Udostępnij

Propozycje ministerstwa zabiją polskie OZE? Wsparcie tylko dla kapitału zagranicznego

04.10.2023

Organizacje zrzeszające polskie firmy z branży OZE alarmują w sprawie kluczowych przepisów, które dotyczą wsparcia publicznego dla technologii Net Zero. Chodzi o rozporządzenie ws. pomocy publicznej dla firm, które inwestują w sektorach kluczowych dla osiągnięcia neutralności dla klimatu. Polskie firmy OZE uważają, że prawo w zaproponowanym kształcie oznacza w praktyce, że nie otrzymają one środków inwestycje. Warunki ustalone w resorcie rozwoju i technologii miałyby spełniać jedynie bardzo duże przedsięwzięcia, na które pozwolić sobie mogą przede wszystkim duże, zagraniczne firmy.

Czy publiczne środki, które przewidziano na rozwój technologii zeroemisyjnych w Polsce, popłyną do polskich firm? Czy też zyskają na nich przede wszystkim duże, zagraniczne przedsiębiorstwa, uderzając przy tym w konkurencyjność rodzimej branży? Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła (PORT PC) i Polskie Stowarzyszenie Magazynowania Energii (PSME) alarmują, że ten drugi scenariusz może się ziścić, jeśli nie zmienione zostanie kluczowe rozporządzenie, którego projekt wyszedł z Ministerstwa Rozwoju i Technologii.

W zaproponowanym kształcie ograniczono bowiem wsparcie jedynie do bardzo dużych inwestycji, których wartość przekracza 110 mln euro. Czyli ponad 0,5 mld złotych. Zdaniem organizacji branżowych w praktyce wyklucza to polskie firmy, których nie stać na tak duże przedsięwzięcia. Czy projekt jest więc adresowany przede wszystkim do zagranicznych gigantów, w celu zachęcenia ich do inwestowania w Polsce? PORT PC i PSME obawiają się, że zaproponowane rozporządzenie uderzy w konkurencyjność polskich przedsiębiorstw. Zahamuje ich rozwój, a nawet doprowadzi do zamknięcia już istniejącej produkcji.

Wsparcie publiczne na rozwój technologii Net Zero pilnie potrzebne

Projekt rozporządzenia, które budzi kontrowersje wśród polskich firm z branży OZE, ma związek z unijnymi regulacjami z dnia 9 marca 2023 roku. Za ich sprawą wszystkie kraje UE uzyskały niedostępne wcześniej możliwości udzielania pomocy publicznej firmom, które inwestują w sektorach o kluczowym znaczeniu dla przejścia na gospodarkę o zerowej emisji netto. Tego rodzaju wsparcie umożliwiono na czas określony, tj. do końca 2025 roku.

Regulacje korespondują przy tym z innym aktem unijnym, będącym jeszcze w przygotowaniu, tj. Net Zero Industry Act. To część Europejskiego Zielonego Ładu, która zakłada, że przy okazji dekarbonizacji gospodarek nastąpi wzmocnienie rodzimego, unijnego przemysłu.

Wspomniana pomoc miałaby być udzielana w postaci bezpośrednich dotacji, ulg podatkowych lub korzyści kredytowych i obejmować krajowe inwestycje. Dotyczy to m.in.: produkcji urządzeń i sprzętu strategicznego, tj. baterii, paneli słonecznych, turbin wiatrowych, pomp ciepła i elektrolizerów; produkcji kluczowych komponentów do tych urządzeń; produkcji lub odzysku pokrewnych surowców krytycznych niezbędnych do wytwarzania ww. urządzeń i komponentów.

Do tej pory polskie firmy widziały w tych przepisach szansę na rozwój. Obecnie procedowany projekt rozporządzenia budzi jednak poważne obawy ze względu na wspomniane warunki wstępne dla inwestycji. Organizacje branżowe podkreślają, że w unijnych regulacjach nie wskazano wymaganego minimalnego progu wartości inwestycji kwalifikujących się do publicznego wsparcia. To autorski pomysł polskiego ministerstwa.

PORT PC i PSME ostrzegają przed skutkami ekspansji zagranicznych firm, do której może przyczynić się publiczne wsparcie od państwa polskiego. Wyliczają, że budowa 8-10 dużych fabryk największych światowych koncernów spowoduje, że udział polskich pomp ciepła w krajowym rynku może spaść do zera. Obecnie i tak nie jest on wysoki. W ubiegłym roku jedynie ok. 5 proc. zamontowanych w Polsce pomp ciepła było wyprodukowanych przez polskich producentów.

Branża OZE liczy na zmiany w projekcie rozporządzenia

Jakich zmian więc oczekują? Organizacje branży OZE jasno wyraziły swoje obawy dotyczące zaproponowanego progu inwestycyjnego, postulując jego obniżenie. Miałby on wynieść 10 mln euro dla inwestycji w produkcję technologii Net Zero oraz 2 mln euro dla inwestycji w produkcję kluczowych komponentów. W opublikowanym w środę komunikacie PORT PC i PSME zapowiadają, że jeśli próg inwestycyjny pozostanie na poziomie 110 mln euro, kolejnym krokiem będzie wystosowanie oficjalnego listu z protestem w tej sprawie do Komisji Europejskiej.

Zastrzeżenia organizacji branżowych wzbudziło także tempo procedowania rozporządzenia, uważanego za kluczowe dla polskich firm. Na stronach Centrum Legislacji Rządowej projekt pojawił się z datą 19 września. W samym projekcie widnieje natomiast data 14 września, przy czym na publiczne konsultacje przewidziano jedynie… 7 dni. Firmy uważają, że nie miały czasu na realny udział w powstawaniu dokumentu. Stąd najpierw apel do ministra Waldemara Budy w sprawie progu inwestycyjnego, a teraz nagłośnienie sprawy w mediach.

Wspomniany postulat obniżenia progu inwestycyjnego wybrzmiał następnie 2 października. Wtedy odbyło się spotkanie PORT PC i PSME z przedstawicielami Ministerstwa Rozwoju i Technologii oraz Agencji Rozwoju Przemysłu. Jak relacjonują organizacje branżowe, druga strona, jako alternatywę dla mniejszych przedsięwzięć polskich firm, zaproponować miała inne, już istniejące programy. W ocenie polskich przedsiębiorstw możliwość skorzystania z unijnych ram pomocy publicznej, z uwagi na formę wsparcia, jest jednak najkorzystniejsza. Przedstawiciele MRiT i ARP mieli więc zapewnić, że rząd jest otwarty na dalsze konsultacje w tej sprawie.

Polskie przedsiębiorstwa nie kryją rozczarowania. “To raczej propozycja dla kilku dużych koncernów z zagranicznym kapitałem”

– Te 110 mln euro to jest próg wejścia, który nie pozwala w ogóle polskim producentom skorzystać z tego wsparcia – ocenia Krzysztof Kołton, prezes działającej od 40 lat firmy Kołton.

– To raczej propozycja dla kilku dużych koncernów z zagranicznym kapitałem. Szkoda, bo liczyliśmy, że projekt rozporządzenia będzie uszyty na miarę naszych potrzeb. Małych i średnich polskich firm, które chcą się rozwijać. Liczyliśmy też na zrozumienie i wsparcie polskiego rządu – ocenia Kołton. Wspomniana firma produkuje kotły, a od kilku lat również pompy ciepła stworzone we współpracy z AGH w Krakowie.

Krytycznie o projekcie rozporządzenia wypowiada się również Paweł Jura, prezes polskiej firmy Tech-Sterowniki. Produkuje ona urządzenia elektroniczne, w tym podzespoły do pomp ciepła.

− Te dofinansowania i inne formy wsparcia przewidziane w regulacjach unijnych byłyby więc dla nas bardzo korzystne. Dzięki nim moglibyśmy bowiem stworzyć nowe, lepsze oprogramowania. Zmniejszające zużycie energii czy usprawniające działanie pomp ciepła i instalacji − mówi Jura.

„Moglibyśmy rozbudować nasz zakład do produkcji pomp ciepła na większą skalę”

− Inwestowanie w oprogramowanie, przy dzisiejszych cenach i kosztach zatrudnienia programistów, to są bardzo duże kwoty. Jednak kwota graniczna wsparcia inwestycji w wysokości 110 mln euro, czyli około 500 mln zł, podana w rozporządzeniu MRiT, jest dla nas nie do przyjęcia. To nie ten pułap. Absolutnie nie stać nas na to, aby realizować takie inwestycje. I właściwie nie ma takiej potrzeby. Dodam, że rocznie średnio inwestujemy około 10 mln zł − zwraca uwagę prezes firmy Tech-Sterowniki.

Rozczarowania nie kryje także Paweł Kostrzewa, współwłaściciel działającej od 1978 roku firmy Kostrzewa. To producent kotłów na pellet drzewny, który ma w ofercie również pompy ciepła i chciałby rozwijać ich produkcję. − Dzięki niej moglibyśmy rozbudować nasz zakład do produkcji pomp ciepła na większą skalę, odpowiednio go wyposażyć pod względem maszynowym i zautomatyzować, powiększyć laboratorium oraz dział badań i rozwoju. Niestety, „pomoc”, która się pojawiła w postaci projektu rozporządzenia MRiT, to zdecydowanie nie jest takie wsparcie, na jakie mocno czekała cała firma. Nikt też z nami tego nie konsultował. Czujemy ogromne rozczarowanie − mówi Kostrzewa.

Polski zielony przemysł. Dlaczego warto go wspierać?

Co zyskalibyśmy, gdyby środki wydatkowane na zakup pomp ciepła w większym stopniu zostawały w Polsce? Gdyby częściej w naszych domach były montowane urządzenia produkowane na miejscu. Między innymi o tym, rozmawialiśmy niedawno z Janem Oleszczukiem-Zygmuntowskim, ekonomistą, współprzewodniczącym Polskiej Sieci Ekonomii. Z całością naszego wywiadu, który dotyczył polskiej polityki rozwojowej, można zapoznać się na stronie: Jesteśmy skazani na zagraniczne pompy ciepła? „Państwo ma myśleć długoterminowo”.

− Możemy wskazać trzy główne argumenty w tym zakresie. Po pierwsze, gdybyśmy mieli polską produkcję pomp ciepła, to mielibyśmy większą konkurencyjność. Wówczas, byłaby większa rywalizacja z produkcją zagraniczną, zatem marże mogłyby spaść. Cenowo byłoby to korzystniejsze dla nas wszystkich jako konsumentów pomp i podatników składających się na walkę z ubóstwem energetycznym. Być może, za sprawą lokalnych sprzężeń i współpracy pomiędzy firmami, niższe mogłyby być także koszty transportu i montażu urządzeń − zwracał uwagę ekonomista.

− Po drugie, wytwarzanie urządzeń pod własną marką wiąże się z rozwojem krajowych kompetencji technicznych. Jeśli rozwija się jeden sektor, to za jakiś czas jego specjaliści mogą funkcjonować w innych branżach. Czyli w przypadku pomp ciepła wszędzie tam, gdzie znaczenie mają kwestie techniczne związane z ciepłem, chłodzeniem, szerzej w procesach przemysłowych − podkreślał w rozmowie ze SmogLabem Oleszczuk-Zygmuntowski. − Trzeci element to oczywiście miejsca pracy. Szczególnie w tych regionach, które mierzą się z większym bezrobociem. Wiem, że w skali kraju jest historycznie niskie, ale musimy pamiętać, że punktowo bywa ono wyższe. Lokalnie może również wzrosnąć ze względu na transformację energetyczną. Już dziś w niektórych powiatach związanych z wydobyciem węgla mamy bezrobocie w okolicach 10 procent. Do tego powinniśmy też dodać osoby nieaktywne zawodowo. Nie „poszukują” one pracy, ale na atrakcyjną ofertę mogłyby się zaktywizować − powiedział nam współprzewodniczący Polskiej Sieci Ekonomii.

Stanowisko Ministerstwa Rozwoju i Technologii

O komentarz w sprawie poprosiliśmy resort rozwoju i technologii, które w odpowiedzi stwierdziło, że jest to kwestia regulacji unijnych. – Wymogi, które są w rozporządzeniu, dotyczą dużych projektów, z określonych obszarów. Zgodnie z tym inwestycja wynosi minimum 110 mln EUR, dopuszcza wyższe poziomy wsparcia pomocy publicznej, bez konieczności notyfikowania tej pomocy – czytamy w odpowiedzi.

Ministerstwo dodaje, że dla mniejszych projektów dostępne są „inne, równie korzystne instrumenty wsparcia inwestycji”. Wymieniło dwa: Program wspierania inwestycji o istotnym znaczeniu dla gospodarki polskiej na lata 2011 – 2030 (program grantowy) lub ulga podatkowa w ramach Polskiej Strefy Inwestycji (PSI).

Na pytanie SmogLabu „jaki jest stosunek MRiT do propozycji obniżenia progu?” stwierdzono, że rozporządzenie stanowi jedynie uzupełnienie dotychczasowego systemu wsparcia inwestycji. Dodano również, że na tym etapie nie są prowadzone prace nad zmianami w rozporządzeniu dotyczącym wsparcia inwestycji dla przejścia na gospodarkę o zerowej emisji netto.

_

Zdjęcie: Kamil Smyk / Shutterstock.com

Autor

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.