NATO wypuściło właśnie raport o wpływie zmiany klimatu na bezpieczeństwo. W tym są rzeczy oczywiste. Takie jak katastrofy naturalne. I mniej oczywiste. Takie jak cyberbezpieczeństwo, a dokładnie dezinformacja i to, że na ludzi zajmujących się zmianą klimatu uwzięły się rosyjskie trolle. A dlaczego? I to jest naprawdę ważne.
Autorzy raportu alarmują: „Wspierani przez Kreml aktorzy zostali odkryci jako promujący negację zmian klimatu w krajach Sojuszu. Robią to jednocześnie aktywnie starając się wywrócić polityki ograniczające wpływ zmian klimatu oraz inwestycje w energię odnawialną.” Jednocześnie zwracają uwagę, że robią to nie tylko trolle internetowe, ale nawet oficjalne rosyjskie instytucje propagandowe – takie jak choćby państwowe media.
Te w swoich przekazach podkręcają wszystkie wątpliwości dotyczące zmiany klimatu lub przedstawiają ją jako zjawisko pozytywne. Zdarza im się także opowiadać o tym, że rozwój zielonej energetyki to zachodni imperializm, który jest wymierzony w gospodarkę ich kraju. Co do tego pierwszego – mam wątpliwości. Natomiast jak chodzi o drugie, to rzeczywiście tak jest. Rozwój zielonych źródeł energii to jest duże zagrożenie dla eksportującej ropę, gaz i węgiel putinowskiej Rosji.
Ale do tego „dlaczego” Rosjanie to robią, jeszcze wrócimy. Na razie zostańmy jeszcze na chwilę przy raporcie, bo jest w nim jeszcze kilka ciekawych stwierdzeń, na które warto zwrócić uwagę. Po pierwsze aktywność trolli znacząco wzrosła po wybuchu wojny w Ukrainie i nałożeniu przez wiele krajów embarga na paliwa sprzedawane przez Moskwę. – Według Oceny Środowiska Informacyjnego NATO dla okresu od maja 2022 do maja 2024 Rosja była główną siłą napędową wrogiej komunikacji prowadzonej w internetowych dyskusjach (w mediach społecznościowych i na stronach portali internetowych), których tematem była transformacja energetyczna – napisali autorzy raportu „NATO Climate Change and Security Impact Assessment. A jak wygląda ta „wroga komunikacja”, to już doskonale wie każdy użytkownik sieci. Rosyjskie konta regularnie oczerniały aktywistów klimatycznych. Nie brzydząc się przy tym, zwraca uwagę raport, seksistowskimi atakami na kobiety.
Co ma seksizm do klimatu?
A czy kobieta może znać się na energetyce?
Oczywiście może, ale jak ktoś choć raz uczestniczył w takiej dyskusji, to z pewnością widział takie pytanie lub komentarz sugerujący to samo, tylko w odmiennej formie. Poza tym pojawiają się teorie spiskowe i podważanie ludzkiego wpływu na zmianę klimatu.
Czyli wszystko to, co w temacie krąży także po polskiej sieci.
Ale to, że tak się dzieje to tylko jedna ważna rzecz. Drugą, moim zdaniem ważniejszą, jest to dlaczego tak się dzieje. Po pierwsze rozwój zielonych źródeł energii nie jest na rękę Rosjanom. Nie jest z powodów finansowych, bo więcej prądu produkowanego przez kraje europejskie na miejscu z wiatru i słońca, to mniejsza konieczność importu gazu, węgla i ropy, na których Rosjanie zbijają kokosy. Nie jest im na rękę także ze względów politycznych, bo mniejsza zależność od tego importu, to także większe bezpieczeństwo energetyczne rozwijających własne elektrownie odnawialne krajów, którego efektem jest mniejsza obawa o to, że dostawca paliw zakręci kurek. W takim na przykład Nord Streamie, od którego chciano uzależnić europejskie kraje Sojuszu.
A mniej strachu o zakręcony kurek, to oczywiście mniejsza podatność na naciski.
Ale to tylko jeden powód, bo jest i drugi. Większość ludzi słysząc o rosyjskich trollach myśli o tym, że te załatwiają konkretne interesy. I zakłada, że jak te propagują jakąś sprawą lub z czymś walczą, to rzecz w tym, że Moskwie jest to na rękę. I tak rzeczywiście bywa. Ale co najmniej równie często chodzi o coś innego. Trolle ze wschodu bardzo lubią, kiedy ludzie w krajach, którymi chcą manipulować, rzucają się sobie do gardeł. Sieją więc zamęt. Znajdują nośne tematy pozwalające z łatwością rozgrzewać konflikty. I grzeją je w tzw. „opór”. Nierzadko – takie przykłady są znane choćby z amerykańskich kampanii wyborczych – występując po obu stronach dyskusji. Jednocześnie atakując jakąś sprawę lub osobę i jej broniąc. Robiąc to przy użycie możliwie dzielących i konfliktogennych argumentów. A kiedy już zaczną, to kwestią czasu jest dołączenie do takiej awantury innych, realnych ludzi. Ta może dotyczyć kryzysu środowiskowego, ale może też na przykład migracji. Nie ma to na ogół wielkiego znaczenia dla tych, którzy nakręcają awanturę i ludzi przeciwko sobie.
Nie ma, ponieważ tym, na czym najbardziej zależy Rosjanom jest osłabienie krajów, które uznają za wrogie. A nic nie osłabia ich tak skutecznie, jak rozbicie społecznej spójności i rozgrzana do czerwoności polaryzacja. Dolewają więc do niej oliwy, kiedy tylko się da.
I robią to od lat, a my nic a nic się na tym nie uczymy.
Być może dlatego, że nawet politycy, których odpowiedzialnością jest troska o Państwo, wolą te głębokie podziały wykorzystywać do swoich celów, niż zacząć z nimi walczyć.
Fot. Shutterstock/Vchal