Aż 60 mln pomp ciepła ma działać w krajach UE do 2030 roku. Według rządowych prognoz w naszym kraju będzie ich aż 5,5 mln i to one mają zastępować trujące kopciuchy. Jednak po początkowym boomie Polacy coraz mniej chętnie sięgają po ten rodzaj ogrzewania swoich budynków, a w rankingu zwycięża inne źródło ciepła. Sprawdzamy, jakie są tego przyczyny i co powinien zrobić rząd.
W połączeniu z „zielonym” prądem (czyli takim, który nie pochodzi ze spalania paliw kopalnych – w Polsce, we wrześniu, pierwszy raz w historii mniej niż połowę energii wyprodukowaliśmy z węgla) mają być technologią przyszłości. Ma być przede wszystkim tanio (przynajmniej w dłuższej perspektywie), czysto i bez duszącego smogu. Miały szturmem wejść pod nasze strzechy, a jednak kolejny raz łapią zadyszkę. Chodzi o pompy ciepła, których do 2030 roku ma być na Starym Kontynencie aż… 60 milionów. Takie są szacunki Komisji Europejskiej.
I choć w dłuższej perspektywie rzeczywiście są tańsze w eksploatacji niż paliwożerne kopciuchy (a także tańsze niż grzanie gazem) i z pewnością łatwiejsze w eksploatacji, to koszty początkowe są duże, więc pompy kolejny raz zaliczają potknięcie. Nad tym, aby rynek pomp ciepła nie rozwijał zbytnio skrzydeł, czuwa też mocne w naszym kraju lobby producentów kotłów na paliwa stałe. Na koniec nie pomagają rosnące ceny energii.
Okazuje się, że rok 2023 przyniósł spadek sprzedaży tych urządzeń, a dane za pierwsze półrocze 2024 są gorsze w porównaniu z 2023 i to aż o 47 proc. Tak wynika z raportu Instytutu Reform – polskiego think-tanku, który sprawdził nie tylko politykę polskiego rządu, ale też rządów pozostałych krajów europejskich. Co doprowadziło do tak głębokiego kryzysu na rynku?
Ile pomp ciepła w Polsce? Oto najnowsze dane
Według European Heat Pump Association (EHPA) w Polsce na koniec 2023 roku było zainstalowanych ponad pół miliona pomp ciepła. Dokładniej było ich ok. 560 tys.
To stan obecny. A jak wyglądają plany? Są równie ambitne, jak cele Komisji Europejskiej. Zapisano je w KPEiK (Krajowym Planie w dziedzinie Energii i Klimatu). Dokument przewiduje, że do 2030 roku mamy mieć aż 2 mln takich urządzeń. 10 lat później ma ich być ponad 5,5 mln. Żeby plan został zrealizowany, to Polska musiałaby montować 205 tys. pomp ciepła rocznie. W 2023 roku zamontowano ich „tylko” 124 tys.
Sprawdzamy, jakie urządzenia Polacy wybierają najchętniej. Dane na bieżąco analizuje i przedstawia Polski Alarm Smogowy w Barometrze programu „Czyste Powietrze”. To jeden z ulubionych dotacyjnych programów w naszym kraju. Łącznie złożono w nim już niemal milion wniosków na sumę ponad 35 mld złotych.
Jakie urządzenia wybierają Polacy? Jeden typ liderem. Montaż pomp ciepła drastycznie spada
Wspomniany barometr pokazuje, że od stycznia 2023 roku regularnie, a w ostatnim pół roku wręcz skokowo, rośnie popularność kotłów na biomasę (głównie spotykaną w postaci pelletu). Dziś co drugie urządzenie dotowane w „Czystym Powietrzu” to właśnie ten typ urządzenia.
Od tego samego momentu skokowo spada popularność pomp ciepła. 1 stycznia ubiegłego roku ponad 60 proc. urządzeń to były właśnie pompy. Dziś jest to 26 proc., czyli jedno na cztery urządzenia.
Trzecie najbardziej popularne urządzenia to piecyki gazowe (20 proc., a poziom zainteresowania kształtuje się na stałym poziomie między 20, a 30 proc. z tendencją zniżkową).
Instytut Reform: Polskie polityki oceniamy jako wadliwe
Raport Instytutu Reform ocenia polskie polityki na 61 punktów na 100, co daje ogólną ocenę “wadliwe”. Instytut wskazuje trzy najważniejsze poprawki:
- automatyczne uwzględnienie dotacji w kosztach inwestycyjnych (obecnie opóźnienia w wypłatach po inwestycji utrudniają skorzystanie ze wsparcia tym, którzy go najbardziej potrzebują),
- faktyczna kontrola instalatorów pomp ciepła (dotychczasowe formy ochrony przed nieuczciwymi firmami nie wystarczą),
- likwidacja barier biurokratycznych, które stanowią utrudnienia i dla obywateli chcących zainstalować pompy, i dla dostawców.
Czy tak się stanie? – Planowane w MInisterstwie Klimatu zmiany w programie Czyste Powietrze idą w kierunku odwrotnym niż powyższe rekomendacje. Na przykład, zamiast kontrolować jakość instalacji pomp ciepła poprzez weryfikację instalatorów, państwo proponuje objąć przedsiębiorców obowiązkowym OC, a zamiast prefinansowania – “szybkie” wypłaty – co jednak oznacza, że właściciele domów będą musieli najpierw wyłożyć pieniądze – przekonują autorzy badania.
Według think-tanku pompy są dla sektora budynków tym, czym dla elektroenergetyki OZE, a dla motoryzacji – samochody elektryczne – czyli podstawowym sposobem na cięcie emisji. Eksperci zwracają uwagę, że w Unii aż 170 tys. osób pracuje w branży związanej z produkcją i montażem tych urządzeń, których ponad 70 proc. zostało wyprodukowanych na naszym kontynencie.
Aleksander Śniegocki: biomasa to ślepa uliczka
O sprawę pytamy prezesa Instytutu Reform i współautora raportu. – Spadek popularności pomp ciepła wynika z braku spójnej polityki wsparcia dla obywateli – zwłaszcza w zakresie jakości instalacji i sprawnej obsługi rozliczeń – mówi Aleksander Śniegocki zapytany przez redakcję SmogLab. Dodaje, że „nie mamy atrakcyjnych rozwiązań taryfowych, które umożliwiłyby elastyczną współpracę pomp ciepła z systemem energetycznym”. – W tej sytuacji wiele osób wybiera kotły na biomasę, które wydają się być dziś względnie tanim i mało ryzykownym rozwiązaniem. Jednak rosnące zainteresowanie biomasą to ślepa uliczka. Polska nie ma wystarczającego potencjału, aby zaspokoić rosnący popyt w dekarbonizujących się sektorach. Grozi to niedoborami i skokowym wzrostem cen biomasy, jeśli obecny trend się utrzyma – komentuje ekspert.
Jakie są powody, przez które Polacy niechętnie wybierają dziś pompy ciepła i co powinni zrobić rządzący?
– Największe bolączki polskiego systemu wsparcia to długi czas oczekiwania na dotację i wysokie ceny energii. Tym rząd powinien zająć się w pierwszej kolejności. Rekomendujemy wprowadzenie specjalnych taryf dla pomp ciepła, aby obniżyć koszty ich eksploatacji, a także uwzględnienie dotacji bezpośrednio na fakturze od instalatora, co z powodzeniem robi Wielka Brytania i Szwecja. Niezbędne jest również stworzenie listy certyfikowanych firm wykonawczych, aby zapewnić wysoką jakość instalacji w ramach programów wsparcia – mówi nam Maria Niewitała-Rej, analityczka ds. polityki klimatyczno-energetycznej, także współautorka raportu.
Nie tylko Polska popełnia błędy. Przy obecnym tempie 45 mln urządzeń zamiast 60
Okazuje się, że Polska to niejedyny kraj, który popełnia błędy. Według wspomnianego raportu w sumie doprowadziły one do spadku w 2023 w porównaniu do 2022 o 6.5 proc., a niepełne dane z I półrocza wskazują na spadek aż o 47 proc. w porównaniu z tym samym okresem 2023 r. Przy utrzymaniu obecnego trendu, w UE w roku 2030 będzie pracować 45 milionów pomp ciepła zamiast planowanych 60 milionów. To oznacza 45 milionów ton CO2 dodatkowych emisji rocznie – trzy razy tyle, co emitują popularne linie Ryanair.
Instytut Reform wymienia 7 europejskich grzechów w tym zakresie.
Są to po pierwsze długie opóźnienia w płatnościach – beneficjenci miesiącami muszą czekać na wypłaty dotacji, co fatalnie wpływa na ich domowe budżety. Druga kwestia to wysokie ceny energii elektrycznej i brak taryf energetycznych dla pomp ciepła – wysokie koszty energii elektrycznej zmniejszają opłacalność korzystania z pomp ciepła, a to zniechęca do inwestycji, zwłaszcza gdy koszty ogrzewania gazowego są niższe. Kolejną kwestią jest niewystarczające dotarcie do najsłabszych grup społecznych – brakuje sprawnych kanałów dotarcia z publiczną ofertą pomocy do osób o najniższych dochodach. Czwarty „grzech” to brak pożyczek uzupełniających na pokrycie pozostałej kwoty należnej po otrzymaniu dotacji. Właściciele domów często muszą korzystać z mało korzystnych ofert komercyjnych lub naruszać oszczędności.
Piąta kwestia to skomplikowany proces składania wniosków. Składa się na niego duża liczba załączników, skomplikowana dokumentacja i brak w tym sprawnej pomocy. Te czynniki zniechęcają do ubiegania się o dofinansowanie. Przedostatni poruszany wątek to niewystarczające powiązanie programów pomocowych z poziomem dochodów. Gospodarstwa domowe o wysokich dochodach łatwiej otrzymują dofinansowanie niż osoby w najtrudniejszej sytuacji. Najtrudniej mają ci, dla których koszt inwestycji jest szczególnie znaczący, ale sama inwestycja w wymianę starego źródła ciepła jest często pilnie potrzebna. Siódme zaniedbanie to niewystarczająca dbałość o jakość instalowanych pomp. Certyfikaty jakości sprzętu są rzadko wymagane lub nie są uznawane.
„Polska może stać się liderem rynku”
Paweł Lachman, prezes zarządu Polskiej Organizacji Rozwoju Technologii Pomp Ciepła „PORT PC” przekonuje: Wsparcie dla instalacji pomp ciepła w Polsce powinno opierać się na rozwiązaniach, które eliminują zbędne bariery biurokratyczne, np. poprzez uznawanie europejskich znaków jakości nadawanych pompom ciepła, co jest standardem w krajach UE.
Jego zdaniem „kluczowe jest także wsparcie konsumentów na każdym etapie procesu inwestycyjnego”. – Powinno się też dążyć do jak najwyższej jakości realizowanych instalacji, np. poprzez system monitorowania instalatorów. Jest to niezbędne w budowaniu zaufania do technologii pomp ciepła i jej długoterminowego sukcesu.
Zdaniem prezesa PORT PC, rozwój rynku korzystnie wpłynie na naszą gospodarkę. – Polska ma szansę stać się jednym z liderów w produkcji zielonych technologii, a to dzięki międzynarodowym inwestycjom w budowę wielkich fabryk pomp ciepła w naszym kraju – wskazuje Lachman. Przypomina, że plany niektórych producentów sięgają nawet 1,5 miliona pomp ciepła rocznie. – Wokół tych fabryk będą powstawać kolejne zakłady – wytwarzające komponenty do pomp ciepła. Oznacza to przyspieszony rozwój wielu polskich firm produkcyjnych, usługowych, transportowych, a także dziesiątki tysięcy nowych miejsc pracy, istotne korzyści dla naszej gospodarki i wizerunku kraju. Istotne jest więc to, żeby nie utrudniać inwestorom tych decyzji i nie spowodować, że zaczną się zastanawiać, czy w naszym kraju opłaca się inwestować – podsumowuje przedstawiciel organizacji.
- Czytaj także: Transformacja energetyczna po polsku. Ceny prądu „bardzo wysokie” na tle UE, mimo rekordów OZE
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/FotoDax