Donald Trump zastał zaprzysiężony na 47 prezydenta Stanów Zjednoczonych w dość ciekawych okolicznościach. Waszyngton i duża część USA doświadczają niebywałych mrozów i śnieżyc.
Dzieje się to w sytuacji, kiedy globalne temperatury osiągają rekordowe poziomy. O takiej pogodzie Trump z pewnością nie zapomni, a jego jednym z pierwszych stu dekretów ma być wycofanie USA z paryskiego porozumienia klimatycznego. Tymczasem sprawa siarczystych mrozów w stolicy USA nie jest efektem braku globalnego ocieplenia.
Tęgie mrozy w dniu zaprzysiężenia Trumpa
W 2015 roku Senator Jim Inhofe przyniósł kulę śniegu do Senatu, by pokazać, że globalne ocieplenie to wymysł „lewaków”, a Trump „obalił” badania klimatologów przy pomocy 10 cm śniegu, który spadł w Nowym Jorku. Teraz 47. prezydent USA z pewnością też powie to i owo na temat pogody i klimatu, a sprawa odejścia USA od wspólnej walki z globalnym ociepleniem wydaje się być przesądzona. Patrząc na to, co dzieje się teraz z pogodą w USA, rzeczywiście jest o czym mówić.
Dzień przed zaprzysiężeniem – w niedzielę 19 stycznia 2025 roku, Narodowa Służba Meteorologiczna (NWS) podała, że nad środkową i wschodnią częścią USA przetacza się fala arktycznego powietrza. Wraz z jej pochodem następuje gwałtowny spadek temperatury. Ostrzeżenia przed siarczystym mrozem zostały wydane dla 70 mln ludzi. Alerty przed mrozem obowiązują dla obszarów od wschodniego Teksasu po Nowy Jork.
Co prawda temperatury w Waszyngtonie okazały się być łagodniejsze niż prognozowano, ale kilka stopni mrozu, to wciąż zimno jak na stolicę USA. Tak ma być zresztą przez co najmniej kilka dni i to z tego powodu uroczystości zaprzysiężenia nowego prezydenta nie odbyły się tradycyjnie przed Kapitolem, a w jego wnętrzu. Z uwagi na wiatr, temperatura odczuwalna była dużo niższa, co stanowiło poważne zagrożenie dla uczestników zaprzysiężenia.
Jeszcze gorzej poza Waszyngtonem, np. w Minnesocie, gdzie odczuwalna temperatura spada nawet do -40 st. C.
– To nie jest coś, czego wcześniej nie doświadczyliśmy, to tylko dobre przypomnienie, że w Minnesocie robi się zimno – powiedziała Kristi Rollwagen z Departamenti Bezpieczeństwa Publicznego Minnesoty.
- Czytaj także: Zapomniana rozmowa Muska z Trumpem. Przed czym ostrzegał nas najbogatszy człowiek świata?
Zimno dotarło nawet do Zatoki Meksykańskiej
Jak mogliśmy się dowiedzieć z przekazów telewizyjnych, niektórzy mówili złośliwie, że to zemsta Grenlandczyków za plany Trumpa wobec ich wyspy. Donald Trump zapowiedział bowiem przejęcie Grenlandii ze względu na strategiczne bezpieczeństwo USA.
Wraz z drugą kadencją republikanina z pewnością wiele będzie się mówiło o „braku globalnego ocieplenia”. 47. prezydent USA nie raz zabierze na ten temat głos, robił tak już wiele razy – np. w 2019 roku. – Duże obszary kraju cierpią z powodu ogromnych ilości śniegu i niemal rekordowo niskich temperatur. Niesamowite, jak duży jest ten system. Nie byłoby źle mieć trochę tego dobrego, staromodnego Globalnego Ocieplenia już teraz! – napisał wtedy na Twitterze.
Donald Trump po prostu myli pogodę z klimatem. Pogoda jest chwilowym stanem atmosfery, a klimat średnią wieloletnią.
Już podczas inauguracyjnego wystąpienia prezydent USA Donald Trump podważał kwestie zmian klimatu i zapowiedział, że ogłosi stan wyjątkowy w sektorze energetycznym, którego celem będzie zwiększenie produkcji ropy naftowej i gazu w USA.
Tymczasem ujemne temperatury dotarły nawet do wybrzeża Zatoki Meksykańskiej. W Nowym Orleanie, gdzie panuje niemal tropikalny klimat, gdzie latem docierają huragany, jest zimno. Nocą -1 st. C, a w dzień tylko +4 st. C. Izoterma zero stopni rozciągnęła się niemal na całym południowym wybrzeżu USA. To szerokości geograficzne północnego Egiptu!
Przyczyny wielkiej fali zimna w USA
Jak to możliwe, że takie zimno może dotrzeć aż tak daleko na południe? W grę wchodzi geografia terenu.
Tak potężne rozlanie się zimnego powietrza w USA jest możliwe dzięki geograficznej specyfice regionu. To sytuacja zupełnie inna niż w Europie. Amerykański kontynent na północy graniczy z czapą polarną Oceanu Arktycznego. Między nim a Waszyngtonem nie ma nic, co mogłoby zatrzymać pochód arktycznego powietrza. Tereny są nizinne, więc nic nie zatrzymuje zimnego powietrza. Nie ma też oceanu, który niwelowałby wpływ zimnych mas powietrza. Dla porównania – w przypadku Europy sprawdza się ogrzewany Golfsztromem północy Atlantyk.
Tu kolejną ważną kwestią są góry. Wpływ Pacyfiku jest niemal zerowy, gdyż potężne pasma Kordylierów całkowicie zmieniają ruch mas powietrza, wymuszając ich południkowy przebieg. Nie tak jak u nas, bardziej równoleżnikowy, z cyrkulacją zachodnią. Ciągnące się przez tysiące kilometrów pasmo Kordylierów skutecznie niweluje wpływ Pacyfiku. Tak duże pasma gór zmieniają nawet pionowy ruch mas powietrza i ich układ, co wpływa na zachowanie prądu strumieniowego – jet streamu.
Charakterystyczną cechą amerykańskiego wzorca pogodowego jest przeważnie sucha pogoda na zachodzie i wilgotna na wschodzie. Zachodnie góry sprawiają, że prąd strumieniowy ma tendencję do odchylania się na północ. Ciepło wędruje wtedy daleko na północ, zderza się z arktycznym powietrzem. Tak powstają niże, które zimą sprowadzają chłód i śnieżyce nad wschodnią połówkę USA. Widać to doskonale na powyższej mapce. To typowy amerykański wzorzec pogodowy, choć oczywiście nie jest on stały, jednak jest dość częsty ze względu na geografię terenu.
Wkład globalnego ocieplenia
Za resztę odpowiada… globalne ocieplenie. W jaki sposób? Ociepla się Arktyka.
Od wielu tygodni, także w styczniu, nad Oceanem Arktycznym utrzymują się niezwykle wysokie temperatury. To rezultat coraz mniejszej pokrywy lodowej na Oceanie Arktycznym, która drastycznie zmienia rozkład temperatur. Prędkość wiatru w prądzie strumieniowym zależy od różnicy temperatur. Cieplejsza Arktyka sprawia, że prąd zwalnia i zaczyna meandrować. Wraz z nałożonym czynnikiem geograficznym powstają niezwykle silne meandry prądu. Wir polarny w dolnej warstwie atmosfery pod wpływem wysokich temperatur w Arktyce dzieli się na dwa lub trzy fragmenty. Jeden z takich fragmentów wpadł z impetem nad USA i dosięgnął subtropikalnych rejonów USA.
W przyszłości, w miarę jak Arktyka będzie stawać się coraz cieplejsza, takie zdarzenia jak silne i długotrwałe mrozy w USA, będą częstsze. A przede wszystkim staną się intensywniejsze. Warto tu zwrócić uwagę na to, że w tej chwili globalne temperatury są rekordowo wysokie na całym świecie. Styczeń może być rekordowo ciepły, a atak zimy w USA nie zmieni tej sytuacji, chociaż eksperci spodziewają się, że 2025 będzie chłodniejszy dzięki La Niña.
– Lata takie jak 2025, w których nie dominuje ocieplający wpływ El Niño, powinny być chłodniejsze. 2016 był rokiem El Niño i w tym czasie był to najcieplejszy rok w historii pod względem globalnej temperatury. W porównaniu z naszą prognozą na 2025, rok 2016 wygląda jednak zdecydowanie chłodno – powiedział prof. Adam Scaife z Met Office.
Brytyjskie biuro meteo prognozuje, że rok 2025 będzie drugim lub ewentualnie trzecim najcieplejszym w historii pomiarów, z globalną temperaturą szacowaną na 1,41 st. C.
–
Zdjęcie tytułowe: Drop of Light/Shutterstock