Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wydał orzeczenie określane mianem precedensowego. Unijny organ – w odpowiedzi na dwa pytania, zadane przez belgijski sąd – uznał bowiem, że obywatele wspólnoty mają prawo kwestionować sposób, w jaki mierzona jest jakość powietrza, a sąd może nakazać jego zmianę. Czy orzeczenie otwiera drogę polskim obywatelom w podobnych sprawach? O to zapytałem Miłosza Jakubowskiego z Fundacji Frank Bold.
Belgijska sprawa dotyczyła m.in. lokalizacji punktów pomiarowych, w których badana jest jakość powietrza. Mieszkańcy Brukseli nie byli bowiem zadowoleni z tego, w jaki sposób władze miasta – na podstawie dokonywanych pomiarów – podejmują walkę z problemem zanieczyszczeń. W związku z tym, we współpracy z prawnikami ClientEarth, brukselczycy weszli na drogę sądową.
W toku prowadzonej sprawy belgijski sąd zwrócił się do TSUE z dwoma zapytaniami, bezpośrednio dotyczącymi sprawy:
– Pierwsze z nich dotyczyło kwestionowania przez mieszkańców sposobów, w jaki władze mierzą jakość powietrza. Mieszkańcy domagali się bowiem stacji pomiarowej, w pobliżu wyjątkowo ruchliwej arterii – jednak sąd miał wątpliwości, czy może ingerować w pomiary, nakazując władzom instalację nowej stacji pomiarowej.
– Druga kwestia dotyczyła natomiast interpretacji wyników pomiarów. Władze oceniały bowiem jakość powietrza na podstawie średniej z kilku stacji pomiarowych i na tej podstawie oparły lokalny plan ochrony powietrza – co nie podobało się części mieszkańców, żyjącej w bardziej zanieczyszczonej części miasta. Sąd miał jednak wątpliwości, czy może ingerować w to, jak miasto ocenia jakość powietrza.
Orzeczenie
Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że sądy krajowe w państwach członkowskich powinny orzekać w sprawach dotyczących prawidłowej lokalizacji punktów pomiaru jakości powietrza, a jeśli stwierdzi nieprawidłowości – stosować wszelkie niezbędne środki w celu zapewnienia, że punkty pomiarowe zostały umieszczone z poszanowaniem kryteriów wynikających z prawa UE.
Trybunał podkreślił ponadto, że stwierdzenie przekroczenia dopuszczalnego poziomu zanieczyszczenia powietrza choćby w jednym punkcie pomiarowym oznacza, że standardy jakości powietrza są naruszone w całej strefie.
„Obywatele #UE ?? mają prawo domagać się od władz wiarygodnych pomiarów jakości powietrza – orzekł właśnie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. To odpowiedź skargę @ClientEarth i mieszkańców Brukseli, dotyczącą Planów Ochrony Powietrza dla belgijskiej stolicy!” – napisano w środę w mediach społecznościowych Client Earth – Prawnicy dla Ziemi.
Wyrok dla Brukseli będzie najprawdopodobniej oznaczać, że miejscowy sąd skorzysta ze swoich praw (potwierdzonych przez TSUE), czym zmusi władze lokalne do zmiany planu ochrony powietrza.
Ten precedens oznacza, że władze lokalne nie będą mogły „ukrywać” niskiej jakości powietrza w określonych punktach miasta pod ogólnomiejską średnią! @warszawa @WantuchDominika @NIKgovPL @PawlowskiJakub @Wozny3 @BmLawnicka @JJPiszcza @SmogLab @kstrzepka
— ClientEarth Polska (@ClientEarth_PL) June 26, 2019
Wyrok TSUE a polskie powietrze
Czy jednak wyrok TSUE będzie stanowić dla polskich sądów precedens, torując drogę obywatelom w podobnych sprawach? O to zapytałem Miłosza Jakubowskiego z Fundacji Frank Bold. Jako prawnik od lat zajmuje się on problematyką środowiskową.
“Wyrok ten stanowi pewne wytyczne dotyczące stosowania przepisów o ochronie powietrza w całej UE. Dlatego również polskie sądy i polskie organy administracji publicznej powinny uwzględniać go w swoim orzecznictwie. Niestety przewidujemy, że w praktyce będzie z tym problem, ponieważ w innych, podobnym sprawach – które dotyczyły ochrony powietrza, a konkretnie skarg obywateli i organizacji pozarządowych na programy ochrony powietrza – polskie sądy ignorowały orzecznictwo TSUE i przepisy prawa unijnego. Sądy nie dopuszczały do rozpatrzenia tych spraw, powołując się wyłącznie na przeszkody wynikające z prawa polskiego”.
Potrzeba specjalistycznej wiedzy
W kontekście polskim pojawia się jednak inny problem, który dotyczy merytorycznych podstaw, na podstawie których orzekać mieliby polscy sędziowie. Zdaniem Jakubowskiego, do wydania wyroku w podobnej sprawie sąd potrzebowałby tzw. wiadomości specjalnych, czyli np. opinii biegłego.
„W postępowaniach przed polskimi sądami administracyjnymi nie ma jednak możliwości powołania dowodu z opinii biegłego. Mamy więc paradoks, ponieważ sąd musiałby bazować wyłącznie na swoim rozeznaniu, bez udziału ekspertów. Obawiam się natomiast, że sama lektura aktów prawnych, bez opinii specjalistycznej, może być niewystarczająca.
W polskich sądach administracyjnych nie ma odrębnych wydziałów, które zajmowałyby się wyłącznie kwestiami środowiskowymi. Nie ma więc zbyt wielu sędziów, którzy specjalizują się w tego typu sprawach. Tematyka środowiskowa staje się coraz bardziej istotna dla społeczeństwa, ale też jest niezwykle skomplikowana, przez co wymaga dużej wiedzy (również pozaprawnej) oraz doskonałej znajomości prawa unijnego i międzynarodowego. Jako Fundacja uważamy, że dobrym rozwiązaniem byłoby stworzenie osobnych wydziałów orzeczniczych w sądach administracyjnych, które zajmowałyby się wyłącznie takimi sprawami” – powiedział Miłosz Jakubowski z Fundacji Frank Bold.
Źródła: ClientEarth (1 i 2), Twitter/ClientEarth_PL
Zdjęcie: Shutterstock/zauganize