Rozstrzygnięto konkurs na Europejskie Drzewo Roku. W corocznym plebiscycie wygrała czeska sosna. W teorii już dawno powinna znaleźć się pod wodą, jednak dzielnie znosi sąsiedztwo ogromnej tamy.
Drzewo jest jedną z niewielu pozostałości po wsi Chudobin, która zniknęła pod powierzchnią sztucznego jeziora. Powstało ono po budowie zapory Vir, trzeciej co do wielkości w Czechach, ukończonej w 1957 roku. Doceniona roślina znajduje się na wzniesieniu pod koniec wąskiego cypla otoczonego zbiornikiem. Sosna ma dla mieszkańców szczególne znaczenie. Od lat krążą wokół niej legendy. Według jednej z nich u jej stóp nocami przesiaduje diabeł grający na skrzypcach. Organizatorzy nie kryją jednak, że historia może być naciągana, a tubylcy słyszą raczej silny wiatr hulający po przykrytej przez wodę dolinie. Drzewo rośnie, mimo że cypel jest regularnie podmywany. Zdaniem stowarzyszenia odpowiedzialnego za konkurs to „imponujące świadectwo jej wysokiej odporności na zmiany klimatu i wpływ człowieka.”
„Strażnik zalanej wioski” zebrał w konkursie „Tree of the year” ponad 47 tys. głosów. Na podium znalazła się też topola z rosyjskiego stepu i rozłożysty, chorwackim miłorząb Adam. Polska do konkursu wytypowała drzewo czarnego bzu z jednego z rzeszowskich osiedli. 200-letni okaz znalazł się ostatecznie na 12 miejscu plebiscytu, zbierając 11 tys. głosów.
Konkurs na Europejskie Drzewo Roku organizowany jest od 2011 roku. Organiatorzy chcą zwrócić uwagę na wkład drzew w dziedzictwo przyrodnicze i kulturowe kontynentu. „Decydujące nie jest piękno, rozmiary, czy też wiek, ale historia i związki drzew z ludźmi. Szukamy drzew, które stały się integralną częścią społeczności” – pisze odpowiedzialne za plebiscyt Environmental Partnership Association.
Źródło zdjęcia: materiały prasowe organizatora