Udostępnij

Po co Trumpowi Grenlandia i Kanada? [OPINIA]

02.02.2025

Czy roszczenia terytorialne wysuwane przez Donalda Trumpa wobec Kanady i Danii to pierwsze kroki do zapewnienia sobie przez USA terenów zdatnych do zamieszkania w nowych realiach klimatycznych? Czy, jak spekulują niektórzy, nowy prezydent USA chce budować „Twierdzę Ameryka” – samowystarczalne imperium mogące przetrwać nadciągającą katastrofę klimatyczną?

To na razie dywagacje, ale pewnym jest, że klimatyczną Realpolitik wdraża Francja, choć na szczęście bez gróźb wobec sąsiadów. Francuzi przygotowują się na „nieuniknione skutki” zmian klimatycznych i na świat znacznie cieplejszy niż dziś.

Czy da się przewidzieć przyszłość?

Nie wiem, czy zdajecie sobie Państwo sprawę, ale ogromna większość przewidywań dotyczących przyszłości, z którymi macie szansę się zetknąć (choćby w mediach), jest niestety niewiele warta. Chodzi mi np. o prognozy na temat rozwoju polskiej, unijnej lub światowej gospodarki, czy też przyszłej sytuacji politycznej – tak w Europie, jak i w innych częściach świata.

Prognozy te są zwykle mało wiarygodne dlatego, że nie uwzględniają (albo uwzględniają w zbyt małym stopniu) najważniejszego czynnika, procesu, który kształtuje i będzie kształtował nasz świat. Obawiam się że z tego samego powodu także większość naszych prywatnych planów na nieco dalszą przyszłość jest mało realistyczna i szybko będzie podlegać bolesnej weryfikacji.

Nie, nie chodzi mi tu o dokonującą się na naszych oczach rewolucję AI, choć gwałtowny rozwój sztucznej inteligencji niewątpliwie może mieć ogromny wpływ na nasze życie.

Procesem, o którym myślę, jest coraz szybciej postępująca zmiana klimatu, która już mocno zdążyła zmienić nasz świat. A to przecież dopiero początek.

Jak dzieci bawiące się w piasku

Większość z nas – zarówno mniej lub bardziej autentyczni eksperci z różnych dziedzin, jak i tzw. zwykli ludzie – jest jak dzieci bawiące się w piaskownicy, zupełnie nieświadome, że nadciąga tornado. Staramy się ignorować pierwsze silne podmuchy wiatru, psujące nasze zamki z piasku i rozrzucające łopatki, foremki i grabki.

Jednak istnieje też (wciąż raczej nieliczna) grupa osób, które doskonale zdają sobie sprawę z wagi zmian klimatycznych, choć większość nie zajmuje się tym tematem zawodowo. Niektórzy z nich mentalnie „siedzą głęboko w apokalipsie” i mają tendencję do analizowania wszelkich procesów politycznych czy ekonomicznych zachodzących w naszym świecie właśnie przez pryzmat zmiany klimatu. To również nie daje pełnego obrazu rzeczywistości, bywa jednostronne, a do tego może wydawać się zupełną fantazją. Jednak i tak jest zazwyczaj znacznie bardziej cenne, celne i bliższe prawdy, niż „mainstreamowe” prognozowanie przyszłości, które uwzględnia wszystkie czynniki poza tym najważniejszym – klimatem.

Jedną z takich analiz zawiera niedawny wpis na Facebooku autorstwa Jarosława Lipszyca.

Lipszyc stawia w nim następującą tezę: wypowiedzi prezydenta Trumpa dotyczące polityki zagranicznej, a zwłaszcza te o możliwym przyłączeniu Kanady i Grenlandii do USA, świadczą o tym, że Stany Zjednoczone bardzo serio traktują zagrożenie, jakim jest coraz ostrzejszy kryzys klimatyczny i nadciągająca wielkimi krokami katastrofa klimatyczna. I przygotowują się do nowej rzeczywistości klimatycznej bez cienia sentymentów, iluzji i skrupułów. No i bez oglądania się na resztę świata.

Po co Amerykanom Kanada i Grenlandia?

„Zapowiedzi Trumpa, że zagarnie Kanadę i Grenlandię, jeśli nie po dobroci, to zbrojnie, nie pochodzą znikąd”, pisze Lipszyc. „Grenlandia jest źródłem metali ziem rzadkich, ropy i gazu. Kanada, ze swoimi ogromnymi lasami, ziemią zdatną do uprawy na ocieplającej się Ziemi, zasobami słodkiej wody i surowcami naturalnymi, jest dla USA potencjalnym buforem przed skutkami katastrofy klimatycznej. W obliczu przewidywanego upadku miast i rolnictwa w południowych stanach, spowodowanego suszami i ekstremalnym upałem, otwarcie drogi na północ staje się po prostu koniecznością. ”

Jarosław Lipszyc przypomina, że Trump uzasadniał potrzebę zajęcia Kanady i Grenlandii właśnie kwestią „bezpieczeństwa narodowego”. „W międzynarodowych działaniach dotyczących klimatu przeszliśmy do fazy «ratuj się kto może»,” dodaje, słusznie zauważając też:

„Dotychczas jedynym wzorcem politycznej reakcji na postępującą katastrofę klimatyczną było albo jej zaprzeczenie, albo działania pozorowane, których realnym celem było głównie podtrzymanie wzrostu gospodarczego. Ostatnie 20 lat agendy klimatycznej, od wejścia w życie protokołu z Kioto w 2005, jest kompletnie niewidoczne na wykresach emisji, które systematycznie i stabilnie rosną”.

To jednak nie do końca prawda – w ciągu ostatnich kilku lat emisje dwutlenku węgla ze spalania paliw kopalnych utrzymywały się na bardzo podobnym poziomie, ale to bez znaczenia. Powinny przecież szybko maleć. Co gorsza, a o czym Lipszyc nie wspomina, w ciągu ostatnich dwóch lat dużo szybciej niż wcześniej rośnie stężenie dwutlenku węgla w atmosferze. Dlaczego tak się dzieje, pisaliśmy niedawno na Smoglabie).

Twierdza Ameryka”

Według Lipszyca Donald Trump wydaje się mieć bardzo pragmatyczne podejście do nadchodzących wyzwań. Odpuścił sobie walkę z globalnym ociepleniem, oceniając, że jest ona nie do wygrania. I że działania mające na celu zmniejszenie emisji i stabilizację ziemskiego klimatu są zbyt trudne, a sukces mało prawdopodobny.

Stara się za to przekształcić USA w „Twierdzę Ameryka”: samowystarczalne, odizolowanego od reszty świata imperium, przygotowujące się do życia w świecie, w którym globalna współpraca przestała być możliwa i każdy musi dbać o siebie.

Brzmi jak political fiction? Teoria spiskowa? Demonizowanie Trumpa i wyraz lęku przed nim, tak częste wśród osób o lewicowych lub liberalnych poglądach? Oby tak było.

Niestety, Jarosław Lipszyc może mieć bardzo wiele racji, choć mam nadzieję, że to, co pisze, wciąż jest sporą przesadą. W końcu sam Lipszyc zaznacza, że jego analiza ma spekulatywny charakter. Jednak nawet jeżeli myli się on co do szczegółów, to w tym, co chce nam przekazać, jest bardzo dużo prawdy – jeśli nie aktualnej, to przynajmniej potencjalnej.

Czy Trump wierzy w zmianę klimatu? To bez znaczenia

Dotychczasowe wypowiedzi Donalda Trumpa każą przypuszczać, że jest negacjonistą klimatycznym – w zmianę klimatu albo nie wierzy, albo ją bagatelizuje. Wyprowadził przecież USA z Porozumienia Paryskiego i zamierza zrobić to znowu. Zapowiada też zwiększenia wydobycia ropy i gazu ziemnego oraz demontaż „zielonych”, proklimatycznych regulacji i polityk. I to mógłby być pierwszy oczywisty zarzut do analizy Lipszyca.

Ale to, co polityk tak skuteczny jak Trump mówi, niekoniecznie jest tym samym, co naprawdę sądzi. Nie wiemy więc na pewno, czy nowy prezydent USA jest świadomy, jak poważnym i bliskim zagrożeniem jest katastrofa klimatyczna. Prawdopodobnie jednak nie jest.

Jak zawsze, dobrze w swoim wnioskowaniu stosować zasadę zwaną Brzytwa Ockhama, choć oczywiście warto też rozważyć mniej prawdopodobne, alternatywne hipotezy. Dlatego motywacja Trumpa do wypowiedzi na temat aneksji Grenlandii czy Kanady, wbrew temu, co pisze Lipszyc, najpewniej nie ma póki co nic wspólnego z gwałtownym ociepleniem klimatu. A przynajmniej nie bezpośrednio. Podobnie jak motywacja do sugerowania konieczności przejęcia przez USA kontroli nad Kanałem Panamskim, który miałby dla Amerykanów ogromne znaczenie militarne i gospodarcze nawet w świecie bez kryzysu klimatycznego.

Jednak to, co na razie siedzi w głowie Donalda Trumpa, tak naprawdę niewiele tu zmienia. I w żadnym wypadku nie implikuje, że Lipszyc się zupełnie myli. W otoczeniu nowego prezydenta USA są przecież ludzie, którzy doskonale zdają sobie sprawę z tego, co dzieje się z naszą Planetą. Choćby w armii.

US Army nie ma złudzeń

Jak przypomina Lipszyc, amerykańska armia jest jedną z tych instytucji, które już od dłuższego czasu zmianę klimatu traktowała bardzo serio, jako bardzo poważne wyzwanie i zagrożenie, w dodatku zwiększające ryzyko konfliktów zbrojnych. Amerykańscy wojskowi zdają sobie też doskonale sprawę ze znaczenia Arktyki dla bezpieczeństwa narodowego, a także z wpływu zmiany klimatu na tą część Świata. W notce prasowej raportu „Arctic Strategy” Departamentu Obrony USA z zeszłego roku możemy przeczytać m. in.:

„Region Arktyki przechodzi szybkie zmiany, zarówno pod względem strategicznym, jak i fizycznym. (…) Wszystko to podkreśla wpływ zmian klimatu na Arktykę, która ociepla się co najmniej trzy razy szybciej niż reszta świata i staje się coraz bardziej dostępna dla ludzkiej działalności.”

Nawet jeśli Trump nie przyjmuje jeszcze do wiadomości tego, co mówią cywilni lub wojskowi specjaliści od atmosfery i oceanów, to przecież ktoś inny z jego otoczenia może potraktować fakty na temat klimatu z powagą, na jaką zasługują. I przekonać Prezydenta, że coś z tym zagrożeniem trzeba zrobić. W takiej sytuacji motywacja do zabezpieczania egzystencjalnych interesów USA poprzez budowę „Twierdzy Ameryka” będzie jeszcze większa niż dziś (teraz najpewniej wynika jeszcze po prostu z „dobrego, starego” amerykańskiego izolacjonizmu). I realność scenariusza rysowanego przez Lipszyca będzie dużo bardziej prawdopodobna.

Adaptacja do zmiany klimatu i tak będzie koniecznością na całym Świecie, również w USA. Pytanie tylko, czy Amerykanie będą ją prowadzić z użyciem środków i metod, które jeszcze do niedawna były zupełnie nie do pomyślenia. Jak na przykład przeprowadzane według „najlepszych” putinowskich wzorców referendum, w którym 98 proc. mieszkańców Grenlandii opowie się za przyłączeniem do USA. Fikcja? Może. Oby. Pożyjemy, zobaczymy.

Jeśli nie Donald Trump, to może kolejny prezydent USA?

Nawet jeśli Trump przez najbliższe 5 lat ograniczy się w sprawie aneksji Kanady i Grenlandii do mało dyplomatycznej retoryki, to może na realne kroki w tej kwestii zdecyduje się kolejny republikański prezydent USA? Tym bardziej że za kilka lat zmiana klimatu może być w USA odczuwalna znacznie bardziej dotkliwie niż dziś.

Wizja adaptacji do zmian klimatu kreślona przez Lipszyca ma wszelkie szanse być – przynajmniej do czasu – taktyką dużo bardziej atrakcyjną, bo i skuteczniejszą niż mitygacja, czyli ograniczanie emisji i przywracanie atmosfery do stanu, który nie zagraża naszej egzystencji. Zwłaszcza z punktu widzenia polityków, bo mitygacja i naprawa tego, co zepsuliśmy, wymaga czasu, współpracy międzynarodowej, rezygnacji z części narodowych interesów, a przede wszystkim: rozwiązań nieakceptowanych społecznie. A efekty i tak są niepewne.

Republikanin już przetarł niebezpieczny szlak

Donald Trump też złamał już pewne tabu, mówiąc (jeszcze przed inauguracją) o możliwości aneksji terytorium innego kraju, w dodatku należącego do NATO. W sytuacji coraz silniejszej presji ze strony fizycznej rzeczywistości kolejnemu przywódcy USA łatwiej więc będzie wcielić te pomysły w życie. W końcu ani Kanada, ani Dania nie mają szans w konfrontacji militarnej z USA i zajęcie należącego do nich terytorium byłoby dla Amerykanów o niebo łatwiejsze niż próba aneksji Syberii przez Chiny.

To wszystko na razie są, miejmy nadzieje, jedynie ponure dywagacje. Jednak ciekawe i dające do myślenia rzeczy dzieją się też w sferze twardych faktów, a raczej oficjalnych komunikatów. Tyle że nie w USA, a po drugiej stronie Atlantyku – we Francji.

Francja szykuje się na najgorsze

Francuzi już od jakiegoś czasu przygotowują się na wzrost globalnej temperatury o 4°C do końca wieku. Niech Was jednak nie zmyli ta liczba. Globalne ocieplenie o 4°C oznacza, że średnia temperatura terytorium Francji wzrośnie najpewniej znacznie bardziej, niż „tylko” o 4 stopnie Celsjusza. Nie stanie się tak jedynie w przypadku, gdy na skutek zmian klimatycznych „wyłączy” się cyrkulacja oceaniczna na północnym Atlantyku. Co samo w sobie będzie potężną katastrofą, ale najpewniej spowoduje w naszej części Świata lokalne ochłodzenie, kompensujące w jakimś stopniu globalny wzrost temperatur.

Przynajmniej niektórzy francuscy politycy nie mają w kwestii klimatu żadnych złudzeń. Doskonale zdają sobie bowiem sprawę z tego, że praktycznie żadne państwo na świecie nie realizuje celów pozwalających utrzymać ocieplenie poniżej „bezpiecznego” poziomu założonego w Porozumieniu Paryskim (1,5°C). Tę granice – prawdopodobnie na stałe – przekroczyliśmy w zeszłym roku.

Co więcej – prawie dwa lata temu, Christophe Bechu – minister środowiska i spójności terytorialnej Francji, stwierdził, że „nie da się uciec przed realiami globalnego ocieplenia” i że jego kraj musi być przygotowany na „nieuniknione skutki” zmian klimatycznych.

Wnioski dla Polski – jak zwykle niewesołe

Warto być tego wszystkiego świadomym. Zwłaszcza jeśli dane nam jest żyć w Polsce, gdzie – jak zwykle — politycy udają, że problemu nie ma.

Za to planują budowę CPK i organizację Igrzysk Olimpijskich. Mimo że za dekadę-dwie może się okazać, że w wiele miejsc na świecie nie da się już bezpiecznie latać, albo że nie bardzo jest po co. Zwłaszcza na wakacje. I że ostatnia rzecz, o której ludzie będą myśleć, to igrzyska.

Bo świat, którego wizję kreśli Lipszyc, może stać się rzeczywistością szybciej, niż sądzimy. Żeby ta ponura rzeczywistość się nie zmaterializowała, musielibyśmy zrobić coś, co z dzisiejszego punktu widzenia dla większości ludzi jest kompletną utopią. O tym jednak spróbuję napisać następnym razem.

Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Hadrian

Autor

Jakub Jędrak

Fizyk, publicysta, działacz społeczny.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partnerzy portalu

Partner cyklu "Miasta Przyszłości"

Partner cyklu "Żyj wolniej"

Partner naukowy

Bartosz Kwiatkowski

Dyrektor Frank Bold, absolwent prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, wiceprezes Polskiego Instytutu Praw Człowieka i Biznesu, ekspert prawny polskich i międzynarodowych organizacji pozarządowych.

Patrycja Satora

Menedżerka organizacji pozarządowych z ponad 15 letnim stażem – doświadczona koordynatorka projektów, specjalistka ds. kontaktów z kluczowymi klientami, menadżerka ds. rozwoju oraz PR i Public Affairs.

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.