W 2022 roku zdecydowano o tzw. zamrożeniu cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych, jak również niektórych przedsiębiorstw i samorządów. Jeśli z początkiem 2024 roku rozwiązanie to przestanie obowiązywać, polskie rodziny może czekać nawet 68-proc. wzrost wysokości rachunków. Propozycje tego, w jaki sposób można złagodzić skutki urealnienia cen, przedstawił zespół ekspercki z think tanku Forum Energii.
Wydarzenia związane m.in. z wojną w Ukrainie wpłynęły na ceny nośników energii. W sytuacji kryzysowej rządy poszczególnych państw, w tym Polski, podejmowały różne działania, by złagodzić wpływ podwyżek na sytuację odbiorców. W opublikowanym niedawno raporcie Forum Energii — pt. „Pułapka cen energii dla gospodarstw domowych. Jak z niej wyjść?” — postawiono pytanie o to, co powinien zrobić nowy rząd. Otrzyma on bowiem w spadku aktualną sytuację zamrożenia cen energii, pozostawioną przez rząd PiS.
— W sytuacji deficytu budżetowego oraz presji płynącej z innych sektorów gospodarki na zwiększanie wydatków, nowe dopłaty do rachunków za energię będą trudne do sfinansowania bez cięć budżetowych. Ucierpieć może na tym ochrona zdrowia, jak również edukacja — szczególnie że Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny, który zasilały zawyżone przychody spółek, traci rację bytu. Rynek powoli wraca do równowagi — mówi SmogLabowi dr Joanna Maćkowiak-Pandera, prezeska Forum Energii.
— Zwróćmy uwagę na pewien paradoks. Dopłaty do konsumpcji energii elektrycznej są proporcjonalnie wyższe dla gospodarstw zużywających najwięcej energii. Często są to bardziej zamożne gospodarstwa. Poprzez inwestycje i działania ochronne powinno się natomiast zadbać szczególnie o osoby uboższe — zwraca uwagę dr Maćkowiak-Pandera.
„Interwencja w 2022 roku była konieczna”. Ile wyniosłyby podwyżki, gdyby w styczniu urealniono ceny?
„Interwencja ze strony państwa w 2022 roku w tym obszarze była konieczna — ze względu na bezprecedensowe wzrosty cen na rynkach, choć można mieć zastrzeżenia co do wysokości i sposobu wdrożenia pomocy dla odbiorców. Mechanizmy mrożenia cen energii zostały zaplanowane do końca 2023 roku – i jeśli zostaną wygaszone, ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych mogą wzrosnąć w styczniu nawet o 68 proc.” – czytamy w raporcie.
Według danych przedstawionych w dokumencie właśnie takich podwyżek mogą spodziewać się odbiorcy domowi, którzy średnio zużywają 2000 kWh. Gospodarstwa o większym zużyciu były w mniejszym stopniu chronione, jednak i dla nich urealnienie cen będzie dotkliwe. Podobnie wygląda sytuacja przedsiębiorstw i samorządów, objętych do tej pory mrożeniem cen.
Zmiany cen porównano na poniższym wykresie:
Pułapka cen energii i dylematy powyborcze. „Efekty skokowego wzrostu cen powinno się łagodzić”
W raporcie zwrócono uwagę na niepewność związaną z formowaniem się nowego rządu po październikowych wyborach. „Przedłużanie procesu powołania nowego rządu nie pozostawia przestrzeni do podjęcia decyzji co dalej. Efekty skokowego wzrostu cen powinny być łagodzone. Proponujemy pakiet rozwiązań: bon energetyczny, wsparcie taryf dystrybucyjnych, dodatkowe pieniądze na poprawę efektywności energetycznej budynków oraz specjalną taryfę na ogrzewanie budynków energią elektryczną. Działania mogą być sfinansowane z pieniędzy Krajowego Planu Odbudowy oraz z przychodów budżetu państwa ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2” – czytamy w dokumencie.
Dlaczego nie powinniśmy decydować się na „odmrożenie” cen bez działań ochronnych? Jak wylicza Forum Energii, dla wspomnianych gospodarstw domowych, które zużywają 2000 kWh w ciągu roku, urealnienie oznaczałoby dodatkowe koszty rzędu 1220 złotych rocznie. W przypadku zużycia 9000 kWh (np. w związku z ogrzewaniem pompą ciepła) podwyżka cen wiązałaby się z rocznym kosztem 2200 złotych.
Bon energetyczny i ewentualne częściowe mrożenie cen
Pierwsza ze wspomnianych propozycji dotyczy wprowadzenia bonu energetycznego. Mógłby on zastąpić lub uzupełnić mrożenie cen. „Jest to świadczenie pieniężne skierowane do gospodarstw domowych, na wzór znanych z tarczy antyinflacyjnej dodatków osłonowych. Może być wprowadzone szeroko lub do wybranej grupy odbiorców” – wskazano w raporcie. Poniżej przedstawiono trzy scenariusze, według których mogłyby funkcjonować bony energetyczne.
„Decyzja co do wyboru wariantu jest decyzją polityczną, która powinna być podejmowana z wrażliwością społeczną, z zachowaniem zasad procesu legislacyjnego i konsultacji społecznych, na bazie pełnych informacji o dostępnym budżecie. Opcja z częściowym mrożeniem oraz bonem energetycznym jest najdroższa, ale w zamian daje podwyżki cen na poziomie ok. 30 proc. – czyli o połowę niższym niż obecnie prognozowany” – czytamy w raporcie. Autorki i autor raportu podkreślają, że tego rodzaju wsparcie nie może odbywać się bez podejmowania działań inwestycyjnych.
- Czytaj także: Jak kryzys energetyczny zmieni sposób ogrzewania domów?
Zwiększenie inwestycji w sieci energetyczne i kredyty 0 proc. dla prosumentów
O jakie konkretnie inwestycje chodzi? Pierwszy z sugerowanych kierunków dotyczy modernizacji sieci energetycznych: przesyłowych oraz dystrybucyjnych.
Ostatnie z nich mają szczególne znaczenie w kontekście wzrostu liczby prosumentów oraz ryzyka ograniczenia pracy instalacji fotowoltaicznych. „Zwiększenie do 10 mld zł kwoty przeznaczonej w KPO na inwestycje w sieci dystrybucyjne (w stosunku do aktualnie planowanych 4,4 mld zł), w rozłożeniu na 3 lata” – czytamy w dokumencie. „Obniży to rachunek przeciętnego gospodarstwa domowego ok. 50 zł rocznie. Choć nie jest to znacząca kwota dla gospodarstw domowych, inwestycje w sieci zwiększą możliwości integracji OZE i obniżą koszty bilansowania. Obok inwestycji w infrastrukturę i automatykę, rekomendujemy wprowadzenie cyfrowych narzędzi optymalizacji pracy sieci” – podkreślono.
Inne proponowane rozwiązanie to natomiast kredyty 0 proc. dla prosumentów. Konkretnie chodzi o zerowe oprocentowanie podstawowe, zerową marżę, brak prowizji i minimalny wkład własny. Kredyty tego rodzaju gwarantowałoby państwo (np. za sprawą BGK). Spłata trwałaby 15 lat. „Najskuteczniejszym i trwałym sposobem na obniżenie rachunków za energię elektryczną jest wytwarzanie jej na miejscu z tanich źródeł odnawialnych. Dzięki instalacjom fotowoltaicznym ponad 1,3 mln gospodarstw ma znacznie niższe rachunki za prąd” – twierdzą autorki i autor raportu. Podkreślono przy tym, że obecnie na inwestycję w fotowoltaikę może sobie pozwolić tylko część gospodarstw. Albo osoby dysponujące odpowiednimi środkami, albo zdolne do wzięcia kredytu.
Wsparcie efektywności energetycznej i specjalna taryfa dla pomp ciepła
Kolejnym elementem, przynoszącym duże oszczędności użytkownikom energii, jest podniesienie efektywności energetycznej. Zwrócono w tym kontekście uwagę, że nie wystarczy alokacja środków finansowych. Należy zadbać przy tym o jakość modernizacji: za sprawą rozwoju rynku audytów energetycznych, instalatorów, doradców technicznych i firm budowlanych. Proponowane rozwiązania w tym zakresie dotyczą m.in. zmian w programie „Czyste Powietrze”, czy wsparcia kształcenia doradców i audytorów.
Ostatnia propozycja dotyczy gospodarstw domowych, które posiadają elektryczne ogrzewanie. „Biorąc pod uwagę długofalowe cele, państwo powinno realizować strategię dotyczącą ogrzewania budynków, której jednym z filarów powinna być efektywna elektryfikacja wraz z ograniczaniem emisji wynikających z miksu produkcyjnego energii elektrycznej” – czytamy w raporcie. W tym przypadku pomóc miałaby specjalna taryfa (trójstrefowa), dostosowana do potrzeb ogrzewających domy pompami ciepła.
_
Z całością przytaczanego raportu można zapoznać się tutaj.
Zdjęcie główne: Krisana Antharith / Shutterstock.com