Po okresie z niedoborem opadów nad Polskę dotarły ulewne deszcze. IMGW ostrzega przed gwałtownymi nawałnicami, a w wielu regionach występują podtopienia. Eksperci przekonują, że nie uratują nas one przed suszą.
Ostrzeżeniem przed gwałtownymi wzrostami stanu wody objęta jest większość naszego kraju. „Granicą” obszaru zagrożonego wylewaniem rzek jest pas rozciągający się od Beskidu Żywieckiego, przez wschodnie krańce Wielkopolski, aż po powiat słupski. Strefa z mocnymi opadami sięga aż do wschodniej granicy państwa. Według meteorologów najbardziej zagrożeni są mieszkańcy wschodniej Małopolski i Podkarpacia. Występuje tam najwyższy, trzeci stopień zagrożenia wylewaniem rzek.
Gdzie dotarła powódź?
Dramatycznie źle jest między innymi w małopolskim Łapanowie, gdzie przerwał wał na rzece Stradomka. Relacje mówią o zalanych kościołach, żłobku i martwych zwierzętach. Z wielką wodą walczy też Sądecczyzna. Woda uszkodziła tam drogi i zalała gospodarstwa domowe między innymi w Sczyrzycu, Kasinie Wielkiej i Kasinie Małej. Pełne ręce roboty mieli też strażacy na Podkarpaciu – do poniedziałkowego poranka interweniowali około 190 razy.
Czy nawałnice uratują nas przed suszą?
Na mapie udostępnionej przez IMGW obszary zagrożone wylewaniem rzek zaznaczone są na pomarańczowo i czerwono. Jak widać, sąsiadują one z obszarami oznaczonymi szarym kolorem. To regiony, w których… nadal jest zagrożenie suszą hydrologiczną. Oznacza to, że w rzekach mogą być notowane są niedobory wody. Widać to między innymi w Wielkopolsce i woj. zachodnio-pomorskim. Jeszcze w piątek regiony te zmagały się z ulewami, a media donosiły o zalanych piwnicach, nieprzejezdnych drogach i powalonych drzewach. Absurd? Niekoniecznie.
To dlatego, że nawalne deszcze nie chronią przed występowaniem suszy. Woda podczas nawałnic odbija się od suchego gruntu jak od betonu, spływając potem do kanalizacji i cieków wodnych – rzek czy kanałów. Dalej odpływa ona do Bałtyku, nie zasilając lokalnego ekosystemu.
„Zmiana rozkładu czasowego opadów powoduje, że znikają wiosenne kapuśniaczki, które są nie tylko przyjemne, ale też dobre dla roślin. Teraz, jeśli pada, to leje – co z kolei może stworzyć zagrożenie powodziowe” – ostrzegał w Smoglabie prof. Zbigniew Kundzewicz, hydrolog i klimatolog.
Jak skutecznie chronić się przed powodzią?
Nawałnice w czasie kryzysu klimatycznego będą więc coraz bardziej powszechne. Jak się do nich dostosować? Specjaliści mówią między innymi o renaturyzacji rzek. Chodzi o przywracanie ich naturalnego biegu tam, gdzie w tej chwili reguluje je wylany na brzegi beton. W miastach podtopienia po ulewach związane są z niedostatkiem terenów zielonych, w które mogłaby wsiąkać woda opadowa. Dobrym sposobem zarówno na suszę, jak i powódź jest tworzenie polderów zalewowych. To obszary bez zabudowy, gdzie woda może swobodnie wylać, nie tworząc żadnych szkód. Tereny takie mogą być też naturalnymi rezerwuarami wody podczas suszy.
„To pozwala zatrzymać kilkukrotnie więcej wody, niż wielkie inwestycje (na przykład budowa tam i dużych zbiorników retencyjnych – przyp. aut.). Według niektórych szacunków nawet do pięciu-siedmiu razy więcej. Sięgając po rozwiązania oparte na przyrodzie, osiągniemy nieporównywalnie lepsze efekty i wydamy znacznie mniej” – mówił Smoglabowi profesor Piotr Skubała z Wydziału Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Śląskiego.
Źródło zdjęcia: miczu / Shutterstock