Mieszkańcy kilkunastu polskich miast protestowali przeciwko planom wycinki w Puszczy Karpackiej. Z piłami w otulinę Bieszczadzkiego Parku Narodowego chcą wejść Lasy Państwowe. Ich pracownicy bronią się, twierdząc, że to oni mają największe zasługi dla zalesiania regionu.
Protestujący zebrali się przed budynkami Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych. Pikiety odbyły się między innymi w Białymstoku, Krakowie, Warszawie i Wrocławiu. Leśnicy otrzymali od ich uczestników apele o rezygnację z planów wycinki.
„Obecny model zarządzania cennymi lasami Puszczy Karpackiej zagraża zachowaniu jej wyjątkowej wartości przyrodniczej, a zatem wymaga zmiany. W dobie postępującego kryzysu klimatyczno-ekologicznego, dominująca na większości terenu Puszczy Karpackiej surowcowa gospodarka leśna musi ustąpić miejsca modelowi zarządzania stawiającym na pierwszym miejscu ochronę przyrody” – czytamy w piśmie aktywistów.
Aktywiści Inicjatywy Dzikie Karpaty chcą, by w miejscu planowanych wycinek powstała sieć rezerwatów i nowy, choć pozostający w fazie projektów od 30 lat Turnicki Park Narodowy. Dzięki temu w pozostałościach pierwotnych lasów Pogórza Przemyskiego mogłyby utrzymać się siedliska rzadkich zwierząt. Dodatkowo teren objęty ochroną byłby wyłączony z polowań. Drewno z ograniczonej na jego obszarze wycinki korzystaliby przede wszystkim mieszkańcy regionu.
Czytaj również: Serce Karpat. Dlaczego od ponad 30 lat nie udało się stworzyć tam parku narodowego?
Swojego stanowiska bronią Lasy Państwowe. „Niecałe 200 lat temu lesistość Karpat wynosiła 32 proc. Dziś przekracza aż 60 proc. (i to nie licząc parków narodowych). Przez ostatnie 75 lat leśnicy odnawiają i dbają o ogromne powierzchnie lasu” – napisali leśnicy w poście na Facebooku.
– Od paru lat toczy się nasza dyskusja z Lasami Państwowymi i nie posunęła się ona ani o centymetr – zauważył popierający protesty dr Antoni Kostka z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze. – Ale można racjonalnie rozmawiać. Nie jesteśmy za tym, by zupełnie wstrzymać pozyskiwanie drewna. Jesteśmy za tym, by chronić cenne drzewostany. To jest nie więcej, niż połowa tego, co rośnie w Bieszczadach i na Pogórzu Przemyskim. Tych drzew nie zasadziły Lasy Państwowe. W niektórych przypadkach można zauważyć ciągłość pokrywy leśnej od 250 lat – mówił aktywista przed przekazaniem listu RDLP w Krośnie.
Źródło zdjęcia: facebook Inicjatywy Dzikie Karpaty