Smog w obwarzanku wokół Krakowa w końcu zniknie? Wielkimi krokami zbliża się czas likwidacji najgorszych małopolskich palenisk. Według wojewódzkiej uchwały antysmogowej „kopciuchy”, czyli kotły bezklasowe, mają zniknąć do końca 2022 roku. Czas ucieka, a tempo wymiany pieców pozostawia wiele do życzenia. Według statystyk Polskiego Alarmu Smogowego po pierwszym półroczu 2021 roku w okolicach Krakowa na wymianę wciąż czekało ponad 21 tysięcy trujących kopciuchów, zniknęło zaledwie 2 proc. z nich. Wcześniej antysmogowi działacze ostrzegali, że w tym tempie wymiana palenisk zajmie, bagatela, 30 lat. Wraz z rozpoczynającym się sezonem grzewczym odwiedzam gminy krakowskiego „obwarzanka”, czyli najbliższych sąsiadów stolicy Małopolski, aby sprawdzić u źródeł jak wygląda sytuacja.
Z Dworca Głównego w Krakowie łapię pociąg do Zabierzowa. Nigdy wcześniej tam nie byłem. Pozytywne zaskoczenie – podróż trwa nieco ponad kwadrans. W zależności od relacji: 16 lub 17 minut. Ta sama trasa samochodem w szczycie komunikacyjnym to ponad godzina drogi. Trochę się głowię nad wyborem przewoźnika. Po wielu latach polskie koleje nadal nie są przyjazne dla pasażera, choć i tak mam łatwiej korzystając z telefonu. Gdybym był wykluczonym cyfrowo seniorem z pewnością rozbolałaby mnie głowa. Polregio, Koleje Małopolske, PKP Intercity – ludzie, dlaczego?
Wybieram Polregio za 4,50 zł.
Przystanek Zabierzów
Z trasy dzwonię do Moniki Wojtaszek-Dziadusz, lokalnej aktywistki, jednej z liderek Zabierzowskiego Alarmu Smogowego. Umawiamy się przy zabierzowskim rynku. Wcześniej wymieniam korespondencję z lokalnym urzędem. Okazuje się, że są problemy z lokalną uchwałą antysmogową. Radni nie chcą jej przyjąć, bo jest napisana zbyt specjalistycznym językiem i nie wiedzą, jak wytłumaczyć to wyborcom.
A dokładniej 2486 rodzinom lub firmom, które nadal trują siebie i sąsiadów używając bezklasowych kotłów. Tyle kopciuchów zostało do wymiany po pierwszej połowie 2021 roku według raportu PAS.
Wysiadam na dworcu. Jest punktualnie 14. Stężenie PM10 według stacji GIOŚ wskazuje 9,3 µg/m3. Jest 1 grudnia, wietrzna pogoda i kropi deszcz. Na rynku stoi już choinka. Myślę sobie, że w lecie na zabierzowskim rynku musi być gorąco, zieleni jak na lekarstwo.
Sprawdzian lokalnych ambicji
Bez zapowiedzi chcę spotkać się z wójtem. Odsyłają mnie jednak z kwitkiem. Elżbietę Burtan, wójta gminy Zabierzów kojarzę z występu w marcu 2021 roku, kiedy pofatygowała się do Krakowa, aby na konferencji prasowej podkreślić problem smogu. Wtedy też zapowiadała lokalną rezolucję w sprawie zaostrzenia antysmogowych przepisów. Tą samą, z którą aktualnie są problemy.
Czytaj także: Smog w obwarzanku. Wymieniono zaledwie 2 proc. kopciuchów
Nie poddaję się i trafiam na pełnomocnik wójta ds. jakości powietrza. Pytam o lokalną uchwałę.
– Sam projekt uchwały był pisany językiem wysoce specjalistycznym, były cytowane dyrektywy i ich zapisy – mówi mi Anetta Kucharska, Kierownik Wydziału Ochrony Środowiska i Pełnomocnik Wójta ds. Jakości Powietrza i dodaje: Rada Gminy uznała, że projekt tej uchwały jest niestrawny i skomplikowany. Dodatkowo według pełnomocnik Kucharskiej- mieszkańcy obawiają się zapisanych drobnym drukiem zakazów. Stąd opieszałość Rady.
Dzwonię do przewodniczącego Rady. Henryk Krawczyk nie ukrywa rozczarowania projektem lokalnej uchwały, która przyszła z sejmiku województwa. Twierdzi, że nie tego oczekiwali. Myśleli, że uchwała będzie dotyczyła wszystkich gmin obwarzanka. Poza tym jest nawał pracy pod koniec roku w związku z planowaniem budżetu. Sam przewodniczący zapewnia, że bardzo mu na ekologii zależy. U siebie ma już fotowoltaikę i planuje montaż pompy ciepła. Na koniec rozmowy zachęcam go, aby jednak uchwałę przyjęli – przecież gmina będzie wtedy jednym z liderów odważnych rozwiązań. Do tematu mają wrócić w styczniu.
Smog w obwarzanku i kilka uchwał
Sam zaczynam się w tym gubić. Uchwała antysmogowa dotyczy całego województwa. Jasno określa kolejne etapy odchodzenia od kotłów. Po co więc dodatkowe uchwały lokalne? O wyjaśnienie proszę Tomasza Urynowicza, dziś radnego województwa, do niedawna wicemarszałka Małopolski (stanowisko stracił we wrześniu 2021 roku).
„Siedem takich lokalnych uchwał udało nam się wprowadzić” – mówi Urynowicz. – „Mają dwa kryteria: po pierwsze, aby lokalne uchwały antysmogowe były ze sobą spójne. Żeby w poszczególnych samorządach nie tworzyć własnych uchwał, z różnymi granicznymi datami. Po drugie, żeby było to zgodne z uchwałą antysmogową dla Małopolski oraz z dokumentami strategicznymi państwa” – przekonuje radny.
W praktyce lokalna uchwała zaostrza przepisy dotyczące całości województwa. Dzięki niej wprowadza się kompletny zakaz instalacji nowych kotłów na węgiel już od 1 styczna 2022 roku. Te, które już istnieją mają zniknąć do 2030 roku, niezależnie od klasy urządzenia. To ważne, ponieważ uchwała wojewódzka zostawia furtkę dla spalania węgla w kotłach najwyższej, V klasy.
Zielone miejsca pracy
Wychodząc z urzędu wpadam jeszcze do pokoju ekodoradców. To specjalistyczne stanowiska w urzędach, finansowane z różnych programów związanych z walką o czyste powietrze. Kolejna wartość dodana odchodzenia od węgla – nowe miejsca pracy.
W niewielkim biurze tłoczą się trzy osoby. To oni pracują najbliżej mieszkańców. Są trochę zdziwieni moją wizytą, ale chętnie dzielą się przemyśleniami. Jest koniec roku więc na tapecie papierologia – etap rozliczeń. Ich obserwacje są zbieżne z tym co mówi pełnomocnik Kucharska. Mieszkańcy najbardziej obawiają się rosnących cen gazu i formalności. Oprócz tego podobno brakuje ekip monterskich i samych kotłów. Popyt przewyższa podaż.
Panorama na smog
Wreszcie spotykam się z Moniką, lokalną działaczką antysmogową. Jedziemy do Karniowic, trzy kilometry stąd. Tam jest punkt widokowy i panorama na cały Zabierzów. – Zobaczysz jak to wygląda z góry – mówi.
W międzyczasie relacjonuję jej wizytę w urzędzie i mówię o problemach z uchwałą. Nie rozumiem władz gminy. Mieszka tu prawie 27 tysięcy mieszkańców. Stare paleniska to około 2,5 tysiąca sztuk. I oni się przejmują potencjalnym niezadowoleniem niektórych mieszkańców, a nie przejmują się całą resztą, która nie kopci – nie ukrywa oburzenia działaczka. – Rozumiem, że włodarze siedmiu innych gmin i mieszkańcy tych gmin byli w stanie zrozumieć zapisy lokalnej uchwały, a my nie jesteśmy w stanie ogarnąć trzech paragrafów? – pyta retorycznie Monika.
Mijamy przydrożną tablicę informacyjną. „Czyste środowisko bez smogu” – brzmi napis promujący jeden z zielonych programów. Wyjeżdżamy pod Krzyż Milenijny w Karniowicach. Podchodzimy kawałek do góry do miejsca docelowego. Jest już po 15. Sprawdzam odczyty ze stacji pomiarów. PM10 wzrósł do 24,7 µg/m3. Przed nami panorama na cały Zabierzów.
Zabierzów w niecce
Cały czas pada i mocno wieje. Pierwsze gospodarstwa już rozpoczęły popołudniowe palenie. – Na dole widzimy całą gminę Zabierzów. Widzimy też dlaczego należałoby zlikwidować opalanie domów węglem. Zabierzów leży w Rowie Krzeszowickim, nie ma tu przewiewów. Z jednej strony początek Jury Krakowsko-Częstochowskiej, z drugiej strony Garb Tenczyński. Nie ma jak tego wywiać. Co się napali, to zostaje – mówi Monika Wojtaszek-Dziadusz wskazując na tereny przed nami.
Według świeżego raportu PAS za 2020 rok Zabierzów jest niechlubnej czołówce trujących miast. W kategorii, miejscowości z najbardziej rakotwórczym powietrzem, zajmuje wysokie miejsce z średniorocznym stężeniem śmiercionośnego benzo(a)pirenu 7 ng/m3 (norma WHO to 0,12 ng/m3). – Mieliśmy 700% normy! Dni z przekroczeniami norm zanieczyszczenia powietrza było w zeszłym roku 67 – to więcej niż Rybniku – mówi mi Monika.
Ostatnia kategoria to średnie roczne stężenie pyłu PM10. Norma WHO to 15 µg/m3. Zabierzów zanotował 33 µg/m3 w całym 2020 roku.
„Nieustający smród”
Wiem, ile wysiłku kosztuje angażowanie się w ruchy społeczne, więc na koniec spotkania pytam Monikę o jej motywacje do działania. – Chciałam wychodzić z dzieckiem na sanki i chyba tego już nie doczekam, bo prędzej dziecko wyrośnie z takich atrakcji, niż tu się coś zmieni – podkreśla mieszkanka gminy.
Wojtaszek-Dziadusz dodaje do listy prozaiczne czynności: – Chcę otworzyć okno, żeby wywietrzyć dom, bez sprawdzania na Airly czy jest smród czy akurat go nie ma. Wyjść na spacer, kiedy mam ochotę, a nie kiedy mogę. Nie mówiąc o alergiach, astmie czy zwiększonej zapadalności na inne choroby z rakiem włącznie, bo smog atakuje i osłabia nasze drogi oddechowe i inne organy. Mówię o sobie, ale myślę o tych wszystkich, którzy borykają się z tymi samymi problemami. Tematem numer 1 w okresie zimowym wśród mieszkańców jest wielki, nieustający smród. Nie da się w tym wytrzymać – przekonuje działaczka.
Przystanek Krzeszowice
Z Zabierzowa ruszam do pobliskich Krzeszowic. Krótka przejażdżka pociągiem kosztuje mnie kolejne 4,50 zł – wystraszony liczbą przewoźników nie kupiłem biletu czasowego. Gdy docieram na miejsce jest już półmrok i dalej pada. W Krzeszowicach nie ma oficjalnej stacji pomiarowej GIOŚ. Są za to dwie komercyjne stacje firmy Airly. Sponsorem jednej z nich jest Gmina.
Idę na azymut w stronę Rynku. Ten akurat znam dosyć dobrze. W ostatnie lato poznała go zresztą cała Polska, kiedy lokalny aktywista Kacper Ropka na rozgrzanym do czerwoności placu usmażył jajecznicę. Chciał w ten sposób zwrócić uwagę na problem betonowych rewitalizacji. Aktywista samodzielnie dokonuje pomiarów jakości powietrza.
– W 2020 roku mierzyłem na własną rękę ten najbardziej szkodliwy dla człowieka pył PM 2.5. Na ulicy Grunwaldzkiej w Krzeszowicach te pomiary przekraczały normy nawet dwudziestokrotnie. Oczywiście nie był to sprzęt profesjonalny, ale pokazywał w przybliżeniu podobne wartości co stacje na mapie Airly – mówi mi Ropka.
„Pali się nawet oponami”
Przedstawicieli Krzeszowickiego Alarmu Smogowego pytam o działania gminy w celu poprawy jakości powietrza. – W Krzeszowicach wiele się nie zmienia. Włodarze gminy ograniczyli się tylko do programu Czyste Powietrze i tempo wymiany kopciuchów jest bardzo powolne – mówią. Według oficjalnych statystyk w pierwszych trzech kwartałach 2021 roku w programie Czyste Powietrze złożono 311 wniosków o wymianę pieca.
Trzeba podkreślić, że Krzeszowice są jedną z siedmiu gmin, które przyjęły wspominaną wcześniej lokalną uchwałę antysmogową. To znaczy, że poprzeczka jest postawiona jeszcze wyżej. Z drugiej strony według ostrożnych założeń do wymiany jest około 3 tyś. trujących kopciuchów.
Kacper Ropka też widzi pole do poprawy. – Moim zdaniem władze miasta robią za mało, aby zachęcać mieszkańców gminy do wymiany tzw. kopciuchów. Oczywiście jakość powietrza zależy od nas, mieszkańców. W Krzeszowicach do niektórych jeszcze nie doszło, że czas przestać palić śmieciami, zdarzają się sytuacje, że pali się nawet opony.
Jednak sam podkreśla, że takich sytuacji jest coraz mniej. – Cieszy, że młodzież zwraca uwagę na jakość powietrza. Na przykład podczas protestu antysmogowego w 2019 roku pojawiło się dużo młodych osób, również rodziców z dziećmi – podkreśla aktywista.
Przystanek Skawina
Skawina to ostatni punkt mojej podróży. Z burmistrzem umawiam się bez problemu. Norbert Rzepisko przyjmuje mnie w swoim gabinecie. To narożne pomieszczenie w budynku przy skawińskim Rynku, który niedawno trafił do rejestru zabytków jako wyjątkowy układ urbanistyczny. Z pokoju bardzo dobrze widać spokojne życie miasta.
Jestem 5 minut przed czasem naszego spotkania, więc sprawdzam odczyty z pobliskiej stacji. Niestety potwierdza się to, co czuję w powietrzu i gardle. PM10 na poziomie 90,4 µg/m3. Dopuszczalne dobowe stężenie według WHO to 45 µg/m3.
– Przejeżdżałem dzisiaj koło kilku wskaźników i rzeczywiście świeciło się na żółto. Jednak jeszcze rok temu o tej porze roku świeciłoby się na czerwono. Wiem, że nadal nie wygląda to dobrze, ale zrobiliśmy duży krok w kierunku czystego powietrza. Jestem dumny z mieszkańców, którzy już wymienili piece – przekonuje burmistrz.
Dzieci mówią: dość trucia!
Burmistrz Rzepisko zdaje się rozumieć powagę sytuacji i stawkę gry o czyste powietrze. – Gramy fair wobec mieszkańców. Od początku informujemy, jaki jest cel. A celem jest oczywiście czyste powietrze w Skawinie, bezpieczne i wygodne życie w naszej gminie. Nie jesteśmy jeszcze w połowie drogi, jesteśmy ciągle na starcie, ale idziemy w dobrą stronę i zaczynamy iść coraz szybciej – mówi spoglądając za okno na skawiński rynek.
Na rynku stanął ostatnio nowy, nietypowy pomnik. A dokładniej stary, zdezelowany i zardzewiały kopciuch. Ma przypominać mieszkańcom, że czas ucieka. To inicjatywa władz miasta. Czujnik znajduje się także na szkole podstawowej w Skawinie. Tak samo jak wielki baner na jej płocie, którego główny napis brzmi „Dzieci mówią: dość trucia!”.
Bożena Moskwa, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Skawinie mówi mi: – Mamy lokalny Skawiński Alarm Smogowy, oni tutaj walczą. Banery przed szkołą to właśnie ich zasługa, a także zaangażowanych w ruch antysmogowy rodziców. Tablica pomiarów na szkole jest z kolei zamontowana przy udziale Gminy Skawina.
To nie wszystko.
– Nauczyciel przychodząc do pracy widzi na czujniku jaka jest jakość powietrza i wie czy może zabrać klasę na zewnątrz. Na piętrach mamy też „buźki” – uśmiechnięte lub smutne, które symbolizują jakość powietrza danego dnia – wyjaśnia Moskwa.
„Bywało 600 procent normy”
Przed szkołą zagajam do dwóch kobiet, które czekają na swoje dzieci. To pani Lidia i pani Ania. Ze względu na obostrzenia covidowe nie można wchodzić na teren szkoły. Rozmawiają o tablicy na elewacji budynku, której pomiary chwilowo się zawiesiły. Z rozmowy z dyrekcją wiem, że problem został zgłoszony. W powietrzu czuć gryzący zapach. Aktualnie wskaźniki pokazują 170% normy.
– Mieszkam zaraz przy stacji pomiarów, jestem na bieżąco – mówi jedna z nich. – Jakość powietrza chyba się nie poprawia. Chociaż dwa lata temu było gorzej. W zeszłym roku było już trochę lepiej. Ja pamiętam takie poranki, że, gdy wstawałam to było 600 proc. normy. Dzisiaj tego na przykład nie było. Sąsiedzi dookoła niestety też produkują różne, dziwne kolory dymów – opowiada.
Druga z mieszkanek Skawiny dodaje: Kiedy odprowadzałam wnuczkę do przedszkola, widziałam siwy dym. Ktoś tak strasznie kopcił. Ewidentnie z komina.
8 ton miału
Podczas rozmowy z burmistrzem Skawiny pada bardzo ważna deklaracja. – Ludzie ciągle obawiają się kosztów. Ja cały czas podkreślam: jeżeli ktoś ma udokumentowane koszty ogrzewania swojego budynku, węgla, drewna, a przejdzie na gaz i będzie miał drożej – to ja tą różnicę dołożę z budżetu Gminy – zapewnia.
Na koniec naszego spotkania Norbert Rzepisko przekonuje: – Znam to z własnego doświadczenia. Mam budynek jednorodzinny, paliłem miałem czyli najgorszej jakości opałem. Do mojego pieca wchodziło 8 ton miału rocznie. Urobiłem się przy tym za każdym razem. Miał był na polu, trzeba było kilofa, aby go rozwalić. Był przemoknięty, zamarznięty.
Wspomina wszechobecny brud. – Sama kotłownia wyglądała jak kopalnia 400 metrów pod ziemią. Z chwilą, gdy 4 lata temu przeszedłem na gaz, położyłem płytki w kotłowni, zrobiłem w niej garderobę, jest czysto, ciepło. Nie muszę się przy tym napracować – to są same korzyści. Podjąłem ten trud, podjęli go moi wszyscy sąsiedzi. Zdecydowana większość mieszkańców Skawiny zaangażowała się w tą sprawę, a ci którzy tego nie zrobili będą musieli ponieść konsekwencje – stanowczo zaznacza burmistrz Rzepisko.
Smog w obwarzanku w końcu odpuści?
Chociaż Skawina nadal pojawia się w niechlubnych rankingach – to nawet w nich widać poprawę. Dni ze złym powietrzem jest wciąż dużo, ale coraz mniej. Trudno nie zauważyć też energii, którą wkładają mieszkańcy i samorządowcy.
Ci drudzy potrzebują motywatora w postaci lokalnych ruchów, ludzi którzy będą im dawali wyraźny mandat do odważnych działań. Ci pierwsi potrzebują zaś samorządów do szybkiego i sprawiedliwego pożegnania z węglem. Do tej mieszanki działań koniecznie trzeba dodać środki z budżetu centralnego.
Na wciąż odległym horyzoncie świecą się zielone lampki smogowych stacji pomiarowych. Wierzę, że dzięki wyraźnym działaniom ruchów społecznych i zmobilizowanych samorządów cel tej podróży osiągniemy jak najszybciej.
W walce o nasze zdrowie i życie nie ma kompromisów. Nie ma złotych środków. Jest zadanie do wykonania.
Zdjęcie tytułowe: Joanna Urbaniec
Projekt „Pożegnanie z węglem” powstaje dzięki wsparciu European Climate Foundation