W nękanej przez pożary Australii nie ustają kontrowersje na temat słów premiera, który stwierdził publicznie, że kraj ten nie jest winny zmianie klimatu, emitują jedynie 1,3 proc. globalnych emisji CO2. Z politykiem polemizuje m.in. opozycyjna Partia Pracy. Niepokój części komentatorów wzbudza zapowiedź rozwiązań uderzających w protesty prośrodowiskowe i klimatyczne.
W ostatnich miesiącach Australię wielokrotnie nawiedzały serie pożarów buszu, których problem – zdaniem wielu ekspertów, m.in. z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii – nasilił się wraz z postępującymi zmianami klimatu. Zdaniem naukowców wraz ze wzrostem temperatur wydłużył się sezon pożarów buszu (będących do pewnego stopnia naturalnym elementem klimatu Australii), pogłębiając tym samym sumę strat, wyrządzanych przez żywioł. Ponieważ sezon ten de facto nadal trwa, w publicznej debacie nie zanika temat tego, czy kraj robi wystarczająco dużo, by zadbać o swoje bezpieczeństwo w przyszłości.
Spór o odpowiedzialność
„Nie wydaje mi się, żeby sugestia, że Australia, odpowiadająca za 1,3 proc. globalnych emisji CO2, robiąc coś mniej lub bardziej inaczej, mogłaby zmienić przebieg tegorocznych pożarów, opierała się na jakichkolwiek wiarygodnych dowodach naukowych” – powiedział w ubiegłym tygodniu premier Scott Morrison, cytowany przez „The Sydney Morning Herald”. Przyznał on, że owszem, zmiany klimatu przyczyniają się do wzrostu ryzyka pożarów, jednak podkreślił przy tym, że zmiany klimatu są zjawiskiem globalnym, a Australia stara się ograniczyć swoje emisje.
Takie tłumaczenia nie przekonują jednak krytyków obecnego rządu, w tym niektórych publicystów i opozycyjnej Partii Pracy. Patrick Suckling, były australijski dyplomata, wytyka na łamach „SMH” m.in., że wkład Australii w siłach alianckich w trakcie II WŚ również wynosił nieco ponad 1 procent. Mimo tego wysiłek ten jest jak najbardziej istotny i upamiętniany do dziś.
Krytycznie na temat stanowiska reprezentowanego przez premiera wypowiada się również Chris Bowen, odpowiadający za kwestie zdrowia w opozycyjnej Partii Pracy. Jak podaje brytyjski „The Guardian” PP stoi na stanowisku, że starania Australii o ograniczenie emisji nie są wystarczające. Zdaniem Bowena konieczne jest przygotowanie i wdrożenie konkretnej strategii, nie tylko ograniczającej emisje, ale i chroniącej ludność przed skutkami zmian klimatu. Oprócz już dziś odczuwanych zagrożeń, jak susze i pożary, polityk zwraca również uwagę na m.in. możliwość pojawienia się w kraju chorób tropikalnych.
Sprzeciw wobec „postępowców”
Niepokój wielu komentatorów wzbudziły również niedawne słowa premiera, który w swojej mowie krytycznie wypowiedział się na temat coraz powszechniejszych protestów klimatycznych. Jak podaje portal ABC News, określił on aktywistów mianem „progresywistycznych” i oskarżył o to, że starają się narzucić reszcie społeczeństwa swój punkt widzenia, szkodząc przy tym gospodarce. Szczególną uwagę zwrócił on na praktykę bojkotowania poszczególnych firm, nie tylko sektora wydobywczego, ale także świadczącego usługi na jego rzecz (np. w bankowości).
„Wspólnie z prokuratorem generalnym pracujemy nad opracowaniem mechanizmów, które mogą skutecznie zakazać tych pobłażliwych i samolubnych praktyk, które zagrażają źródłom utrzymania innych Australijczyków” – podkreślił premier Morrison. Wzbudziło to oburzenie opozycji, która określiła propozycję ograniczaniem demokracji.
In Scott Morrison’s Australia everyday citizens are
– not allowed to protest
– not allowed to boycott or spend money where we want
– not allowed to blow the whistle
– not allowed to report what the government is up toNext he’ll be telling us how many children we must have..
— Sarah Hanson-Young? (@sarahinthesen8) November 1, 2019
„W Australii Scotta Morrisona zwykli obywatele nie mogą: protestować; prowadzić bojkotu, ani wydawać pieniędzy gdzie chcą; dmuchać w gwizdek; ujawniać planów rządu. Następnie będzie nam mówił, ile musimy mieć dzieci…” – napisała na Twitterze senator Sarah Hanson-Young z australijskiej Partii Zielonych.
Póki co jednak strona rządowa nie poinformowała o opracowaniu konkretnych rozwiązań prawnych, które miałyby uderzać w ruch klimatyczny.
Źródła: The Sydney Morning Herald, The Guardian, ABC News, Twitter, EurekAlert!
Zdjęcie: Shutterstock/Daria Ni