Unijna dyrektywa zakazująca używania plastikowych jednorazówek wywołała w Polsce falę pomysłów, jak ograniczyć używanie tego tworzywa. Poszczególne części naszego kraju zaczynają powoli rewolucję, dzięki której być może przestaniemy tonąć w plastikowych śmieciach.
Przykładem od kilku dni świeci Wałbrzych. To dolnośląskie miasto ogłosiło, że nie będzie już używać plastiku. Nie można oczywiście, na poziomie samorządu, zakazać sprzedawania go w miejscowych sklepach. Ale można znacząco ograniczyć jego użycie.
Jak?
Od 1 maja zostanie tam wprowadzony całkowity zakaz używania jednorazowych, plastikowych opakowań, naczyń i sztućców w miejskich instytucjach. Nie chodzi tylko o magistrat, ale też miejskie spółki Zamek Książ i Aqua Zdrój, czyli Centrum Aktywnego Wypoczynku. Plastikowych jednorazówek nie będzie na imprezach organizowanych i współorganizowanych przez miasto.
Co więcej, nie będzie można ich używać również podczas wydarzeń, których organizacją zajmują się firmy zewnętrzne, ale które dostały dofinansowanie z urzędu miasta. Dzięki temu plastiku nie będzie m.in. na tegorocznym Festiwalu Kwiatów i na półmaratonie w sierpniu.
Prezydent Wałbrzycha, Roman Szelemeja w rozmowach z mediami tłumaczył, że śmieci jest zbyt dużo, co powoduje problemy z ich zbiórką. Żadna firma nie chce podjąć się odbierania tak ogromnej ilości plastikowych odpadów. Ile ich jest? To postanowiono w Wałbrzychu pokazać bardzo dobitnie – plastik zużyty przez mieszkańców w ciągu jednego dnia zbito w kostki i ustawiono w centrum. Takich kostek było pięć, każda z nich zawierała blisko 5 tysięcy butelek o łącznej wadze 200 kg.
Wałbrzych jest pierwszym miastem w Polsce, które zdecydowało się na taki krok.
Inne miejscowości próbują jednak walczyć z plastikowymi śmieciami na własny sposób.
W Krakowie radny Łukasz Wantuch zaproponował ustawienie maszyn, które będą wypłacać 10 groszy za każdą wyrzuconą butelkę. Na razie pojawi się jedna – stanie w urzędzie miasta przy al. Powstania Warszawskiego.
– Planujemy w ten sposób zebrać 10 tysięcy butelek – mówi Wantuch. – Zapłacę za nie ja, ze swojej pensji radnego. Jednocześnie Rada Miasta Krakowa podjęła uchwałę, w której zadecydowała, że zbierze milion takich butelek – dodaje.
Maszyna pojawi się w urzędzie już 16 kwietnia. Jak zaznacza radny Wantuch, będzie to pierwszy butelkomat w Polsce, który za butelkę wypłaci pieniądze.
– Pomysł przywiozłem z Niemiec. W Berlinie system kaucji działa od jakiegoś czasu i trudno znaleźć pustą butelkę wyrzuconą gdzieś na ulicę – podkreśla radny– Tam wypłaca się 25 centów za każde wyrzucone opakowanie. Ale nie chodzi nawet o kwoty, a o aspekt psychologiczny – lepiej wrzucić kilka butelek i dostać za to drobne niż wysypać je gdzieś nad rzeką albo spalić w piecu – dodaje. Krakowski radny ma nadzieję, że takie rozwiązanie zaczną stosować inne miasta w Polsce. Chciałby również, żeby podobne pomysły na zagospodarowanie plastikowych śmieci spowodowały wprowadzenie kaucji za takie butelki – musiałoby to być jednak rozwiązanie centralne.
Podobne maszyny stoją już w innych miejscach w Polsce, ale za plastikowe opakowanie „odwdzięczają się” inaczej. Na przykład w Sosnowcu w pięciu lokalizacjach stanęły automaty, za pomocą których można nie tylko pozbyć się odpadu, ale i przelać 10 groszy na wsparcie lokalnego sportu. Klient sam decyduje, czy przekaże pieniądze na piłkarzy, hokeistów czy koszykarzy Zagłębia Sosnowiec.
Plastikowa rewolucja szykuje się również w Warszawie.
Radny ugrupowania Miasto Jest Nasze Łukasz Porębski, wystąpił z wnioskiem o ograniczenie zużycia plastiku do burmistrza Żoliborza Pawła Michalca. Pisze w nim: „Parlament Europejski zatwierdził zakaz sprzedaży wyrobów jednorazowego użytku z tworzyw sztucznych z datą obowiązywania od 2021 roku. Uważam, że czekanie trzech lat na wdrożenie wyżej wymienionych przepisów nie jest potrzebne, jeśli samorząd dzielnicy Żoliborz może szybciej wykonać własny krok (…)”.
Radny proponuje, żeby zakazano używania plastikowych jednorazówek w Urzędzie Dzielnicy Żoliborz i we wszystkich podmiotach, które z nim współpracują. W ślad za jego pomysłem podobne wnioski w swoich dzielnicach złożyły Aneta Skubida z Woli oraz Melania Łuczak z Mokotowa.
Na razie odpowiedzi burmistrzów jeszcze nie ma, ale na Żoliborzu już widać pozytywną zmianę – podczas spotkania wielkanocnego dla mieszkańców podawano żurek w papierowych talerzach. Można było go zjeść drewnianą łyżką.
Źródło zdjęcia: Shutterstock. Autorstwo: Teerasak Ladnongkhun