Ulewne deszcze, nieznośny upał, zagrożenie brakiem wody – polskie miasta przygotowują się na skutki zmian klimatu. Kolejne z największych metropolii publikują swoje plany adaptacyjne. W dokumentach można przeczytać, które z zagrożeń klimatycznych będą dla nich najbardziej uciążliwe. Częściowo mówią one też o tym, jak uchronić mieszkańców przed przykrymi skutkami globalnego ocieplenia.
Czym są miejskie plany adaptacji (MPA)? To dokumenty, o których powstaniu mówi się od 2017 roku. Wtedy ministerstwo środowiska podpisało umowę na koordynację projektu z konsorcjum państwowych instytutów i jednej prywatnej firmy. Rządzący od początku podkreslali, że nie chodzi o przeciwdziałanie zmianom klimatu, a o przystosowanie się do nich. „Miasta są szczególnie narażone na wpływ zmian klimatycznych. Plany mają pomóc uodpornić i przystosować je do zmieniających się warunków” – powiedział przy okazji podpisania dokumentu wiceminister środowiska Paweł Sałek. Powstanie MPA ma też bardzo praktyczne znaczenie. Dzięki powstaniu dokumentów urzędy miast będa mogłby ubiegać się o środki unijne na przystosowanie się do zmieniających się warunków klimatycznych.
Do partnerstwa w projekcie zgłosiły się 44 największe Polskie miasta poza stolicą – Warszawa swoją strategię przygotowała już wcześniej. Do dziś wszystkie dokumenty powinny być gotowe. Sprawdziliśmy największe metropolie – z sześciu najludniejszych z nich MPA nie publikuje na razie jedynie Poznań. Co znajduje się w pozostałych?
Gdańsk obok zagrożeń wynikających ze zmian klimatu widzi wyjątkowo dużo korzyści. Ma chodzić o niższe koszty ogrzewania i odśnieżania ulic, mniejszy ma być również smog. Na cieplejszym i dłuższym lecie ma skorzystać turystyka. Tyle o plusach. Mieszkańcy i turyści będą musieli przygotować się na fale upałów, nagłe powodzie przychodzące razem ze sztormem, gwałtownymi burzami i deszczami nawalnymi czy powstawanie osuwisk. Mieszkańcy Wrocławia mogą pożegnać się z mroźnymi zimami. Temperatura poniżej zera w mieście ma występować najwyżej przez kilkanaście dni w roku. Największe zagrożenie ma wynikać z ryzyka wystąpienia ulewnego deszczu i silnego wiatru. Podobnie jak w przypadku Gdańska, tak i we Wrocławiu może nie wytrzymać kanalizacja. Miasto planuje zainwestować w retencję i ponowne wykorzystanie deszczówki. Sporą część raportu zajmują kwestie zdrowia publicznego. Władze zwracają uwagę nie tylko na zwiększenie się ryzyka udarów w upalne dni, ale i częstsze występowanie chorób odkleszczowych. Łódź ma szansę być polskim liderem zieleni. To tutaj eksperci widzą największy potencjał miasta włókniarek na adaptację do ocieplenia się klimatu. Docenili wysoki udział lasów w ogólnej powierzchni miasta. Optymizmem napawają też projekty wspierające rozwój zieleni w tkance miejskiej, jak Zielona Łódź czy Zielone Podwórka.
Główne motywy w pozostałych planach w zasadzie się powtarzają: walka ze skutkami ulew, ochrona przed upałami, dbanie o zieleń i retencję. W MPA znajdziemy raczej ogólniki, rzadko spotkamy się z gotowymi rozwiązaniami czy szczegółami dotyczącymi kosztów realizacji kolejnych punktów. Konkretów być może jest niewiele, ale wymaga tego tematyka, którą poruszają raporty – wyjaśnia Andrzej Łazęcki, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej w krakowskim magistracie. Według urzędnika ważna jest jednak zmiana myślenia, którą widać w projektach MPA. Na przykład w przypadku wody, która zamiast ścieku jest traktowana jako cenny zasób.
– On powinien zostać retencjonowany i zagospodarowany, między innymi by złagodzić skutki suszy, które coraz mocniej odczuwamy. – dodaje przedstawiciel krakowskiego Urzędu Miasta. przywołując uchwałę Rady Miasta na temat ochrony przed suszami i powodziami z zeszłego roku. – Miejski plan adaptacji nie jest dokumentem tworzonym ze względów formalnych, który ”trzeba mieć”. Skutki zmian klimatu są coraz mocniej zauważalne, są wyzwaniem z którym musimy się zmierzyć. Adaptacja miasta jest procesem, który będzie monitorowany, a odpowiednie zmiany oraz działania będą wprowadzane w miarę potrzeb. – mówi Łazęcki. Zapisy MPA nie są jeszcze wiążące. Najpierw muszą pochylić się nad nimi miejscy radni. I prawdopodobnie to przesądziło o takim stopni ich ogólności – ocenia dr Andrzej Kassenberg z Instytutu na Rzecz Ekorozwoju, który poza ministerialnym programem współuczestniczy w opracowaniu strategii przystosowania do zmiany klimatu Warszawy.
– Władze miast nie chcą twardo deklarować sum, które będą przeznaczać na adaptację do skutków zmiany klimatu. Mają przecież świadomość, że zależą one od bieżącej polityki i woli radnych. Jeśli plany byłyby nadmiernie szczegółowe, mogłyby nie zyskać akceptacji polityków. – zauważa naukowiec.
Według Kassenberga jednym z największych wyzwań stojących przed włodarzami dużych miast będzie uporanie się z miejskimi wyspami ciepła. To miejsca w obszarach najbardziej zagęszczonej zabudowy, gdzie wysokie temperatury mogą być najbardziej dotkliwe, zwłaszcza nocą.
– Jest tam niewiele terenów zieleni i pokrytych wodą, które mogłyby łagodzić upał. Temperatura osiąga tam najwyższy poziom w dwie-trzy godziny po momencie największego nasłonecznienia w wyniku wypromieniowania z utwardzonej powierzchni i budynków. W centrum może być ona o kilka stopni wyższa niż na obrzeżach. Z wyliczeń dla Warszawy wynika, że umieralność w takiej sytuacji wzrasta średnio o 14 procent. Dla mężczyzn powyżej 70 roku życia ta wartość to nawet 25 procent. – mówi Kassenberg. Przyznaje też, że polskie miasta mogą mieć problem z nawalnymi deszczami. To przez zabetonowanie swojego terenu. Woda jest szybko odprowadzana system kanalizacji i szybko paruje zamiast być pochłaniania przez tereny zieleni i łagodzić lokalnie klimat.
O MPA na pewno niedługo będzie głośniej, a to przez debaty miejskich radnych, którzy będą przekuwać założenia dokumentów w prawo. Jak ocenia Kassenberg, sama dyskusja na ten temat może zwiększyć świadomość problemów związanych ze zmianami klimatu wśród mieszkańców polskich miast.
Źródło zdjęcia: Shutterstock/us1950sr