O wpływie zanieczyszczeń powietrza na zdrowie fizyczne wiadomo już sporo. Nieco mniej mówi się na temat wpływu smogu na nastrój i kondycję psychiczną. A ten, jak sugerują niedawne badania, jest jednoznacznie negatywny.
Gdy choruje ciało, cierpi również dusza – tak, z poetycka, można by podsumować wyniki badania na temat korelacji między narażeniem na smog a samopoczuciem psychicznym. Bo co do tego, że od smogu choruje ciało, wątpliwości nie ma już od dawna. W ostatnich latach przybywa natomiast danych wskazujących, że narażenie na skażone powietrze może poważnie odbijać się na naszym nastroju, a nawet wpędzać nas w depresję.
Ile warte jest czyste powietrze?
Mocnych dowodów w sprawie dostarcza badanie opisane jesienią na łamach „Journal of Environmental Economics and Management”. Tekst zatytułowany jest „Happiness in the air: How does a dirty sky affect mental health and subjective well-being?”, czyli „Szczęście w powietrzu: jak brudne niebo wpływa na zdrowie umysłowe i subiektywne samopoczucie?”. Odpowiedzi na to pytanie udzielili chińscy naukowcy z pekińskiej filii waszyngtońskiego International Food Policy Research Institute (IFPRI). Sięgnęli oni do danych z tzw. China Family Panel Studies (CFPS), kompleksowego badania ankietowego dotyczącego sytuacji ekonomicznej i społecznej chińskich rodzin. Poza zagadnieniami materialnymi obejmuje ono również kwestie związane z kondycją zdrowotną i samopoczuciem. Naukowcy zestawili wyniki dwóch edycji CFPS z danymi na temat jakość powietrza, by sprawdzić, czy istnieje korelacja między poziomem narażenia na smog a stanem psychicznym i emocjonalnym. W analizie ujęto 160 chińskich miast i powiatów.
Efekt? „Niższa przejrzystość powietrza znacząco zmniejsza hedoniczne poczucie szczęścia i zwiększa ilość objawów depresji” – czytamy w raporcie. Przy czym przez hedoniczne poczucie szczęścia (hedonic happiness) nie należy rozumieć skłonności do rozpasania. Chodzi o doraźne poczucie komfortu i zadowolenia – w odróżnieniu od długofalowej satysfakcji z życia. Na podstawie oceny szacunkowej autorzy badania twierdzą, że zmniejszenie klarowności powietrza spowodowane wzrostem poziomu zanieczyszczeń odpowiada za 6,6 proc. spadku poziomu deklarowanego poczucia szczęścia wśród chińskiej populacji w latach 2007–2012.
Naukowcy, opierając się na korelacji między wzrostem dochodów i deklarowanego samopoczucia, obliczyli ponadto „finansowy koszt” spadku nastroju spowodowanego smogiem. Twierdzą, że przeciętny mieszkaniec Chin byłby skłonny zapłacić ponad 170 dolarów za poprawę jakości powietrza o jedną dziesiątą odchylenia standardowego. Innymi słowy, za powietrze rodem ze Skandynawii statystyczny Chińczyk oddałby nawet kilka tysięcy dolarów rocznie (zakładając, że standard norweski w tym względzie znacząco odbiega od standardu chińskiego). Autorzy raportu stwierdzają ponadto, że uzyskane przez nich wyniki rzucają nowe światło na paradoks Easterlina, zgodnie z którym wzrost zamożności nie zawsze przekłada się na wzrost poziomu szczęśliwości czy długoterminowego zadowolenia z życia. Taka sytuacja zaistniała w Państwie Środka, gdzie mimo dynamicznego rozwoju gospodarczego w okresie objętym badaniem doszło do obniżenia „nastrojów”.
Więcej smogu, więcej psychotropów
Spadek hedonicznego poczucia szczęścia nie oznacza po prostu zmniejszonego „apetytu na życie”. Zaburzenia nastroju związane z narażeniem na smog prowadzą do pojawienia się symptomów depresyjnych, czyli de facto chorobowych, a także obniżenia zdolności poznawczych. Z badania naukowców z IFPRI wynika ponadto, że skutki te w większym stopniu odczuwają kobiety, z przyczyn biologicznych, a także osoby osoby gorzej wykształcone i pracujące na „świeżym” powietrzu, często fizycznie. Inne analizy wskazują, że grupą szczególnie narażoną na skutki zanieczyszczeń dla zdrowia psychicznego są dzieci i młodzież.
Do takich wniosków doszli naukowcy z Uniwersytetu Umeå w północnej Szwecji. Zbadali oni poziom narażenia ponad 500 tys. Szwedów przed osiemnastym rokiem życia na pyły zawieszone PM10 i PM2.5 oraz tlenki azotu. Następnie porównali te wyniki z danymi na temat przepisywanych leków psychiatrycznych: od środków uspokajających po psychotropowe. Uczeni prowadzili obserwację przez trzy i pół roku – i ustalili, że istnieje prawdopodobny związek między ekspozycją na wyższe stężenia toksyn i zwiększonym przyjmowaniem tego typu medykamentów przez dzieci i młodzież. W miejscach bardziej zanieczyszczonych i okresach wzrostu stężenia smogu lekarze wystawiali więcej recept na leki psychiatryczne.
Chyba najbardziej niepokojący w całej sprawie jest fakt, że Szwecja należy do państw z najniższym wskaźnikiem zanieczyszczenia powietrza na świecie. Jeśli zatem wyniki badań przeprowadzonych w tym kraju ekstrapolować na warunki polskie – środki na uspokojenie warto zażyć „na dzień dobry”.
A tu propozycje państw, do których warto emigrować (i tych, do których nie warto), gdyby czyste powietrze było głównym kryterium wyboru destynacji
Źródło: BusinessInsider
Fot. xvire1969/Flickr.