Trwa akcja Polskiego Alarmu Smogowego „Zobacz czym oddychasz”, w trakcie której instalacje imitujące ludzkie płuca objeżdżają polskie miejscowości. Wszystko po to, by zobrazować, co trafia do naszego organizmu każdej zimy. W tym sezonie grzewczym makieta płuc odwiedziła dolnośląską stolicę smogu, czyli Nową Rudę, a także Żmigród i Wrocław.
Wystarczy epizod smogowy, by płuca stały się szare lub nawet czarne, jak stało się we Wrocławiu. Tymczasem przekroczenia norm jakości powietrza stanowią realne zagrożenie dla zdrowia a nawet życia. Szczególnie narażone są grupy wrażliwe, czyli dzieci, kobiety w ciąży, seniorzy i osoby przewlekle chore.
100 tys. kopciuchów na Dolnym Śląsku
Uchwały antysmogowe przyjęte w 2017 r. zobowiązały do usunięcia pozaklasowych pieców, czyli tzw. kopciuchów do 1 lipca 2024 r. Niestety, jak szacuje Dolnośląski Alarm Smogowy, wciąż zostało ich w regionie nadal ponad 100 tysięcy.
Co pomoże przyśpieszyć ich usunięcie?
- Wzmożone kontrole, szczególnie w czasie ataków smogu,
- Programy finansowe wspierające usuwanie kopciuchów,
- Edukacja.
Dr Maciej Zathey, dyrektor Instytutu Rozwoju Terytorialnego z Wrocławia, przyznał, że bardzo wiele osób nie zdaje sobie sprawy z obowiązków wynikających z istnienia uchwały antysmogowej. Zwrócił uwagę na odpowiedzialność instytucji za stan powietrza. – Przede wszystkim potrzebujemy w kraju bardzo jasnego sprecyzowania kierunku transformacji energetycznej [w tym ciepłownictwa i ogrzewnictwa]. To jest kwestia rządu, władz centralnych.
Przypomniał, że za 80 proc. emisji pyłów zawieszonych i toksycznego benzo(a)pirenu odpowiada ogrzewanie (funkcjonalno-bytowe). Potrzebne są stabilne źródła dofinansowujące remonty instalacji grzewczych przez osoby, których na to nie stać. Jak wiadomo, Program Czyste Powietrze został w wstrzymany w listopadzie minionego roku. – Ostatni wątek adresowany jest do gmin, które mają bezpośredni kontakt z mieszkańcami: poza edukacją i informacją, niestety trzeba kontrolować.
Radosław Gawlik, jeden z założycieli Dolnośląskiego Alarmu Smogowego, prezes Stowarzyszenia EKO-UNIA, opowiedział o inspiracji Krakowskim Alarmem Smogowym oraz o początkach walki o czyste powietrze na Dolnym Śląsku.
– Jakość powietrza się poprawiła z powodu ocieplającego się klimatu, ale też dzięki temu, że rozpoczął się duży ruch wymiany źródeł ciepła. Według naszych danych w samym Wrocławiu jest 4,5 tys. palenisk komunalnych do wymiany. Gawlik przyrównał do siebie dwie bardzo znane trucizny. – Cząstki pyłu zawieszonego, które wnikają do organizmu i krążą po nim, trochę mi przypominają cząstki azbestu. Im bardziej zmierzamy do zera, tym jest lepiej. Musimy wypełnić nasze zobowiązania wynikające z uchwały antysmogowej.
Dni smogowych jest mniej, jednak epizody są druzgocące
W wyniku usuwania źródeł zanieczyszczeń powietrza epizody zimowego smogu, zdarzają się rzadziej niż 11 lat temu. W dalszym ciągu ataki te są jednak śmiertelnie poważne. Podczas ataku smogu, który pod koniec 2024 r. dotknął m.in. Wrocław, w kulminacyjnym momencie normy jakości powietrza WHO przekroczone były nawet 10-krotnie. To właśnie dlatego instalacja wrocławskich płuc jest tak czarna.
Przypomnijmy: pod koniec świąt Bożego Narodzenia i tuż po nich Dolny Śląsk, Opolszczyznę, Śląsk, Wielkopolskę i Małopolskę dusiły zanieczyszczenia powietrza. Dwa dni po świętach, gdy Polskę spowijał smog, miasto udostępniło w mediach społecznościowych post informujący o „gęstej mgle” mającej się utrzymać do następnego dnia. Oto niektóre komentarze obserwujących oficjalny profil miasta na Facebooku:
Po tej „mgle” i spacerze mój pies pachniał jakby wyszedł z wędzarni
Ten smród na zewnątrz to mgła? Ciekawe zjawisko
O kurczę… Myślałem, że to dym ze spalania śmieci w piecach, bo coś tak ciężko się oddycha, a to tylko mgła. Cudowne wiadomości – ironizował kolejny internauta.
Dzień później miasto poinformowało o zagrożeniu wysokim poziomem pyłu PM10 odradzając wysiłek fizyczny na zewnątrz.
- Czytaj także: Polska tonie w smogu. Alert RCB w czterech województwach
Można ratować sytuację
Poprawa jakości powietrza w mieście może rocznie ocalić przed przedwczesną śmiercią nawet ponad 800 osób w samym Wrocławiu, z czego 600 ocalonych żyć związanych jest z emisją pyłów pochodzących głównie z kopciuchów, a kolejne 200 to ocalone ofiary spalin samochodowych.
Małgorzata Słowińska z Rodziców dla Klimat, podkreśliła, że są to realne zgony a smog to zagrożenie przede wszystkim dla dzieci i seniorów.
– Mamy wrażenie, że niestety, część straży miejskich sprawdza, kto nie ma pieców kopciuchów i idzie tam na kontrole, żeby było ładniej, wygodniej i sympatyczniej. Niestety powinniśmy kontrolować piece kopciuchy, bo od 1 lipca 2024 r. są one nielegalne – zauważył Krzysztof Smolnicki, lider Dolnośląskiego Alarmu Smogowego, prezes Fundacji EkoRozwoju.
Kto truje najbardziej?
Według oficjalnych danych przekazanych Dolnośląskiemu Alarmowi Smogowemu przez wrocławski magistrat, większość trujących kopciuchów użytkowana jest w lokalach komunalnych.
Największym trucicielem we Wrocławiu są zatem władze miasta, które, jak mówią działacze, pomimo znajomości od 7 lat przepisów uchwał antysmogowych nie podjęły wystarczająco skutecznych działań. SmogLab także wielokrotnie zwracał uwagę na ten problem. Kolejnym zaniedbaniem włodarzy jest brak przyjęcia do końca roku 2024 r. Strefy Czystego Powietrza, czego wymaga obowiązujący Program Ochrony Powietrza dla woj. dolnośląskiego.
Następnym miejscem, które odwiedzą płuca będzie Karpacz, górski kurort szczególnie popularny w okresie zimowym. Co ciekawe, płuca te zostały w ubiegłym roku wylicytowane w ramach WOŚP przez jednego z mieszkańców kurortu.
–
Zdjęcie tytułowe: Szymon Smolnicki