Para Polaków wybrała się na wczasy do Egiptu. Na kolację poszli do baru na plaży.
Kiedy siedzieli i jedli, zobaczyli, że nad morzem stoi wędkarz i próbuje złapać kolację. Postanowili podejść i zagadać, a że mężczyzna znał trochę angielskiego, to udało się z nim porozmawiać.
„A dlaczego pan nie podejdzie tam wyżej, tam jest lepsze miejsce i złapałby pan więcej ryb?”, powiedzieli Polacy. „A dlaczego miałbym chcieć to zrobić?”, zapytał Egipcjanin.
„Jeżeli złowiłby pan więcej ryb, to miałby pan nie tylko co zjeść na kolację, ale też zostałoby trochę, żeby sprzedać na rynku, a za zysk kupić lepszą wędkę i większe pudło na ryby”, powiedziała para rodaków. „Ale dlaczego miałbym chcieć to zrobić?”, znów zapytał wędkarz.
„Wtedy mógłby pan złowić nawet więcej ryb. I to więcej ryb sprzedać na ryneczku, a za zarobione pieniądze kupić łódź i łowić jeszcze więcej ryb. Wkrótce ludzie pewnie zaczęliby cię nazywać kapitanem”, odpowiedzieli wczasowicze. „Ale dlaczego miałbym chcieć to zrobić?”, usłyszeli.
„Gdybyś miał łódź, wkrótce sprzedawałbyś tak dużo ryb, że mógłbyś ustalać ceny i kupić jeszcze więcej łodzi, zatrudnić ludzi i spełnić nasze marzenie: odejść na emeryturę i spędzać czas siedząc w słońcu i wędkując”, wytłumaczyli Polacy. „Czyli robić to, co robię teraz?” odparł Egipcjanin.
Historia pochodzi z książki „Timekeepers: How the World Became Obsessed with the Time”, której autorem jest Simon Garfield. Książki opowiadającej o tym, jak w ciągu ostatnich 200 lat ludzie Zachodu stali się niewolnikami czasu, zegarka oraz obowiązku i zaczęli pędzić, zamiast żyć.
W oryginale w miejscu Polaków występują Anglicy.
Zmieniłem to jednak, bo historia zyskuje, a przecież moglibyśmy to być my.