Kontrole pieców się opłacają – przekonuje Rybnik, podsumowując pierwsze tygodnie ich działania. Strażnicy miejscy sprawdzają, czy mieszkańcy przestrzegają zapisów uchwały antysmogowej. Posypały się pierwsze mandaty, niektóre ze spraw skierowano do sądu. Nie brakuje jednak przypadków ulgowego traktowania niektórych z mieszkańców.
O smogu w Rybniku pisaliśmy wielokrotnie. Miasto nie bez przyczyny bywa nazywane „stolicą polskiego smogu”. Zła jakość powietrza wpływa między innymi na zdrowie najmłodszych. W trakcie badań sprzed dwóch lat w moczu dzieci z Rybnika znaleziono 5 razy więcej tak zwanego „czarnego węgla” (rakotwórczej substancji, która powstaje przy niekompletnym spalaniu paliw kopalnych, biopaliw i biomasy) niż u ich rówieśników z Francji. Jedynie w styczniu normy dotyczące stężenia szkodliwego pyłu PM10 były przekraczane w mieście 23 razy.
Uchwała na ratunek płucom rybniczan
Sytuację ma poprawić uchwała antysmogowa. Przez chwilę wydawało się, że w mieście zacznie obowiązywać zakaz montowania pieców węglowych w nowych budynkach. Za byli miejscy radni, propozycja jednak utknęła w Sejmiku Województwa.
Dlatego w Rybniku obowiązują takie same zasady, jak w całym województwie Śląskim. Zakłada ona, że do 2028 roku całe województwo przejdzie na ogrzewanie kotłami najwyższej klasy, odnawialnymi źródłami energii, pompami ciepła i gazem. Oznacza to wymianę około 700 tys. urządzeń grzewczych. Od 1 stycznia 20202 zakazuje ona używania kotłów pozaklasowych – tak zwanych „kopciuchów”. Wcześniej w życie wszedł zakaz spalania miału, węgla brunatnego, mułów, flotokoncentraltów i wilgotnej biomasy.
Rybnik: był czas na edukacje, teraz kontrole pieców i mandaty
Władze Rybnika od kilku miesięcy zapowiadały ofensywę straży miejskiej, prowadzącej kontrole pieców między innymi z wykorzystaniem dronów. Wyposażone w specjalistyczne czujniki maszyny unoszą się nad kominami, sprawdzając skład wydostającego się z nich dymu. Strażnicy kontrolują też tradycyjną metodą, pukając od drzwi do drzwi.
– Był czas edukacji i czas dotacji. Teraz jest czas egzekwowania prawa – wyjaśnia Piotr Kuczera, prezydent Rybnika. – Przez ponad pięć lat rozmawiałem z mieszkańcami na temat szkodliwości smogu, dziś już wiemy, że smog rujnuje nam zdrowie i życie, a startowaliśmy z poziomu: smogu nie ma. Naprawdę tak było, choć trudno w to uwierzyć. Także dziś część z mieszkańców nadal uważa, że jeszcze nie trzeba, część myśli, że uchwała antysmogowa to wydmuszka. Dlatego na tym etapie nie ma innego sposobu, jak karanie.
Czytaj również: Pod koniec roku to Śląsk najchętniej wymieniał kopciuchy
Rybniccy strażnicy wzięli się ostro do pracy. Od początku roku do 15 lutego przeprowadzili 1400 kontroli – 346 z nich lutym. Ich efektem są 24 mandaty, prawie sto pouczeń i sześć spraw skierowanych do sądów. Liczby te mogą nie robić dużego wrażenia. Rekomendacje dotyczące sprawdzania pieców na Śląsku zakładały jednak, że w niektórych sytuacjach można zrezygnować z nakładania kar.
– Chodzi między innymi o sytuacje, w których piec nie jest wymieniony nie z winy mieszkańca – wyjaśnia Emil Nagalewski z Polskiego Alarmu Smogowego. – Są sytuacje, w których kontrolowana osoba ma pozbycie się kopciucha w planach, jednak opóźnia się to z winy instalatora.
Mimo to według Nagalewskiego wzmożone kontrole nie powinny być szokiem dla rybniczan.
– Prezydent miasta zapowiadał, że nie będzie taryfy ulgowej już rok temu. Głośno było też o rekomendacjach dla realizacji uchwały powstałych pod patronatem Śląskiego Związku Gmin i Powiatów – twierdzi działacz. – Rybnik, prowadząc kontrole pieców daje mieszkańcom znać, że nawet, jeśli teraz uniknęli kary, to w przyszłości mogą liczyć się z poważniejszymi konsekwencjami – oczywiście jeśli nie wymienią źródła ciepła na zgodne z zapisami uchwały.
Źródło zdjęcia: Daniel Jedzura / Shuttertsock