Słoweńcy pokazali w referendum, że dzikość jest ważniejsza niż inwestycje

1593
0
Podziel się:
słowenia referendum

Słoweński rząd chciał, żeby na cennych przyrodniczo terenach, można było łatwiej inwestować. Tego lata obywatele mieli szansę zagłosować w tej sprawie podczas referendum. W efekcie, aż 86,5 proc. osób opowiedziało się przeciwko zmianom w krajowym prawie dotyczącym gospodarki wodnej.

Według niektórych komentatorów, tak zdecydowany głos społeczeństwa w sprawie obrony dzikich terenów, to cios dla prawicowego premiera Janeza Jansy. Poprawki, które odrzucili uczestnicy referendum, rząd przyjął w marcu. Ekolodzy od początku alarmowali, że zagrażają one środowisku i jakości wody. 

Około 13,5 proc. głosów opowiedziało się za rządowymi poprawkami rządowymi. Frekwencja wyniosła ponad 45 proc. wśród 1,7 miliona uprawnionych do głosowania w Słowenii. To najwyższa frekwencja w referendum od 2007 roku, jak podała agencja informacyjna STA, co pokazuje duże zainteresowanie opinii publicznej tematem ekologii.

Budowanie w pobliżu rzek, jeziora, morza

Kwestia ta wywołała gorącą debatę w kraju znanym z oszałamiająco pięknej scenerii alpejskiej, w którym prawo do wody jest zawarte w konstytucji od 2016 roku. W centrum sporu znajdował się przepis regulujący budowę budynków. Rzecz dotyczyła, między innymi, hoteli, sklepów i restauracji w pobliżu rzek, jezior czy morza.

– Wykazano, że Słowenia jest domem dla współczujących i tolerancyjnych ludzi, którzy pomagają sobie nawzajem, walcząc o dobro publiczne i o naturę – powiedziała Nika Kovač, która prowadziła kampanię przeciwko proponowanym zmianom.

Czytaj także: Prof. Paweł Rosiński: Powiedzmy to jasno: jesteśmy krajem mocno deficytowym, jeśli chodzi o wodę

Rząd przekonywał, że poprawki mają na celu zaostrzenie przepisów budowlanych i zapewnienie większych funduszy na ochronę wód oraz zabezpieczenia przeciwpowodziowe. Aktywiści twierdzili jednak, że przepisy sprzyjają interesom prywatnych inwestorów, ograniczając publiczny dostęp do wody i zagrażając jej jakości.

Minister środowiska Andrej Vizjak stwierdził, że ​​referendum zostało niewłaściwie wykorzystane. Dodał również, że cele rządu błędnie zinterpretowano. „Ludzie zareagowali emocjonalnie zachęceni przez niektóre broszury, które nie mają nic wspólnego z celem ustawodawstwa” – powiedział na antenie publicznej telewizji.

Referendum odbyło się po tym, jak grupy ekologiczne i społeczeństwa obywatelskiego połączyły się w Ruchu na rzecz Wody Pitnej. Zebrano ponad 50 000 podpisów, domagających się głosowania.

__

Źródło: AP News

Zdjęcie: Shutterstock / ZGPhotography

Podziel się: