Mieszkańcy powiatu Oświęcimskiego proszą GIOŚ o nową aparaturę do mierzenia zanieczyszczenia powietrza. Ostatnio w tej sprawie interweniował Chełmecki Alarm Smogowy. Jak mówią jednak jego działacze, walka o stałą stację pomiarową trwa od lat. Nie pomogły tu również przedwyborcze obietnice.
Oświęcim to jedno z największych miast powiatowych województwa małopolskiego z ludnością sięgającą niemal 40 tysięcy mieszkańców. Miasto ma też dużą strefę przemysłową z licznymi zakładami. Jakie substancje one emitują i w jakim stopniu zagrażają one zdrowiu ludzi? Nie do końca wiadomo, ponieważ Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska nie mierzy dokładnie składu oświęcimskiego smogu.
Na terenie miasta znajduje się jedynie „przyczepa” – czyli mobilna, manualna stacja pomiaru zanieczyszczeń. Podaje ona stężenia benzoapirenu i pyłu PM10. Pomija jednak substancje chemiczne równie groźne dla zdrowia mieszkańców oraz mniejsze i znacznie bardziej niebezpieczne cząsteczki pyłowe PM2,5. Najbliższa stacja podająca pełną informację o zanieczyszczeniu znajduje się w Trzebini. Na podstawie pochodzących z niej danych ogłasza się w Oświęcimiu stany informowania o zanieczyszczeniu powietrza oraz smogowe stany alarmowe.
– Trzebinia znajduje się około 30 kilometrów od Oświęcimia, jest tam też około sto metrów przewyższenia w stosunku do stolicy naszego powiatu. Inaczej wygląda również ukształtowanie terenu. – mówi nam Marcin Kręźlewicz z Chełmeckiego Alarmu Smogowego. Z pomiarów widać, że Trzebinia należy do najmniej zanieczyszczonych miejsc w województwie, czego nie można powiedzieć o Oświęcimiu. Pokazują to dane z 2017 roku, pochodzące z zamkniętej już stacji w pobliskich Brzeszczach. Średnioroczne stężenie pyłu PM10 wyniosło tam wtedy 67 mikrogramów na metr sześcienny. Pomiary z Trzebini mówią o dwukrotnie niższych wartościach.
– A przecież ówczesny starosta powiatowy podczas kampanii wyborczej obiecywał postawienie stałej i automatycznej stacji pomiarowej do końca zeszłego roku. Jest kwiecień, a stacji nie widać. – dodaje Kręźlewicz odnosząc się do zapowiedzi Zbigniewa Starca, obecnego wicewojewody.
Na razie na apel mieszkańców odpowiedział jedynie małopolski WIOŚ. W oświadczeniu urzędnicy piszą, że sami nie mogą nic zrobić. Odsyłają do Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. To tam zapadnie ostateczna decyzja w sprawie nowej stacji w Oświęcimiu. Na razie aktywistom i mieszkańcom musi wystarczyć empatia wojewódzkiego inspektora, który podziela ich „opinię na temat zasadności prowadzenia pomiarów jakości powietrza w tym rejonie”.
Fot. Peter Brewer/Shutterstock.