Wzmocnienie ochrony Puszczy Białowieskiej może być pierwszym wyraźnym sukcesem nowej koalicji rządzącej. To także zielone programy wyborcze, w tym ochrona 20 proc. najcenniejszych polskich lasów, pozwoliły zbudować sejmową większość. Czy Puszcza, jako ikona polskiej przyrody będzie początkiem realizacji obietnic? W najbliższych tygodniach będziemy to sprawdzać na łamach SmogLabu.
– Kończymy epokę, w której strategiczne decyzje dotyczące środowiska przyrodniczego w Polsce zapadają zza biurka w Warszawie. Przyjechaliśmy do Białowieskiego Parku Narodowego po to, by pokazać nowy styl pracy i podejmowania decyzji – mówiła na początku stycznia br. minister klimatu i środowiska, Paulina Hennig-Kloska podczas wizyty w Białowieży.
Dodawała, że podejmując decyzje ws. Puszczy, będzie wsłuchiwała się w głos środowisk lokalnych, naukowców, organizacji pozarządowych, leśników i samorządowców. A takich decyzji w najbliższym czasie Hennig-Kloska będzie musiała podjąć wiele.
Trwają prace nad ważnymi dokumentami, a wniosek jest jeden: potrzebujemy Konstytucji Dla Puszczy i taki dokument będziemy chcieli przygotować.
Paulina Hennig-Kloska, 05.01.2024
Dokumenty, o których mówi szefowa ministerstwa, to m.in. plan zarządzania puszczą, który jest przygotowywany dla UNESCO, ale także 10-letni Plan Urządzania Lasu, nad którym pracowały Lasy Państwowe. Czym będzie Konstytucja Dla Puszczy? O możliwe warianty pytamy naszych rozmówców.
Ochrona polskiego dziedzictwa przyrodniczego to flagowy punkt wszystkich partii, które tworzą koalicyjną większość. W programie wyborczym Polski 2050, z której wywodzi się minister Paulina Hennig-Kloska, znajdziemy m.in. zapowiedź podwojenia powierzchni parków narodowych do 2030 r. Jest także plan ochrony 20 proc. najcenniejszych polskich lasów. Zresztą ten postulat znajdziemy w programach wszystkich koalicjantów. Więcej o zielonych obietnicach nowego rządu pisaliśmy w październiku analizując programy wyborcze.
Chroniona od czasów Jagiełły
O tym, dlaczego puszcza jest wyjątkowa, opowiada nam Barbara Żukowska. Na co dzień licencjonowana przewodniczka turystyczna po Białowieskim Parku Narodowym i doktorantka w Instytucie Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży.
– Wyjątkowość puszczy polega między innymi na tym, że od wieków miała specjalny status. Była puszczą królewską. Za króla Władysława Jagiełły ten obszar stał się łowiskiem królewskim. Obowiązywał zakaz osiedlania się, tworzenia pól czy łąk, a na żubra mógł polować tylko król – tłumaczy Barbara Żukowska. Tak było też za kolejnych polskich władców. Podczas zaboru rosyjskiego weszła ona w skład tzw. apanaży, była miejscem carskich polowań. – Carowie rosyjscy również utrzymywali podobny status puszczy, dzięki czemu do dziś pozostaje ona zwartym kompleksem leśnym, w którym jest niewiele wiosek. Kluczowa dla dzisiejszej wartości puszczy jest ciągłość jej ochrony, niezależnie od zawirowań historycznych – dodaje przewodniczka.
To oznacza, że przez wieki nie podlegała tak intensywnej ludzkiej presji, jaka miała miejsce w innych puszczach czy lasach.
„Istnieje nieprzerwanie od co najmniej 10 tys. lat”
Aż do początku XX w., czyli do I wojny światowej, uniknęła intensywnej eksploatacji. Dopiero Niemcy zaczęli ją ciąć na masową skalę, jednak jej fragment, który dziś jest tzw. Rezerwatem Ścisłym, został doceniony przez niemieckiego botanika Hugo Conwentza. – Dzięki temu kolejka wąskotorowa, służąca do wywozu drewna, nie przecięła tego terenu. Las zachował się tam w niemal nietkniętym stanie.
Zaraz po wojnie, w 1921 r., powołano w tym miejscu obszar ochrony ścisłej, który później przekształcono w park narodowy. Historia sprawiła, że puszcza pozostawała na uboczu działalności ludzkiej. To się przekłada na to, że w puszczy zachodzą niezakłócone i nieprzerwane naturalne procesy – wyjaśnia wspomniana Barbara Żukowska. – Trzeba też pamiętać, że Puszcza Białowieska istnieje nieprzerwanie od czasu zakończenia się ostatniego zlodowacenia. Czyli od co najmniej 10 tys. lat. To kolejny powód jej wyjątkowości.
Gdy wchodzę do Rezerwatu Ścisłego, jest to dla mnie jak podróż wehikułem czasu. Pozwala przenieść się wieki wstecz, żeby zobaczyć, jak wygląda prawdziwy dziki las.
Barbara Żukowska, licencjonowana przewodniczka po Białowieskim Parku Narodowym i doktorantka w IBS PAN w Białowieży.
– Obszary leśne, które mamy wokół siebie, np. w okolicach miast, to głównie lasy gospodarcze. Tam człowiek decyduje co, jak i gdzie rośnie i kiedy zostanie wycięte lub posadzone. Ludzie nie wiedzą, jak prawdziwy las wygląda. Gdy przyjeżdżają do Puszczy Białowieskiej, mogą zobaczyć – zwłaszcza w Rezerwacie Ścisłym Białowieskiego Parku Narodowego – las, który rządzi się swoimi prawami. Las, w którym nie ma interwencji człowieka na żadnym etapie. Drzewa osiągają tu swój maksymalny wiek i maksymalne rozmiary, co rzadko się zdarza w lesie gospodarczym. Mamy 60 km2 doskonale zachowanej puszczy w Rezerwacie Ścisłym, która ma cechy lasu pierwotnego – tłumaczy Barbara Żukowska.
Przypomina też, że Puszcza Białowieska trafiła na listę UNESCO jako pierwszy obiekt przyrodniczy z Polski. Jest wyjątkowa, ponieważ w Europie nie ma drugiego tak dobrze zachowanego lasu na obszarach nizinnych.
Próby powiększania parku narodowego. „Szyszko był dwuznaczną postacią”
W przeszłości wiele osób próbowało poszerzać park narodowy na obszar całej Puszczy. Opowiada nam o tym Sylwia Szczutkowska, biolożka z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
– To jest o tyle ciekawe, że na przykład Jan Szyszko jest tutaj dwuznaczną postacią. Człowiek, który w 2017 r. był de facto rzeźnikiem Puszczy, 17 lat wcześniej podpisywał dokumenty ws. poszerzenia parku narodowego. Później był Lech Kaczyński, który w 2006 r. także powołał zespół, który miał się zajmować poszerzaniem granic Białowieskiego Parku Narodowego – przypomina Szczutkowska.
Po Kaczyńskim próby poszerzania granic parku podejmowano jeszcze kilka razy. W 2009 r. zadania podjął się ówczesny minister środowiska w pierwszym rządzie Donalda Tuska. Był to zasłużony dla ochrony polskiego dziedzictwa przyrodniczego prof. Maciej Nowicki. „Jestem pełen nadziei, że uzyskamy zgodę gmin puszczańskich na trzykrotne powiększenie obszaru Parku Narodowego” – mówił ponad dekadę temu na jednej z konferencji prasowych. Na stole leżało wtedy 100 mln złotych na rozwój puszczańskich gmin. Jednak i to nie wystarczyło, aby uzyskać zgodę lokalnych władz. Ta jest niezbędna w przypadku poszerzania lub powoływania nowych parków narodowych.
Wreszcie w 2010 r. sprawy w ręce wzięli obywatele i obywatelki, powołując inicjatywę ustawodawczą “Oddajcie parki narodowe”. Polskie prawo przewiduje zbiórkę 100 tys. podpisów, aby ważna społecznie sprawa trafiła pod obrady parlamentu. – Jako koalicja organizacji pozarządowych zebraliśmy ich dwa razy więcej. Chodziło o odblokowanie tworzenia nowych parków. Ustawa przepadła w Sejmie – wspomina przedstawicielka “Pracowni”. – W efekcie wciąż Puszcza Białowieska jako ogromny skarb przyrodniczy, w większości zarządzany jest przez Lasy Państwowe. Przez lata był dewastowany przez wycinki, a i tak te nadleśnictwa przynosiły i nadal przynoszą ogromne straty – dodaje.
Masowe wycinki w 2017 r.
Kulminacja wydarzeń wokół Puszczy Białowieskiej to rok 2017. – Leśnicy wycięli wtedy 200 tys. m3 drzew. Z tego połowę w najcenniejszych drzewostanach ponadstuletnich. Naukowcy oszacowali, że wycinka objęła około 700 hektarów lasów. Uwzględniając tzw. bufor, czyli wpływ wycinek na lasy graniczące, to jest ponad 4 tys. hektarów puszczy, które uległy zniszczeniu – wylicza ekspertka “Pracowni”.
Dla zobrazowania skali jedno boisko piłkarskie to 0,7 hektara. To oznacza, że wycinki dotknęły powierzchnię odpowiadającą 5,7 tys. boisk piłkarskich.
Jej zdaniem był to bezprawny pokaz siły. Pretekst do wycinek w postaci gradacji kornika nazywa „absurdalnym”. – Po pierwsze wycinano także drzewa liściaste, których kornik drukarz nie atakuje. Po drugie wywożony był tzw. posusz jałowy. W nim kornika już nie było i takie drzewa nie powodowały rozprzestrzeniania się gradacji. Walka z gradacją w mozaice terenów użytkowanych i chronionych nie ma najmniejszego sensu. Wszystkie argumenty były fikcyjne, chodziło o degradację najcenniejszych fragmentów Puszczy. Jaki był w tym interes? Rządy Zjednoczonej Prawicy chciały po prostu zakończyć dyskusję o poszerzaniu parku narodowego – wyjaśnia ekspertka.
Pełna wersja raportu dostępna jest tutaj.
TSUE wstrzymuje wycinki w puszczy, „Pracownia” dokłada pozew
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w 2018 r. ocenił, że wycinki były bezprawne. Uznał, że naruszały dyrektywę środowiskową i dyrektywę ptasią. Od tego czasu wstrzymano wycinki w puszczy. Wciąż były jednak przygotowywane dokumenty dotyczące przyszłej gospodarki leśnej w Puszczy i okolicach, pojawiały się aneksy do Planów Urządzania Lasu. W nich przewidywano m.in. wycinki w drzewostanach ponad stuletnich na obszarach Natura 2000 i III strefie UNESCO, które zgodnie z prawem powinny być wyłączone z takich działań. To o tych dokumentach mówiła w swoim „puszczańskim exposé” Hennig-Kloska podczas wizyty na początku stycznia.
Na wspomniane działania zareagowała “Pracownia”, która jeszcze w 2017 r. wystąpiła z pozwem cywilnym przeciw Skarbowi Państwa. W efekcie sąd w 2018 r. wydał zgodę na zabezpieczenie powództwa. Przedmiotem zabezpieczenia w tym przypadku była puszczańska przyroda – sąd zakazał leśnikom wycinek w najcenniejszych fragmentach puszczy i wywózek stuletnich okazów poza nią. Zakaz został podtrzymany w 2021 i powstrzymał realizację aneksów i kolejnych planów urządzania lasu. Do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd w Puszczy piły zostały zatrzymane.
Lasy Państwowe: plany urządzania białowieskich lasów są gotowe i czekają na akceptację
O aktualne plany związane z gospodarką leśną pytamy Jarosława Krawczyka z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.
– Te plany są przygotowane i czekają po prostu na akceptację. Prace związane z pozyskaniem drewna są wstrzymane, aczkolwiek w Planie Urządzania Lasu pozyskanie lasu jest przewidziane – mówi nam rzecznik leśników. Gdy dopytujemy o szczegółowe statystyki dotyczące planów pozyskania drewna w trzech puszczańskich nadleśnictwach, Jarosław Krawczyk mówi, że „nie można jeszcze o nich mówić, ponieważ nie są zatwierdzone”. Dodaje, że ich ostateczny kształt może ulec zmianie.
Gdy drążymy temat, pytając o masowe wycinki z 2017 r., rzecznik wskazuje, że „Plany Urządzania Lasów z tamtych czasów już ekspirowały”. – Te cyfry, które są w opracowaniu, są już nieaktualne, w nowo tworzonych dokumentach te liczby wyglądają inaczej.
„To odmienne rozumienie pojęcia: ochrona”
W Lasach Państwowych dopytujemy też o konieczność poszerzania obszarów chronionych, w tym obszaru parku narodowego.
Naszym zdaniem ochrona Puszczy jest spełniona.
Jarosław Krawczyk, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku
– Puszcza Białowieska jest bardzo, bardzo chroniona – odpowiada Jarosław Krawczyk. – Jest Białowieski Park Narodowy, jest rezerwat ścisły, jest Obiektem Światowego Dziedzictwa UNESCO. Cała Puszcza jest obszarem związanym z Naturą 2000, są obszary siedliskowe. W sumie to kilkanaście form ochronnych. Naszym zdaniem ochrona Puszczy jest spełniona. Być może Konstytucja dla Puszczy, o której mówi pani minister, pomogłaby ujednolicić te różne formy ochrony. Mogę wyraźnie powiedzieć, że leśnicy przestrzegają wszystkich istniejących form ochrony przyrody na tym terenie – dodaje rzecznik białowieskiej jednostki.
Krawczyk zaznacza, że ewentualnie powiększenie Białowieskiego Parku Narodowego nie leży w gestii leśników. – Tu decyduje minister.
Z kolei zdaniem Barbary Żukowskiej w Parku Narodowym i Lasach Państwowych odmiennie jest rozumiane pojęcie ochrona. – W Parku Narodowym oznacza, że nie ingerujemy w przyrodę. Albo robimy to w niewielkim stopniu, edukujemy i prowadzimy badania naukowe. Z kolei w Lasach Państwowych ochrona oznacza przede wszystkim walkę ze szkodliwymi czynnikami, między innymi owadami, czyli dochodzimy na przykład do kornika drukarza. Ochrona może oznaczać coś wręcz przeciwnego niż w parku narodowym. To powód wielu konfliktów i problemów na tym terenie. Ludzie są skłóceni co do tego, jak powinno wyglądać gospodarowanie puszczą – mówi w rozmowie z redakcją SmogLabu.
Zapora na granicy śmiertelną barierą dla zwierząt
Po wycinkach z 2017 r. kolejnym ciosem zadanym puszczy była budowana w ekspresowym trybie zapora, na mocy specustawy. Od momentu złożenia projektu ustawy do głosowania nad nią przez Sejm minęły dokładnie dwa dni.
Specustawa pomijała wszystkie kluczowe przepisy krajowe, które regulują tego typu inwestycje. Jednym dokumentem wyłączono prawo budowlane, prawo wodne czy prawo ochrony środowiska. Specustawa gwarantowała pełną swobodę działania dla polityków i podlegającym im jednostek – nie działało także prawo zamówień publicznych ani dostęp do informacji publicznej. Przyjęta w dwa dni ustawa gwarantowała za to możliwość wywłaszczeń, czy nawet wprowadzenia zakazu przebywania w odległości 200 metrów od muru granicznego.
Zapora wprowadziła barierę w sam środek lasu. W ten sposób zostały przerwane szlaki migracyjne zwierząt i pofragmentowane ich siedliska.
– Przerwała ciągłość siedlisk, chociażby rysi, których populacja północno wschodnia jest w złym stanie ochrony, ponieważ jest nieliczna i mało zmienna genetycznie. Nie mogą migrować też żubry czy wilki. To są szlaki migracji ważne w skali całej Europy. Zapora powstała bez żadnych przejść – alarmuje Sylwia Szczutkowska.
– To bariera w skali paneuropejskiej i ona jest poważnym zagrożeniem dla utrzymania łączności ekologicznej Puszczy Białowieskiej i innych kompleksów leśnych w tej części Europy.
Sylwia Szczutkowska, biolożka, Pracownia na rzecz Wszystkich Istot
Dodatkowo zapora biegnie przez strefę ochrony ścisłej parku narodowego. – Wojsko wycina tam drzewa, pali ogniska, jest dużo śmieci. Dodano nawet drugą barierę z drutu żyletkowego, która jest śmiertelnym zagrożeniem nie tylko dla ludzi, ale także dla zwierząt. Ogrodzone są także naturalne szlaki migracyjne zwierząt w dolinach rzecznych. Zwierzęta wpadają w ten drut, kaleczą i wykrwawiają na śmierć – wskazuje wspomniana Sylwia Szczutkowska z “Pracowni”. – Szkody wyrządzone Puszczy przez wycinki i zaporę są ogromne. Musimy je pilnie naprawić – dodaje.
Białowieski Park Narodowy na liście UNESCO od ponad 40 lat
Białowieski Park Narodowy został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa w 1979 r. podczas sesji w Egipcie. Puszcza została doceniona za bogactwo bioróżnorodności oraz jako przykład trwania naturalnych procesów przyrodniczych. Tym samym polski skarb przyrodniczy dołączył do grona takich obiektów ochrony jak wyspy Galapagos czy Yellowstone – najstarszy park narodowy na świecie.
- W 2011 r. złożono tzw. wniosek renominacyjny. Miał on na celu poszerzenie obszaru i warunków ochrony.
Na jego mocy w 2014 r. do obiektu obejmującego Park Narodowy dołączono lasy zarządzane przez trzy nadleśnictwa – Białowieży, Browska i Hajnówki. Konwencja UNESCO chroniąca Puszczę wymaga jednak od władz krajowych prawnej ochrony obiektu, a także przygotowania zintegrowanego planu zarządzania dla całego terenu. Według byłego ministra środowiska – Edwarda Siarki, taki plan powinien być gotowy już z końcem 2022 r. Został przygotowany, ale jest kolejnym zarzewiem konfliktu o ten najcenniejszy las w Polsce.
Strefy niezgody pod lupą UNESCO
Zgodnie z wpisem na listę UNESCO Puszcza Białowieska została podzielona na 4 strefy ochrony. W pierwszych 3 strefach obejmujących Białowieski Park Narodowy, rezerwaty przyrody i drzewostany ponad stuletnie wycinka drzew jest zakazana. Gospodarkę leśną można prowadzić jedynie w 4 strefie i to wyłącznie związaną z renaturalizacją siedlisk.
– W przygotowanym projekcie zintegrowanego planu zarządzania leśnicy chcieliby, aby część terenów, w tym drzewostany ponad stuletnie, ze strefy 3 przenieść do strefy 4. To umożliwiłoby im prowadzenie tam gospodarki leśnej. Zmiana ma dotyczyć aż 10 proc. powierzchni Puszczy. To pokazało kierunek dyskusji o puszczy prowadzonej przez leśników. Według nich zarządzać puszczą trzeba przez wycinki i sztuczne nasadzenia. To całkowicie nieprawidłowe działanie. W 2018 r. przedstawiciele UNESCO byli w puszczy ocenić straty po wycinkach Szyszki. Wtedy jasno wskazali, że tych stref, które ograniczają gospodarkę leśną – nie można zmniejszać – przypomina Szczutkowska. – Mimo wszystko w dokumencie, który kosztował polskich podatników 2 miliony złotych, przewidziano takie niezgodne z wytycznymi konwencji UNSCO działania – dodaje.
Leśnikom zależy na tym, aby ujednolicić granice poszczególnych stref. Jednak na stole leży także opcja uproszczenia w drugą stronę, tak aby chronić jeszcze lepiej. Tereny z części czwartej, słabiej chronionej, można przenieść do części trzeciej.
Specjalna ustawa dla Puszczy i likwidacja nadleśnictw Lasów Państwowych?
Co powinno się wydarzyć w Puszczy w ciągu najbliższych miesięcy? Zdaniem naszej rozmówczyni po pierwsze należałoby zlikwidować deficytowe nadleśnictwa. – One są tam po prostu niepotrzebne. Mamy od 2018 zabezpieczenie powództwa, które pokazało, że przyrodniczo nic złego się nie dzieje, przyroda sobie doskonale radzi. Trzy nadleśnictwa nie mają nic do robienia. W latach 2014-2019 koszty ich funkcjonowania to było 153 mln złotych. Te pieniądze pochodzą z innych nadleśnictw. Mówiąc wprost – wycinamy lasy w innej części Polski, aby deficytowe nadleśnictwa puszczańskie mogły dalej funkcjonować – zauważa ekspertka.
- W latach 2014-2019 koszty funkcjonowania puszczańskich nadleśnictw to 153 mln złotych.
Jej zdaniem Puszcza się świetnie odradza. Występują odnowienia naturalne lasów, gradacja samoistnie wygasła. Kolejna rzecz, którą wskazuje to brak negatywnych skutków społecznych dla lokalnych mieszkańców. Wciąż zapewniona jest duża dostępność drewna na opał, które nie pochodzi bezpośrednio z puszczy.
– Leśnicy straszyli pożarami w puszczy przez zalegające martwe drewno. To absurd, bo martwe drewno gromadzi wilgoć i powoduje spadek zagrożenia pożarowego – zauważa Szczutkowska.
Kolejna rzecz, którą wskazuje przedstawicielka “Pracowni” to potrzeba pilnej ochrony Puszczy Białowieskiej poprzez przygotowanie i wdrożenie ustawy dla Puszczy, która ureguluje chaos prawny, naprawi szkody wyrządzone Puszczy i zapewni jej trwałą ochronę. Taki dokument miałby zabezpieczać też interesy lokalnej społeczności. – Mamy nadzieję, że pod prezentowanym przez panią minister hasłem Konstytucji dla Puszczy kryje się właśnie dedykowana ustawa dla tego obszaru. Zresztą do takich działań obliguje nas prawo międzynarodowe – konwencja UNESCO – przypomina.
Czy jest pole do tego, aby bardziej chronić puszczę? Zdaniem wspomnianej wcześniej przewodniczki i naukowczyni – tak. – Zawsze można chronić lepiej. Jeżeli tylko będzie robione to z głową. To nie musi się dziać z dnia na dzień, bo nawet administracyjnie byłoby to duże wyzwanie. Ale już na przykład stopniowe powiększanie parku, być może rezygnacja z obejmowania ochroną tych lasów, które zostały przez gospodarkę leśną bardzo zmienione, to dobre rozwiązanie – stwierdza Barbara Żukowska.
Nowe otwarcie dla Puszczy Białowieskiej
Przez lata w Białowieży i okolicach Lasy Państwowe robiły wiele, aby przekonywać społeczność, że to właśnie ta instytucja jest w stanie najlepiej dbać o las. Często słychać argument o miejscach pracy związanych z gospodarką leśną. Tymczasem według naszych ustaleń w trzech nadleśnictwach jest zatrudnionych nieco ponad 100 osób.
Dużo więcej osób pracuje w turystyce, parku narodowym, restauracjach, barach czy innej obsłudze. Sprawa nie jest oczywista, nawet jeśli chcemy przychylić się do argumentacji o miejscach pracy związanych z wycinką. Gdy Lasy Państwowe chcą robić wycinkę, to ogłaszają przetarg. Może go wygrać firma spod Szczecina, Katowic, czy Podkarpacia.
Nasza rozmówczyni z „Pracowni” zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt. Leśnicy mają mechanizmy wywierania wpływu, które zaogniają lokalne spory. Przekazując pieniądze na lokalne inwestycje, stwarzają iluzoryczne wrażenie, że te środki pochodzą z ich działań wokół puszczy. Tymczasem są to pieniądze, które płyną do nadleśnictw m.in. z wycinek lasów w innych częściach kraju. Niektórzy z nich są dodatkowo radnymi w gminach, powiatach czy sejmikach. Mają wpływ na politykę lokalną.
– Likwidując trwale deficytowe nadleśnictwa w Puszczy, zyskamy możliwość spojrzenia na rozwój tego terenu z perspektywy innej niż wycinanie lasu. W tych nadleśnictwach pracuje 120 osób. W branży turystycznej w samej Puszczy pracuje 2 tys. osób. Na tym powinniśmy opierać rozwój tego miejsca i dedykowane temu decyzje. Mieszkańcy są zmęczeni, zniechęceni i podzieleni. Chcieliby z pewnością nowego otwarcia dla Puszczy – podsumowuje.
Puszcza Białowieska. „Ta marka to magnes”
O finansowanie nierentownych puszczańskich nadleśnictw z drewna pozyskiwanego w innych częściach kraju pytamy wspomnianego Jarosława Krawczyka z białostockich Lasów Państwowych.
– To nadinterpretacja. W Lasach Państwowych istnieje Fundusz Leśny. W ramach tego funduszu gromadzone są środki z każdego nadleśnictwa w Polsce, również w minimalnym zakresie z tych niedochodowych. One są gromadzone po to, żeby z tego Funduszu mogły pracować inne, niedochodowe nadleśnictwa. Chodzi o takie, które na przykład mają ograniczoną sprzedaż drewna. Nie można powiedzieć, że w związku z tym, że trzy nadleśnictwa są niedochodowe i jest to pretekst do ich zamknięcia. Likwidacja jakiekolwiek jednostki organizacyjnej to złożony proces. Jest to związane także z całym otoczeniem społecznym. Są to zakłady pracy czy instytucje, które z takimi nadleśnictwami współpracują – mówi leśnik.
Sylwia Szczutkowska odpowiada, że szanse na rozwój regionu to turystyka oparta na marce UNESCO. – Ta marka to magnes, który przyciąga turystów. Jeśli puszcza będzie dobrze chroniona i wypromowana turystycznie, będzie dawać możliwości rozwoju społeczno-gospodarczego, to spory wokół niej będą wygaszane.
Artykuł powstał we współpracy ze Stowarzyszeniem Pracownia na rzecz Wszystkich Istot
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Daan Kloeg