Prezydent Kenii uratował 100-letnie drzewo figowe, które miało zostać wycięte w związku z budową autostrady. Uhuru Kenyatta wydał dekret, który uznaje figowca za pomnik dziedzictwa kulturowego i ekologiczne kraju. Budowana przez chińską firmę autostrada zmieni przebieg.
Decyzję podjętą przez prezydenta poprzedziła kampania organizacji ekologicznych, które domagały się zachowania wysokiego na cztery piętra drzewa. – To konkretne drzewo jest tylko symbolem większej sprawy, o którą walczymy. Chcemy zielonego i czystego miasta, i czystej Kenii. – mówiła w rozmowie z Agencją Reuters Elizabeth Wathuti.
Wśród większych planów, o których mówiła Wathuti, jest projekt zalesienia do 2022 roku 10 proc. powierzchni kraju. W tym bierze udział m.in. służba więzienna oraz program ochrony środowiska Organizacji Narodów Zjednoczonych. Obecnie zaledwie 7 proc. powierzchni kraju pokrywają lasy.
Komentatorzy wskazują, że w samej decyzji mogło chodzić nie tylko o chęć ochrony środowiska. Drzewa figowe są święte dla Kikuyu – najliczniejszej grupy etnicznej w kraju. Należący do niej ludzie uważają, że ścięcie drzewa tego gatunku przynosi nieszczęście. Kenia – podobnie jak wiele innych krajów – przechodzi obecnie przez trudny okres związany z pandemią koronawirusa. Prezydent, zdaniem komentatorów, chciał uniknąć zarzutów w razie ewentualnych problemów. Kenijczycy mogliby uznać, że są one związane ze ścięciem 100-letniego drzewa.
Fot. Shutterstock.