Trwa akcja pomiarów jakości powietrza, którą każdego roku prowadzi Polski Alarm Smogowy. Są już pierwsze wyniki i wraz z nimi można powiedzieć: znowu jest dramat. Choć to na dobrą sprawę dopiero początek sezonu grzewczego, to źle jest w Kalwarii Zebrzydowskiej. Jeszcze gorzej w Makowie Podhalańskim. Tam są poziomy alarmowe.
To nie powinno dziwić, bo powietrze w tej miejscowości jest tak gęste, że wieczorami Maków bez kłopotu może ścigać się z azjatyckimi metropoliami takimi jak Pekin i Delhi.
Na wykresach średnich dobowych wygląda to jak na razie tak:
W dobowej normie zmieszczono się w tym czasie raz (sic!). Dwa razy przekroczono poziom alarmu smogowego, z czego jednak nie wyciągnięto wniosków. Na wykresach godzinnych wygląda to tak, jak poniżej. Ten wąski zielony pasek na dole, to poziom na którym powietrze jest bardzo dobre.
Dane pojawiają się na stronie Krakowskiego Alarmu Smogowego.
Nieco lepiej niż w Makowie, ale ciągle bardzo źle, jest też w Kalwarii Zebrzydowskiej. Tam wykresy godzinowe wyglądają tak jak poniżej.
Zielony pasek – oczywiście – pokazuje, kiedy jest bardzo dobrze.
Na wykresy średnich dobowych przekłada się to tak:
Poza tym pomiary są prowadzone m.in. w Wieliczce, gdzie godzinowe wskazania czujników potrafią osiągać poziom kilkuset procent dobowej normy. Na bieżąco – jak już wspomniałem – można to śledzić na stronie Krakowskiego Alarmu Smogowego. W zakładce „Badamy powietrze”.