Rząd ogłosił właśnie plan odejścia od węgla w ogrzewaniu domów. Według przyjętej w tym tygodniu polityki energetycznej państwa nastąpi ono najpierw w miastach, w 2030 roku, a dziesięć lat później na obszarach wiejskich. Rządowy plan ma prowadzić do celu przez … dotacje do kotłów węglowych.
Od uruchomienia programu Czyste Powietrze w 2018 r. na kotły węglowe przeznaczono już kilkadziesiąt milionów złotych z publicznej kasy. W tym roku kolejne dziesiątki milionów pójdą na sfinansowanie tysięcy nowych urządzeń spalających węgiel w polskich domach.
Ciężko zrozumieć jaka logika przyświeca rządowi, który z jednej strony ogłasza koniec węgla w ogrzewnictwie, a z drugiej dotuje węglowe technologie.
W 2030 przyszły minister klimatu będzie miał nie lada wyzwanie, żeby przekonać ludzi do porzucenia węglowych palenisk – palenisk które uzyskały wsparcie z Czystego Powietrza. Urządzenia te, których technologiczne życie przekracza nawet 15 lat będą jeszcze w pełni sprawne, a więc motywacja do ich wymiany będzie niewielka. Możliwy jest też inny scenariusz, w którym ze względu na brak odpowiedniej jakości węgla do nowych kotłów (a tego w Polsce brakuje) i rosnące ceny, ludzie sami zaczną szukać alternatywnych źródeł ogrzewania mieszkań.
Niezależnie od tego czy rezygnacja z węgla nastąpi na skutek ograniczeń w dostępie do paliwa czy będzie wymuszona regulacjami, dorzucanie publicznej kasy do węglowych kotłów nie jest dobrym pomysłem na realizację, jednego z największych w Europie, programów modernizacji energetycznej budynków.
Może jednak źle odczytuję zamiary rządu i ten wkrótce ogłosi korektę programu Czyste Powietrze i zrezygnuje z dotowania węgla. Tak przynajmniej rządowe Czyste Powietrze byłoby spójne z rządową polityką energetyczną państwa do 2040 roku.
I o taką konsekwencję będziemy apelować do Ministra Klimatu.