„Społeczeństwo będzie mogło już nie tylko wypowiadać się w konsultacjach. One nie miały realnego wpływu na kształt planów urządzania lasu. Obywatele będą mieli twarde, prawne narzędzie, którym będą mogli kontrolować to co dzieje się w nadleśnictwach”. Wyrok TSUE komentuje dyrektor Frank Bold w Polsce.
- Trybunał orzekł, że ochrona gatunkowa ma pierwszeństwo przed gospodarką leśną.
- Wyrok TSUE oparty jest nie tylko na prawie Unii Europejskiej. Wyrok sięga do aktu prawa międzynarodowego.
- Obywatele zyskają narzędzie do zaskarżania nietykalnych do tej pory Planów Urządzania Lasu (PUL).
- Politycy z obozu rządzącego zapowiadają ignorowanie wyroku. To jasne zapowiedzi łamania prawa – mówi nasz rozmówca.
Maciej Fijak, SmogLab.pl: Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok w sprawie dotyczącej polskich lasów. Czego dotyczy?
Bartosz Kwiatkowski, prawnik, dyrektor organizacji Frank Bold w Polsce: Po pierwsze wyrok dotyczy tzw. “dobrych praktyk” w gospodarce leśnej. Ten przepis mówił o tym, że jeżeli prowadzi się gospodarkę leśną w zgodzie z “dobrymi praktykami”, określonymi przez Ministra Środowiska, to automatycznie oznacza to, że nie narusza się przepisów dot. ochrony gatunkowej zawartych w ustawie o ochronie przyrody.
Przepis dość absurdalny, który prowadził do tego, że w praktyce spod ochrony wyjęto gatunki na znaczącym obszarze Polski. Prawo mówiło, że bez uzyskiwania pozwoleń, bez prowadzenia analiz i oceny konkretnych sytuacji można przesądzić, że gatunek na danym terenie nie będzie chroniony. Podstawą do tego było właśnie rozporządzenie ministra, które w każdej chwili można zmieniać i modyfikować w zależności od interesu. TSUE stwierdził, że nie można na ogólnym poziomie ustawy takich przepisów wprowadzać, bo oznacza to obchodzenie zapisów dyrektywy siedliskowej i ptasiej. W ocenie Trybunały zawsze trzeba badać indywidualnie konkretną sprawę i ustalać czy istnieją przesłanki do udzielenia odstępstwa od zakazów związanych z ochroną gatunkową.
Koniec z uznaniowymi „dobrymi praktykami”
Czyli te “dobre praktyki” ustalał odpowiedni minister. Następnie działania związane na przykład z wycinką drzew przez Lasy Państwowe na terenach, gdzie występowały okazy chronionych gatunków opierały się o ministerialne rozporządzenie definiujące “dobre praktyki”. Rozumiem, że TSUE powiedziało, że tak nie może być?
Tak. Spis dobrych praktyk może istnieć, natomiast powinny być to wytyczne dla Lasów Państwowych o tym, jak prowadzić gospodarkę leśną. Praktyki takie nie mogą stanowić ogólnego odstępstwa dla zakazów związanych z ochroną gatunkową. Rządzący na szczęście uchylili już ten przepis. Trybunał po raz kolejny – robił już tak choćby w przypadku Szwecji – orzekł, że ochrona gatunkowa ma pierwszeństwo przed gospodarką leśną, a zakazy służące ochronie gatunków mogą być uchylane tylko w konkretnych przypadkach po spełnieniu określonych w dyrektywie warunków.
Czytaj także: Gdyby policzyć koszty, to nikt by w Bieszczady nie wysłał drwala
Plany Urządzania Lasu będą zaskarżalne
Polski rząd wiedząc, że TSUE będzie wydawało wyrok w sprawie, zrobiło ruch wyprzedzający. Przepisy już zostały zmienione.
Skargi, które formalnie zainicjowały to postępowanie najpierw przed Komisja Europejską zostały złożone ponad 6 lat temu. Jednak sprawy dot. ochrony gatunków i przyrody w polskich lasach zaczęły się znacznie wcześniej. Tymi kwestiami od wielu lat zajmuje się dziesiątki różnych organizacji. One też wchodzą w dialog z organami europejskimi. Mimo to musieliśmy czekać aż do ubiegłego roku, żeby polski rząd – już po rozpoczęciu postępowania przed Trybunałem – wykonał krok wstecz i zmienił szkodliwe przepisy. Niestety nie zrobił tego samego w zakresie sądowej kontroli Planów Urządzania Lasów (PUL – red.).
Tym samym płynnie przechodzimy do drugiej części wyroku TSUE. Chodzi o wspomniane Plany Urządzania Lasu. Przez lata, według polskiego orzecznictwa, były to niezaskarżalne dokumenty, które decydowały o tym, jak dany fragment lasu będzie zarządzany w perspektywie kolejnej dekady. Teraz musi się to zmienić.
Plan Urządzania Lasu to taki podstawowy dokument planistyczny. Określa w jaki sposób prowadzi się gospodarkę leśną na danym obszarze. Są tam wpisane informacje o poszczególnych wydzieleniach, gatunkach drzew, o wieku rębnym, o tym jakie będzie maksymalne pozyskanie drewna. Reguluje on nie tylko kwestie związane z wycinkami, ale także pozostałe elementy związane z gospodarką leśną, czyli te dotyczące ochrony lasów czy też ich wpływu na klimat. W ramach uchwalania PUL-i jest obowiązek przeprowadzania konsultacji społecznych, każdy może się wypowiedzieć. Po konsultacjach powstaje finalna wersja dokumentu, którą zatwierdza minister środowiska. Procedura nie przewiduje żadnych instrumentów odwoławczych. Nikt nie może nawet kwestionować samego sposobu przeprowadzania konsultacji. Przełomowym momentem w zakresie społecznej kontroli PUL-i była sprawa Puszczy Białowieskiej. Wtedy w 2017 r. NSA definitywnie zamknął dostęp obywatel i organizacji ekologicznych do sądów w tej kwestii.
Fasadowe konsultacje społeczne
Jest jakiś przykład, jak to wyglądało w praktyce?
W jednym z nadleśnictw kilkaset osób przesłało do nadleśniczego swoje uwagi w ramach konsultowania projektu PUL. Odpowiadając Lasy Państwowe stwierdziły, że nie mają się do czego odnosić, ponieważ mieszkańcy używali słowa “wycinka”, które w treści dokumentu się nie pojawiło. W tej konkretnej sytuacji, osoba podpisana pod tym pismem wielokrotnie w przestrzeni publicznej posługiwała się terminem “wycinka”. Pojawiało się takie sformułowanie na stronie samego nadleśnictwa czy regionalnej dyrekcji Lasów Państwowych. Ale w samym dokumencie go nie było. Była “rębnia” i różne jej rodzaje, których zwykły człowiek nie ma prawa znać. To są pojęcia specjalistyczne z obszaru nauk leśnych.
Czyli mamy obok siebie las. Jest dla nas niezwykle cenny, mieszkamy obok niego całe życie, na grzyby chodzili do niego nasi dziadkowie. I nagle ktoś postanawia go wyciąć do zera. Mieszkańcy są w takiej sytuacji bezradni. Mogą napisać uwagę, mogą podnieść merytoryczne argumenty. Na przykład, że las pełni ważną rolę społeczną, ma ważną funkcję przyrodniczą, klimatyczną czy związaną z retencją wody. A na koniec Lasy Państwowe odpisują, że uwaga nie została uwzględniona i tyle. Często nawet bez żadnego uzasadnienia.
Podkreślmy, że taki Plan Urządzania Lasu obowiązuje przez kolejnych 10 lat. Na taki okres pole działania dla obywateli było dotąd zamykane, bo tych założeń nie mogli zaskarżać.
Dodam, że PUL określa maksymalny stopień pozyskania drewna. Nie trzeba go wykonywać w całości i takie sytuacje też się zdarzają, że w wyniku dialogu ze społeczeństwem nadleśniczy wycofuje się z wycinki na danym obszarze. Jednak podstawą do omawianych dzisiaj konsekwencji były próby zwiększenia tej dopuszczalnej wycinki. To był właśnie kazus Puszczy Białowieskiej i przyjęte z naruszeniem prawa aneksy do białowieskich planów urządzania lasu.
Kwiatkowski o wypowiedziach polityków: twierdzenia kompletnie nieuzasadnione
W drugiej części wyroku TSUE powiedział, że społeczeństwo ma prawo zaskarżyć do sądu zatwierdzenie planu urządzania lasu. Reakcja strony rządzącej jest dosyć paniczna. „Polska nie zgodzi się na wprowadzenie do prawa krajowego możliwości sparaliżowania gospodarki leśnej” – czytamy w komunikacie ministerstwa klimatu i środowiska.
Wyrok TSUE oparty jest nie tylko na prawie Unii Europejskiej, w tym na dyrektywie siedliskowej i ptasiej. Ten wyrok sięga do aktu prawa międzynarodowego – Konwencji z Aarhus. To umowa, którą Polska ratyfikowała. Mówimy już zatem nie tylko o prawie unijnym, ale także międzynarodowym. W ramach tej konwencji gwarantuje się każdemu z nas chociażby dostęp do drogi sądowej w przypadku procedowania dokumentów o takim wpływie na środowisko, jak w przypadku PUL-i. TSUE to potwierdził, bo Unia Europejska też jest stroną tej umowy.
Twierdzenie o paraliżu gospodarki leśnej jest kompletnie nieuzasadnione. Tego typu dostęp do wymiaru sprawiedliwości istnieje nie tylko w obszarze PUL-i. Istnieje także w innych obszarach np. w ramach postępowań środowiskowych, gdzie jest prowadzona ocena oddziaływania na środowisko, gdzie organizacja ekologincza może odwoływać się od decyzji środowiskowej. Czy to oznacza, że odkąd przyznano obywatelom prawo sądowej kontroli takich decyzji to doszło do paraliżu polskiej gospodarki? Czy nie powstają nowe inwestycje, coś się zawaliło? Nie. Czy organizacje ekologiczne skarżą każdą jedną decyzję środowiskową w Polsce? Oczywiście, że nie. Te organizacje angażują się tam, gdzie dochodzi do naruszenia prawa, do zagrożenia dla środowiska i przyrody. Do tego samego powinna służyć droga odwoławcza w przypadku PUL-i.
Lasy Państwowe ignorowały opinie specjalistów
Czyli nowe przepisy mają motywować Lasy Państwowe do rzetelnej pracy i wysłuchania obywateli.
Jeżeli jakieś nadleśnictwo będzie prowadziło procedurę uchwalania PUL zgodnie z przepisami, jeśli będzie traktowało obywateli jak partnerów w dyskusji, a nie jak wrogów i jeśli będzie uwzględniało lub odnosiło się do składanych uwag – żadnego paraliżu nie będzie, bo nie będzie powodu do składania skarg do sądów.
Kolejna kwestia to odnoszenie się do uwag Regionalnych Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ – red.). Brak dostępu do drogi sądowej uniemożliwiał sprawdzenie, dlaczego Lasy Państwowe nie tylko ignorują głos społeczeństwa, ale także RDOŚ-ów. Czyli głos ekspertów z najbardziej wyspecjalizowanych organów powołanych do ochrony środowiska. Zdarza się, że RDOŚ wydaje negatywną opinię dla projektu danego Planu Urządzania Lasu i pisze: tak nie możecie robić, bo doprowadzi to do zniszczenia danego siedliska i nie powinniście tam prowadzić wycinek. A Lasy Państwowe odpowiadają, że to tylko opinia RDOŚ i twierdzą, że nie muszą się do niej stosować. Po prostu ją ignorują i prowadzą wycinki w takich miejscach. Do interwencji w takich sytuacjach powinna służyć procedura na drodze sądowej. W tym zakresie Komisja Europejska również prowadziła postępowanie naruszeniowe po skardze m.in. Fundacji Las Naturalny.
„Zmiana możliwa jeszcze w tej kadencji Sejmu”
Jak to będzie wyglądało w praktyce – powstanie nowe prawo krajowe?
Najbardziej prawdopodobna jest zmiana legislacyjna. Przy okazji można wykorzystać sytuację do gruntownej nowelizacji ustawy o lasach. Zastanowić się, jak ta gospodarka leśna powinna wyglądać. Co zrobić, aby ta dzisiejsza odwrócona hierarchia celów – czyli najważniejszy obecnie cel produkcyjny, pozyskanie drewna, trafiło na swoje miejsce i ustąpiło celom środowiskowym, przyrodniczym, społecznym i klimatycznym. To one są znacznie ważniejsze. Tym powinien się zająć ustawodawca. Być może zmiana dokona się jeszcze w tej kadencji Sejmu. Jeśli nie, to będzie trzeba to zrobić w kolejnej kadencji. To świetna okazja do reformy ustawy o lasach. Projekty takich zmian zostały już przygotowane przez organizacje pozarządowe. Natomiast wyrok TSUE trzeba wykonać jak najszybciej. Inaczej grozi to poważnymi sankcjami. Strażnikiem wykonania wyroku jest Komisja Europejska. Jeśli nic się nie wydarzy to Komisja może wnieść kolejną skargę do TSUE.
„Wypowiedzi polityków to zapowiedź łamania prawa”
A rząd już dziś zapowiada, że będzie ignorować ten wyrok.
To bardzo odważna deklaracja. Funkcjonariusz publiczny mówi o tym, że nie będzie wykonywał swoich obowiązków. To jasne zapowiedzi łamania prawa i to są bardzo poważne rzeczy. Gdybyśmy mieli w kraju niezależną prokuraturę to po takiej deklaracji powinna się ona zastanawiać nad wszczęciem śledztwa, bo mówimy tu o realnym zagrożeniu dla interesu publicznego, w bardzo wielu wymiarach – przyrodniczym, społecznym, ale też finansowym, z uwagi na ryzyko kolejnej sprawy przed Trybunałem Jeżeli Komisja wniesie skargę, to Trybunał może nałożyć karę. Wszyscy będziemy za taką opieszałość płacić.
Przy okazji należy jasno powiedzieć, że zupełnym nieporozumieniem jest twierdzenie powtarzane przez niektórych przedstawicieli partii rządzących jakoby to TSUE wydał wyrok w sprawie gospodarki leśnej, która jest ich zdaniem wyjęta spod kompetencji Unii Europejskiej. Po pierwsze sprawa ta nie dotyczyła bezpośrednio gospodarki leśnej w jej ujęciu produkcyjnym, tylko ochrony przyrody, a produkcja drewna musi być prowadzona w zgodzie z regulacjami gwarantującymi tę ochronę. Po drugie Unia Europejska obejmuje swoimi kompetencjami kwestie związane ze środowiskiem naturalnym. Nieważne jak zaklinalibyśmy rzeczywistość to cztery z pięciu najważniejszych celów gospodarki leśnej dotyczy ochrony środowiska i jego elementów, a tylko jeden kwestii produkcyjnych.
Czytaj także: Serce Karpat. Dlaczego od ponad 30 lat nie udało się stworzyć tam parku narodowego?
Obywatele zyskują prawne narzędzie
Lasy Państwowe zarządzają prawie ⅓ kraju. Czy można powiedzieć, że obywatele odzyskują wpływ na to, co dzieje się na tak dużym terenie?
Jak najbardziej można tak powiedzieć. Społeczeństwo będzie mogło już nie tylko wypowiadać się w konsultacjach, które nie miały realnego wpływu na kształt planów urządzania lasu. Obywatele będą mieli twarde, prawne narzędzie, którym będą mogli kontrolować to co dzieje się w nadleśnictwach. Będą mogli zadbać o interes społeczny i środowiskowy. To bez wątpienia wielka sprawa.
Skargę, która zainicjowała procedurę naruszeniową przed Komisją Europejską, które ostatecznie doprowadziło do wszczęcia postępowania przed TSUE, złożyły trzy organizacje. Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot, WWF Polska oraz Fundacja Frank Bold. TSUE ogłosił wyrok 2 marca 2023 r. Na jego mocy obywatele zyskują prawo do większej kontroli nad zarządzaniem polskimi lasami publicznymi. Te stanowią zdecydowaną większość wszystkich lasów w kraju.
–
Zdjęcie: Shutterstock/kletr