemianę swoich kotłowni i domostw. Przykład dał też samorząd, pokazujemy to w swoich działaniach i efekty są widoczne.
Proszę powiedzieć w takim razie, jak Pan ogrzewa swój dom?
W 2017 r. dokonałem termomodernizacji domu i podłączyłem go do sieci gazowej. Taka była możliwość. Nie żałuję tego. Spowodowało to na pewno większy komfort mojego życia, mniej różnych problemów. Zrobiłem to także przez odwieczne dyskusje z sąsiadami. Pytali, czy to się opłaca. W tym 2017 r. pielgrzymowali do mojej kotłowni, a potem pielgrzymowali, aby zobaczyć moje rachunki. I tak rozprawiałem się z kolejnymi mitami. Dzisiaj całe moje otoczenie się do tej sieci gazowej podłączyło. Dziś mówimy o kryzysie energetycznym i dzisiaj być może poszedłbym w kierunku pompy ciepła, ale te działania pewnie są jeszcze przed nami.
„Dlaczego tego wcześniej nie zrobiliśmy?”
Pewnie też czyściej jest w domu odkąd nie trzeba palić węglem?
Tak, oczywiście. Często rozmawiam z mieszkańcami, którzy zainwestowali w nowe źródło ciepła i pytam ich po kilku miesiącach, czy się opłacało. Słyszę wtedy: – dlaczego my tego wcześniej nie zrobiliśmy? Jest tak, że przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka. I tutaj tak to właśnie było. Dziadowie palili węglem, rodzice tak samo. Nie brano pod uwagę innych możliwości. Prawda jest też taka, że spółki gazownicze bardzo w Rybniku zainwestowały. W kilku dzielnicach ta sieć powstała od podstaw. Stworzono sieć średniego ciśnienia, czyli taką elastyczną, dostępną dla indywidualnych użytkowników. Ale to także zmiany technologiczne, czyli pompy ciepła. One są sygnałem uniezależnienia się w ogóle od energetyki powiązanej z paliwami kopalnymi. One teraz mają swoisty renesans.
Sąsiedzi ze Śląska nie mają Wam za złe, że tak odważnie odchodzicie od węgla i wyciągacie czyste powietrze na podium w miejskiej agendzie?
Niektórzy mówią mi, że jestem talibem czystego powietrza <śmiech>. Patrzę na ilość kontroli, które w Rybniku przeprowadziliśmy w ubiegłym roku. To było ponad 3 tys. kontroli. Mieszkańcy tutaj nie zawodzą. Różnego rodzaju wykroczenia to zaledwie 12 proc. Wystawiono 122 mandaty i 266 pouczeń. To jest element swoistego nacisku. Lata temu mówiłem, że projekt walki na rzecz czystego powietrza w Rybniku opieram o trzy słowa. Edukacja, dotacja, a potem kara. Widzę, że w samorządzie jest pewna obawa przed karaniem mieszkańców, bo to jednak wyborcy. Jednak w Rybniku czara goryczy się przelała, gdy te wskazania jakości powietrza były naprawdę dramatyczne.
Piotr Kuczera: „W Rybniku czara goryczy się przelała, gdy te wskazania jakości powietrza były naprawdę dramatyczne”
Bardzo istotnym elementem, który zafunkcjonował w mieście, to efekt kuli śniegowej. Najpierw była malutka, podrzucana w różnych kierunkach, czasem krytykowana. Ale wraz z rosnącą ilością nowych podłączeń, inwestycji, razem z dotacjami i z jasną komunikacją: – jest uchwała antysmogowa i ochrona powietrza w mieście to priorytet, ta kula śniegowa rosła. Dzisiaj stawiam tezę, że mamy pewien przełom. Grupa mieszkańców, która zainwestowała i docenia, że może wieczorem wyjść na spacer i w miarę normalnie oddychać, jest coraz większa. Programy dotacyjne się rozwijają dzięki naciskom samorządów, alarmów smogowych i sile argumentów. Efekty będą coraz bardziej widoczne.
W takim razie porozmawiajmy o efektach. Czy widać je w twardych danych?
Tak. Dzięki Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków wiemy, że jest ok. 19,5 tys. pieców w budynkach jednorodzinnych. Doszły do tego zawirowania z dodatkami węglowymi, ale dziś wiemy, że wciąż zostało około 5 tys. kotłów na węgiel, które powinny zniknąć zgodnie z zapisami uchwały antysmogowej. To będzie kolejny etap, który jeszcze bardziej uwidoczni zmianę w jakości powietrza. Rybniczanie masowo uczestniczyli w programie “Czyste Powietrze”. Zgłosili rekordową liczbę wniosków. Myślę, że jest to element kampanii edukacyjnej.
Miasto daje przykład
Na głównym deptaku w Rybniku wiszą właśnie edukacyjno-informujące plansze. Na jednej z nich wprost zwraca się Pan do mieszkańców. “Ślązacy mają honor i dumę. Doskonale czują, co znaczy słowo gańba. Dzisiaj prawdziwa gańba dla Ślązaka to hajcować w starym piecu”. Gańba, czyli po śląsku wstyd.
I to nie jest tak, że my tylko wymagamy. Rybnik także daje przykład. Gdybym dzisiaj miał powiedzieć, jakie jest zapotrzebowanie 140 tys. miasta na węgiel, to powiem, że jest bardzo śladowe. Zostało nam 8 takich budynków, strażnice OSP z piecami węglowymi, które znikną w ciągu dwóch lat. Cała reszta, czyli urzędy, domy kultury, szkoły, różnego rodzaju obiekty sportowe – mają ciepło systemowe, gazowe, albo pompy ciepła. Efekt jest też wizualny. Te budynki publiczne są fajnymi perełkami w dzielnicach. Zadaniem, które przed nami, bo staramy się patrzeć do przodu, to kwestia wymiany kotłów z zasobu ZGM-u (Zakład Gospodarki Mieszkaniowej – red.). Na ponad 4,5 tys. mieszkań z węglem pozostało około tysiąca. Mamy plan, aby do 2025 r. one też zniknęły.
To pokazuje, że współpraca urzędu, rządu, alarmów smogowych i mieszkańców daje efekt. W liczbach są to miliony złotych przeznaczone na ten cel, ale z drugiej strony co może być ważniejsze dla mieszkańca niż dbałość o zdrowie? Porównując liczbę dni z przekroczeniem norm stężenia pyłu PM10 to w 2010 było to 134 dni, w 2022 r. już tylko 44 dni. Norma to maksymalnie 35 takich dni, czyli wciąż jest praca do zrobienia. Rozmowy z mieszkańcami też wskazują na to, że jest lepiej. Stacje pomiarowe są w każdej z dzielnic, tablice na szkołach świecą się na zielono, to też jest fajny sygnał. To po prostu cieszy.
Uchwała antysmogowa działa
W ubiegłych latach odwiedzały Was sztuczne “płuca”, czyli oddychająca instalacja Polskiego Alarmu Smogowego, która pokazuje co trafia do naszych płuc.
Te płuca stanęły na Rynku i faktycznie była to instalacja, która unaoczniła problem. Mam też wrażenie, że skończyło się powtarzanie haseł o tym, że za komuny było gorzej, albo, że zawsze był taki problem z powietrzem. Naprawdę już ludzie nie dyskutują z faktem, że smog jest czymś złym. Jeśli już dyskutują, to o tym, w jaki sposób znaleźć pieniądze i dotacje. Jednym z wyzwań na najbliższe miesiące jest zabezpieczenie odpowiednich środków na wsparcie dla najuboższych.
Czy ma Pan rady dla samorządowców ze średnich i mniejszych miast? Czy taka walka o czyste powietrze się opłaca politycznie, wyborcy to doceniają?
Przykład Rybnika pokazuje, że tak. Jest grupa stałych sceptyków, ale myślę, że im młodszy wyborca, tym bardziej ceni sobie kulturę czasu wolnego. Spędzania go w sposób aktywny, na świeżym powietrzu. To grupa, które takie działania chce wspierać. Jestem wdzięczny zarządowi województwa śląskiego, że uchwała antysmogowa nigdy nie była poddawana wątpliwości (w woj. łódzkim i małopolskim przepisy zostały odroczone – red.). W 2017 r. dokument pokazał harmonogram działań i trzymamy się tego harmonogramu. Źle by się stało, gdyby to było zmieniane.
Piotr Kuczera: To nie jest obciach jechać do pracy rowerem
Czyste powietrze to chyba nie jedyny temat, którym żyje Rybnik?
Oczywiście! Zachęcam, aby Rybnik odwiedzić nie tylko dlatego, że skutecznie walczymy ze smogiem. Chcemy pokazywać nowe oblicze miasta. Jako ośrodka nie tylko opierającego się na wydobyciu węgla. Mamy zabytkową kopalnię “Ignacy”, to opowieść o historii miasta, o współpracy człowieka i pary wodnej. Rybnik był i jest także miastem szpitali. W jednym z takich byłych szpitali mamy Edukatorium Juliusz. Pokazujemy tam w jaki sposób należy dbać o zdrowie, jest dużo o historii medycyny. Konsekwentnie wprowadzamy też program mobilności miejskiej, idziemy w stronę czystego transportu, a polityka rowerowa jest jego ważną częścią. Stąd budowa dużej trasy rowerowej, która jest kręgosłupem Rybnika. To także ułatwienie dla użytkowników, aby rowery wspomagać, promować i pokazywać, że to nie jest żaden obciach jechać do pracy rowerem, że niekoniecznie musimy jechać samochodem. To także element pewnej zmiany stylu życia. To wszystko przed nami, ważne, że w czystym powietrzu.
–
Zdjęcie: Shutterstock/Daniel Jedzura