Rząd proponuje nową formułę prawną z myślą o energochłonnej części gospodarki. Strefy Rozwoju Zrównoważonego Przemysłu, zapowiadane jako projekt deregulacyjny, miałyby umożliwić zakładom przemysłowym dostęp do taniej energii ze źródeł odnawialnych. Co wiemy o propozycji i jakie przynosi szanse? Czy wesprze to rozwój nowych rodzajów przemysłu, jak centra danych?
Do mediów trafiła informacja o projekcie zmian w Prawie energetycznym, za który odpowiada Ministerstwo Przemysłu. Według rejestru prac Rady Ministrów propozycja dotyczy specjalnego rozwiązania, które służyć miałoby energochłonnym gałęziom gospodarki.
Strefy Rozwoju Zrównoważonego Przemysłu (SRZP) mają odpowiedzieć na współczesne wyzwania, związane m.in. z transformacją energetyczną i odejściem od węgla. Jak czytamy na stronach rządowych, strefy te “umożliwią przedsiębiorcom, w szczególności energochłonnym, korzystanie z taniej energii”. Mowa przy tym o “likwidacji nadmiernych obciążeń regulacyjnych utrudniających funkcjonowanie przemysłu”.
Zakładane efekty? Zmniejszona miałaby zostać kosztochłonność, natomiast zwiększona konkurencyjność firm. W grę wchodzą rozwiązania, takie jak m.in. preferencyjna taryfa przemysłowa, zwolnienie z opłaty solidarnościowej czy ulgi w zakresie opłat sieciowych.
Strefy Rozwoju Zrównoważonego Przemysłu, OZE i gospodarka
W uzasadnieniu na stronach rządu przeczytać możemy o wyzwaniach związanych z transformacją energetyczną kraju. W przypadku powodów dla przyjęcia projektu mowa m.in. o wycofaniu z użytku części elektrowni węglowych w centralnej i południowej Polsce. A więc i potrzebie dostarczenia taniej energii przedsiębiorstwom energochłonnym. Czy jednak tylko regionom górniczym i pogórniczym miałoby służyć tworzenie Stref Rozwoju Zrównoważonego Przemysłu?
O komentarz poprosiliśmy w think tanku Forum Energii, pytając między innymi o korzyści, jakie może przynieść wprowadzenie tego rodzaju stref. Inna ważna kwestia dotyczy wsparcia zrównoważonego przemysłu w szerszym zakresie.
– Cały polski przemysł energochłonny wymaga rozwiązań wspierających jego rozwój, nie tylko ten który znajdzie się w przyszłych strefach. Redukcja kosztów tworzenia linii bezpośrednich oraz przyspieszenie procedur administracyjnych to rozwiązania, które powinny być powszechnie obowiązujące. Konieczne jest także systemowe wsparcie dla produkcji zielonego wodoru, tam, gdzie elektryfikacja nie jest możliwa. Niezależnie od lokalizacji zakładu w Polsce – mówi zapytany przez SmogLab Tobiasz Adamczewski, wiceprezes Forum Energii.
Propozycja Stref Rozwoju Zrównoważonego Przemysłu może okazać się jednak szansą dla regionów odchodzących od węgla. – Specjalne strefy mogłyby natomiast oferować dodatkowe zachęty wykraczające poza kwestie cen energii, tak aby inwestorzy dostrzegali potencjał rozwoju przemysłu w regionach przechodzących transformację takich jak np. region bełchatowski czy turowski. Przemysł potrzebuje dostępu do taniej energii z OZE, czyli przede wszystkim z elektrowni wiatrowych na lądzie, wraz z możliwością odbioru tej energii linią bezpośrednią. Bez przyjęcia tzw. ustawy wiatrakowej, nawet najlepiej zaprojektowane strefy nie przyniosą zamierzonych efektów – podkreśla Adamczewski.
O komentarz poprosiliśmy również w organizacji RE-Source Poland Hub, polskiej platformie współpracy odbiorców i producentów energii ze źródeł odnawialnych. – Przede wszystkim wciąż nie wiemy dokładnie, czym mają być strefy zaproponowane przez ministerstwo. Opisano je bardzo ogólnie, lakonicznie, przez co trudno stwierdzić, czy spełnią swoją funkcję – mówi nam Szymon Kowalski, wiceprezes Fundacji RE-Source Poland Hub.
SRZP i nadzieje związane z rozwojem nowego przemysłu
Ekspert podkreśla, że dziś odbiorcy przemysłowi borykają się z poważnymi problemami energetycznymi. – Przemysł ciężki w dużej mierze potrzebuje taniej i zielonej energii. Ministerstwo wyszło temu naprzeciw, zapowiadając możliwość tworzenia Stref Rozwoju Zrównoważonego Przemysłu. Nie wiadomo jednak, co to dokładnie oznacza. Dlatego trudno mi jednoznacznie powiedzieć, czy one faktycznie pomogą. Dobrym krokiem, co postulujemy od dawna, byłoby zniesienie opłaty solidarnościowej w przypadku linii bezpośrednich. Obecnie ta opłata sprawia, że projekty OZE z bezpośrednią dostawą do odbiorcy tracą na rentowności. Odbiorcy potrzebują tak przyłączonych źródeł, ale niekoniecznie chcą za nie płacić, dlatego zależy im aby ktoś takie źródło wybudował i sprzedawał energię. To zdecydowanie krok w dobrą stronę – podkreśla Kowalski w rozmowie ze SmogLabem.
– Dzięki temu oczywiście odbiorcy przemysłowi na terenach pogórniczych, jak Bełchatów czy Śląsk, łatwiej i taniej pozyskaliby zieloną energię. Wygląda jednak na to, że jest to regulacja, która może być skierowana do całego przemysłu energochłonnego, a nie tylko do miejsc związanych wcześniej z węglem. A przynajmniej byłoby dobrze gdyby rząd tak do tego podchodził. Dlatego powinniśmy spojrzeć na te przepisy szerzej – mówi nasz rozmówca.
Co ciekawe, silniejsze wsparcie dla przemysłu energochłonnego to potencjalnie perspektywy również dla nowych gałęzi przemysłu, związanych np. ze sztuczną inteligencją. – To rozwiązanie, które może przypominać nieco specjalne strefy ekonomiczne. Tak jak ja rozumiem zaproponowane przepisy, ich intencją powinno być nie tylko punktowe wsparcie Śląska, Bełchatowa czy Konina. Z jednej strony mogą pomóc już istniejącemu przemysłowi energochłonnemu pozyskać zieloną energię. Z drugiej strony jest to okazja, by myśleć o przyciąganiu nowego przemysłu energochłonnego, na przykład centrów danych. Tego rodzaju obiekty potrafią zużywać tyle energii co huta, a nawet więcej – mówi nam wiceprezes RE-Source Poland Hub.
_
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Maciej Bledowski