Burmistrz Rabki-Zdrój Ewa Przybyło to polityczka znana z niekonwencjonalnych zachowań.
Szczególnie, gdy chodzi o sprawy powietrza. Kiedy dwa lata temu raport na temat jego jakości w polskich uzdrowiskach opublikował Client Earth i okazało się, że w znanej w całej Polsce zdrojowej miejscowości jest źle, zamiast skoncentrować się na poprawie sytuacji, zapowiedziała, pozew przeciwko organizacji, która opublikowała dane.
Gdyby burmistrz Rabki wówczas zajęła się tym pierwszym to temat, być może, nie wróciłby tej zimy. A wrócił. Co ciekawe wygląda jednak, że burmistrz Przybyło nie wyciągnęła z tego dość oczywistego wniosku. Takiego, że najlepszym rozwiązaniem problemu jakości powietrza w Rabce-Zdrój jest rozwiązanie problemu jakości powietrza w Rabce-Zdroju, a nie kwestionowanie danych.
Wnosimy o tym z tego, że skierowała do nas pismo, w którym domaga się wyjaśnienia wypowiedzi naszego rzecznika prasowego Piotra Siergieja, który wskazał na znaczące przekroczenia normy zawartości rakotwórczego benzo(a)pirenu w rabczańskim powietrzu i stwierdził, ze te są podstawą do podjęcia działań, by Rabce odebrać status uzdrowiska.
Burmistrz Przybyło domaga się wyjaśnienia dwóch kwestii: wskazania podstawy prawnej stanowiącej silne przesłanki do podjęcia działań, które odebrałyby jej miejscowości status uzdrowiska i tego dlaczego Piotr mówił o przekroczeniu norm, choć analizy tego będzie można dokonać dopiero po roku (stacja w Rabce stanęła pod koniec grudnia ubiegłego roku), ponieważ w wypadku rakotwórczego benzo(a)pirenu norma jest roczna.
Ponieważ uważamy, że debata publiczna powinna być prowadzona publicznie, to także odpowiadamy publicznie. A odpowiedź wypada zacząć od pytania drugiego. Otóż o przekroczeniu rocznej normy jakości powietrza w Rabce informujemy już teraz dlatego, że do jej wyczerpania wystarczył sam styczeń. W styczniu średnie stężenie benzo(a)pirenu w rabczańskim powietrzu wyniosło 28,8 nanograma na m3. Dopuszczalna roczna norma to 1 nanogram. To oznacza, że jeżeli przez pozostałe 11 miesięcy roku w Rabce byłaby zerowa emisja tego bardzo szkodliwego dla zdrowia węglowodoru aromatycznego, to norma byłaby przekroczona ponad dwukrotnie.
Jednak nie wygląda na to, by emisja w Rabce miała spaść do zera, o czym najlepiej przekonał luty, w którym stwierdzono średnio obecność 21,01 nanograma benzo(a)pirenu na metr sześcienny powietrza. Taki odczyt stacji pomiarowych oznacza, że po lutym – zakładając zerową emisję w kolejnych miesiącach – Rabka przekroczyła roczną normę ponad czterokrotnie. Strach pomyśleć, co będzie w kolejnych miesiącach. Tym bardziej, że niektóre będą w sezonie grzewczym.
Co do pytania pierwszego to podstawę prawną można znaleźć w oficjalnej odpowiedzi Krakowskiego Alarmu Smogowego na urzędowe pismo, którą wyślemy dziś do Rabki – TUTAJ.
Jednak nie chcielibyśmy się skupiać jedynie na podstawie prawnej, bo niekoniecznie ona jest tutaj najważniejsza. Tym bardziej, że nie chcemy, by Rabka straciła status uzdrowiska. Chcemy, by powietrze w tej miejscowości oraz innych „Zdrojach” poprawiło się na tyle, by stały się one godne tej nazwy.
Jednak jeżeli pani burmistrz chce podnieść temat możliwości utraty operatu uzdrowiskowego przez Rabkę, o czym na jej miejscu raczej byśmy nie mówili, by nie wywołać wilka z lasu, to z chęcią odpowiemy. Oprócz podstawy prawnej jest jeszcze powód drugi, moim zdaniem nawet ważniejszy. Tym jest zdrowy rozsądek.
Nie może być tak, że w miejscowości, która chwali się tym, że jest uzdrowiskiem pulmonologicznym, w którym m. in. dzieci próbują wyleczyć się z chorób górnych dróg oddechowych, powietrze jest w takim stanie, jak pokazały odczyty państwowej stacji w styczniu i lutym tego roku. Tym bardziej, że pierwotnym źródłem ich chorób jest często fatalny stan powietrza w polskich miastach.
Z żalem dostrzegamy więc, że burmistrz Rabki Ewa Przybyło zamiast na walkę z problemem marnuje energię na podważanie jego znaczenia. Wyświadczając tym samym niedźwiedzią przysługę mieszkańcom własnej miejscowości. Próby zanegowania wagi problemu, prowadzą jedynie do tego, że Rabka-Zdrój staje się symbolem fatalnej jakości powietrza w polskich uzdrowiskach i jako taki występuje we wszystkich ogólnopolskich mediach.
To z pewnością nie leży w interesie mieszkańców Rabki-Zdroju. Leży w nim za to jak najszybsze rozwiązanie problemu jakości powietrza. Tylko to pozwoli zażegnać kryzys – także wizerunkowy – który obecne działania władz miasta jedynie pogłębiają. Nie da się przecież budować marki uzdrowiska na mówieniu, że gdzie indziej też jest źle.
Dostrzegamy to z żalem, bo zachowanie burmistrz Przybyło jest w pewnym sensie niedźwiedzią przysługą nie tylko dla rabczan, ale także dla nas. Rabka nie jest w końcu jedyną miejscowością uzdrowiskową, gdzie powietrze jest złe. Naszym celem jest poprawienie jego jakości we wszystkich „Zdrojach”. To źle, że uwaga skupia się na jednym z nich.
Pilnych i zdecydowanych działań wymagają także inne.