Są wakacje, więc Minister Energii postanowił przeprowadzić konsultacje społeczne rozporządzenia, które ma określać parametry jakości węgla dopuszczonego do sprzedaży dla odbiorców indywidualnych. Sam sposób prowadzenia konsultacji jest farsą – ministerstwo na zgłaszanie uwag dało siedem dni długiego weekendu. Wśród podmiotów, do których wysłano prośbę o uwagi, nie ma ani samorządów, ani organizacji zajmujących się ochroną powietrza. Są za to Polska Grupa Górnicza, Węglokoks, Jastrzębska Spółka Węglowa, Tauron Wydobycie, Główny Instytut Górnictwa, Kopalnia Bogdanka … i związki zawodowe.
Jednak to nie tryb konsultowania jest najważniejszy. Kluczowe jest to, że ma on pozwolić przeforsować treść rozporządzenia, którym Ministerstwo Energii chce usankcjonować obecny stan rzeczy. Dzięki rozporządzeniu spółki węglowe i sprzedawcy węgla w sposób nieskrępowany będą mogli handlować odpadem węglowym, węglem mokrym, zasiarczonym o wysokiej zawartości popiołu. Węglem który nie powinien trafiać do domowych pieców i kotłów.
Szumne zapowiedzi rządu o podjęciu walki ze smogiem nie mają już żadnego realnego znaczenia. Dla ruchu antysmogowego są one niewiarygodne. Program Czyste Powietrze jest jedynie atrapą. Co kilka miesięcy słyszymy deklaracje polityków, w tym również premiera Morawieckiego, o tym że prace nad normami węgla „są już na ostatniej prostej” i że „lada moment pojawią się wymagania jakościowe dla węgla sprzedawanego na składach”. No i doczekaliśmy się …. usankcjonowania najgorszych patologii na rynku węgla.
W swoim niedawnym wystąpieniu Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska (obecnie Główny Inspektor Ochrony Środowiska) pisał do Pełnomocnika Premiera ds. Programu Czyste powietrze, iż wprowadzenie rozporządzenia Ministra Energii w sprawie wymagań jakościowych dla paliw stałych, w formie jaką przedstawia Ministerstwo, nie zapewni osiągnięcia niezbędnego efektu poprawy jakości powietrza.
Co ciekawe już trzy lata temu rząd przygotował rozporządzenie w sprawie norm jakości węgla. Zostało ono nawet notyfikowane przez Komisję Europejską. Zmiana rządu spowodowała, że nie postawiono „kropki nad i” – rozporządzenia nie podpisał premier Piechociński. Tamto prawo było o niebo lepsze od obecnej propozycji. Przewidywało dopuszczanie na rynek węgla o dużo mniejszym zasiarczeniu, a także dużo mniejszej zawartości popiołu (np. dla miałów było to 12%, a dziś proponuje się 28%).
Można powiedzieć, że po trzech latach i niekończącym się gadaniu rządu, o tym z jak dużą determinacją walczy ze smogiem, jesteśmy w punkcie zero.
Pozostaje mieć nadzieję, że mimo wakacyjnego okresu, samorządy i organizacje działające na rzecz poprawy jakości powietrza wyrażą swój stanowczy protest wobec kuriozalnej propozycji Ministerstwa Energii, że rząd dokona korekty tego projektu oraz, że sezon grzewczy 2018/2019 nie będzie kolejnym, w którym Polacy usłyszą o „finiszu rządowych prac nad normami jakości węgla”.