W Kalifornii mają miejsce bezprecedensowe pożary, obejmujące m.in. tamtejsze lasy. Najnowsze badania z University of Colorado Boulder sugerują, że część z nich może się nie odrodzić, pozostawiając trwałą wyrwę w lokalnym ekosystemie. Problem będzie narastać w przyszłości, ale jego skala zależy od naszych działań na rzecz klimatu.
Naukowcy z kilku amerykańskich ośrodków postanowili zbadać, jakie szkody mogą w przyszłości pozostawiać po sobie pożary, na których skalę i intensywność wpływ mają zmiany klimatu. Przyjrzeli się w tym celu zniszczeniom, pozostałym po kilku pożarach w latach 80-tych, 90-tych i na początku XX wieku.
Moment publikacji zbiegł się w czasie z bezprecedensową falą pożarów, których skala również może pozostawić trwałe zmiany w krajobrazie. Jak podają amerykańskie media, na ten moment żywioł strawił co najmniej 920 tys. hektarów terenu (2,3 mln akrów), co stanowi rekord w przypadku Kalifornii.
Wyniki ich badań opublikowano w czasopiśmie naukowym „Global Ecology and Biogeography„.
„Odporność naszych lasów na ogień znacznie spadła”
Korzystając ze zdjęć satelitarnych i pomiarów dokonanych w terenie, naukowcy odtworzyli wygląd lasów przed pożarami, objętymi badaniem. Następnie ocenili, w jakim stopniu lasy się zregenerowały. Okazało się – co nie dziwi – że lepiej radzą sobie drzewa na wyższych wysokościach, z niższymi temperaturami i większą ilością opadów, radziły sobie lepiej.
Kluczowy problem dotyczy jednak tego, że wraz z ociepleniem klimatu warunki te uległy przesunięciu, tzn. występują na mniejszym obszarze niż przed stoma laty. W porównaniu z regionami, które spłonęły w XIX i na początku XX wieku, obszary pożarów z lat 30-40 lat, odtworzyły się w mniejszym stopniu.
„To badanie, podobnie jak inne [na ten temat – przyp. red.] jasno pokazują, że odporność naszych lasów wobec pożarów znacznie spadła w cieplejszych i suchszych warunkach” – powiedział w oświadczeniu współautor badań, prof. Tom Veblen z University of Colorado Boulder.
Więcej gazów cieplarnianych – dotkliwsze zniszczenia górskich lasów
W drugim etapie prac naukowcy wykorzystali modelowanie statystyczne, by przewidzieć, jak dotkliwe dla lasów górskich sosny żółtej i daglezji będą pożary w różnych scenariuszach przyszłości. W pierwszym z nich ludzie nie robią nic, by zmniejszyć emisje gazów cieplarnianych, a zmiany klimatyczne nasilają się bez kontroli. W innym, określanym jako scenariusz „umiarkowanych emisji”, emisje zaczynają znacząco spadać po 2040 roku.
Z analiz zespołu wynika, że w dzisiejszych warunkach regeneracji po pożarze ulega około 50 proc. lasów. Oznacza to, że drzewa mogą tam powrócić co najmniej do najniższego zagęszczenia z XIX wieku.
Po 2050 roku roku, zgodnie ze scenariuszem „umiarkowanych emisji”, wskaźnik ten spadnie do około około 18 procent. W scenariuszu, w którym ludzkość nie podejmuje istotnych działań na rzecz klimatu, spada on do 6,3 proc. w przypadku daglezji i 3,5 proc. w przypadku lasów sosnowych.
„Przyszłość nie jest wyryta w kamieniu”
Autorzy podkreślają, że równocześnie – wraz z postępem zmian klimatu – liczba i intensywność pożarów będzie stale wzrastać. Liczba akrów spalanych rocznie w całym kraju podwoiła się już od lat 90-tych XX wieku – wyliczają badacze.
„Najważniejszym wnioskiem jest to, że możemy spodziewać się dalszego wzrostu ilości pożarów w możliwej do przewidzenia przyszłości. Jednocześnie będziemy świadkami przekształcania dużej części terenów z lasów w obszary nieleśne” – powiedział prof. Veblen. Mimo pesymistycznych wniosków zwraca przy tym uwagę na elementy pozytywne: „Jeśli uda nam się poradzić sobie z niektórymi z tych trendów i zmniejszyć emisje gazów cieplarnianych, wyniki mogą nie wyglądać tak tragicznie. Przyszłość nie jest wyryta w kamieniu” – podkreśla naukowiec.
_
Zdjęcie: Shutterstock/SharenS