7 listopada w Delhi odnotowano poziom zanieczyszczenia pyłem PM2.5 sięgający 700 ug/m3. Sytuację taką odnotowało większość światowych mediów jak urągającą standardom cywilizowanych krajów. Okazuje się, że podobne stężenia w tym samym czasie wystąpiły również w Polsce.
Zaledwie dzień później, 8 listopada, w Legionowie poziom zanieczyszczenia powietrza pyłem PM2.5 pomiędzy godziną 21 i 22 sięgnął poziomu 606 ug/m3. Następnego dnia równie poważny incydent miał miejsce w Rybniku: o godzinie 22 poziom zanieczyszczenia pyłem PM10 wynosił 693 ug/m3. Co więcej, średnie stężenia pyłu PM10 dla doby było aż sześć razy wyższe niż dopuszczalna norma. To tylko dwa z przykładów pokazujących jak wygląda zanieczyszczenie powietrza w Polsce. Każdego roku nagminnie przekraczane są poziomy zanieczyszczenia powietrzem do wartości przekraczających wielokrotnie dopuszczalne normy.
Przyczyną takiego stanu rzeczy jest spalanie w domowych kotłach paliw stałych. Niestety, ten obszar pozostaje w Polsce poza jakąkolwiek regulacją. W efekcie bardzo popularne są tzw. „kopciuchy”, a więc kotły, które emitują do powietrza duże ilości dymu i zanieczyszczeń. Można w nich spalać wszystko – węgiel złej jakości, mokre drewno, a nawet śmieci. Brakuje też norm jakości węgla, przez co do gospodarstw domowych trafiają odpady węglowe (muły i flotokoncentraty) oraz węgiel słabej jakości, o wysokiej zawartości zanieczyszczeń.
– Bez wprowadzenia wymogów co do jakości paliw oraz minimalnych standardów emisyjnych dla domowych urządzeń grzewczych nie uporamy się z problemem ogromnego zanieczyszczenia powietrza w naszym kraju – mówi Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego.
Poziomy zanieczyszczenia w Rybniku, Katowicach czy choćby podwarszawskim Legionowie przekraczają wielokrotnie wartości dopuszczalne prawem.
Źródło: Polski Alarm Smogowy.
Fot. Delhi, Wikimedia Commons.