Znamy wyniki największego badania zanieczyszczeń transportowych w Polsce. Pomiary wykazały wysoki poziom rakotwórczego tlenku azotu w czternastu miastach Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii (GZM). Dane są alarmujące: w 96 proc. punktów stężenia były wyższe niż norma, którą Polska musi wprowadzić już w 2030 roku, a żaden z punktów nie spełnił poziomów wskazanych przez WHO jako bezpieczne dla zdrowia. To poważne ostrzeżenie dla lokalnych władz pokazujące konieczność podjęcia działań w śląskiej aglomeracji – komentuje Polski Alarm Smogowy.
Czujniki mierzyły zanieczyszczenie przez cały miesiąc. Zamontowano je na słupkach przystankowych należących do Zarządu Transportu Metropolitalnego. Badanie koordynował Polski Alarm Smogowy na zlecenie GZM, a jego cel był prosty: sprawdzić, jakie są stężenia groźnego dwutlenku azotu, czyli zanieczyszczenia powietrza, za które w największym stopniu odpowiadają silniki spalinowe.
Wyniki, które zostały opublikowane dziś przez Górnośląsko-Zagłębiowską Metropilię są niepokojące. Co prawda odnosząc się do aktualnych norm okazuje się, że stężenia zostały przekroczone “tylko” w 51 lokalizacjach. Polska norma w przypadku NO2 wynosi 40 µg/m3. To oznacza, że przekroczenia wystąpiły w mniej niż 10 proc. lokalizacjach.
Taki obraz sytuacji jest jednak niepełny, bowiem już za cztery lata Polska zaktualizuje obowiązujące normy, zbliżając je do wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Dzieje się to na podstawie unijnej dyrektywy powietrznej. Po tym ruchu normy dla NO2 wyniosą 20 µg/m3, a Polska powinna już dziś przygotowywać się do nowego poziomu, znacząco obniżając emisję tlenków azotu z ruchu samochodowego.
Badania jakości powietrza na Śląsku: żaden z punktów nie spełnił wytycznych WHO
Patrząc na nowe normy, wyniki z GZM są dramatyczne. Przekroczono je w 96 proc. punktów pomiarowych (638 na 650 lokalizacji). Jeśli chcielibyśmy odnieść się do wytycznych WHO (10 µg/m3) – to żadna z lokalizacji ich nie spełnia.
– Badanie objęło 14 gmin GZM. Z zainstalowanych 659 samplerów pasywnych procentowo najwięcej punktów pomiarowych, gdzie stężenia były wyższe niż obecne normy dla NO2, odnotowano w Sosnowcu – 19 proc., Chorzowie – 16 proc., Bytomiu – 15 proc. oraz Katowicach – 10 proc. – komentuje Filip Jarmakowski z Polskiego Alarmu Smogowego. – Natomiast wszystkie 14 badanych gmin ma znacznie większy problem ze stężeniami NO2. Od 2030 roku w Polsce zaczną obowiązywać znacznie bardziej wymagające normy dla tego zanieczyszczenia. W ponad 90 proc. zbadanych lokalizacji stężenia były wyższy niż nowa norma. Co więcej w żadnej gminie nie spełniono rekomendacji Światowej Organizacji Zdrowia – 10 mikrogramów na metr sześcienny – która określiła tę wartość kierując się jedną przesłanką – zdrowiem mieszkańców – dodaje Jarmakowski.
GZM: Nie jest źle, odnosimy się jedynie do obowiązujących norm
W przesłanym mediom komunikacie prasowym władze metropolii przekonują, że „nie jest źle”. – Ale oczywiście może być lepiej. Wyniki tych badań mają przede wszystkim charakter edukacyjny i nie zastępują danych z państwowego systemu monitoringu powietrza – od razu zastrzega Igor Śmietański, wiceprzewodniczący zarządu GZM.
Rzecznika GZM zapytaliśmy, jak metropolia odnosi się do faktu, że według badania powietrze jest fatalnej jakości – obowiązujące normy zostały przekroczone w 50 punktach, a normy, które obowiązywać będą od 2030 – w 638 miejscach. – Na ten moment odnosimy się jedynie do obecnie obowiązujących norm – mówi Łukasz Zych, zapytany przez SmogLab.
Mimo konsekwentnego ignorowania zaleceń WHO i nowych norm, rzecznik GZM także podkreśla edukacyjny wymiar badania. Co więcej – w przesłanych do mediach grafikach zaznaczono wyłącznie punkty z przekroczoną polską normą, mimo, że inne miasta, które wykonywały takie same badania w przeszłości, niemal zawsze odwoływały się albo do norm z nowej unijnej dyrektywy, albo do zaleceń WHO, które są uznane za bezpieczne dla zdrowia ludzi.
Różnicę prezentujemy na przykładzie Katowic. Po prawej stronie mapa, którą przesłała nam GZM. Po lewej nasze opracowanie na bazie wytycznych WHO:

GZM przekonuje, że pomiary są „impulsem do dalszych działań”. Wśród planów przedstawiciel zarządu metropolii wymienia rozwój transportu publicznego i wspieranie gmin w ograniczaniu emisji z transportu.
Tak trują tlenki azotu. Ich głównym źródłem jest transport drogowy
Dlaczego tlenki azotu są tak groźne? Lista zagrożeń jest długa, na co zwraca uwagę sama GZM w opublikowanym raporcie. – Badania nad wpływem jakości powietrza na zdrowie prowadzone przez Śląski Uniwersytet Medyczny pokazują wyraźny związek między zwiększonymi stężeniami dwutlenku azotu w powietrzu a występowaniem nagłych schorzeń serca i naczyń krwionośnych, takich jak zawał serca, udar mózgu czy migotanie przedsionków – czytamy w podsumowaniu badań.
Inne badania wskazują, że długotrwałe oddychanie powietrzem o stężeniu NO2 większym o jedynie 10 µg/m3 powoduje wzrost ryzyka zachorowania na astmę nawet o 10-17 proc. Wysokie stężenia NO2 zwiększają również ryzyko wystąpienia ostrych infekcji górnych dróg oddechowych u dzieci – 9 proc. dla stężenia wyższego o 10 µg/m3. Istnieje także związek między zapadalnością na cukrzycę, a wyższym zanieczyszczeniem powietrza NO2. Badania epidemiologiczne potwierdzają też wzrost ryzyka wystąpienia zgonu z powodu zapalenia płuc lub oskrzeli – dla wzrostu stężenia NO2 w powietrzu o jedynie 10 µg/m3, ryzyko rośnie to aż o 6 proc. Okazuje się też, że dzieci ze szkół znajdujących się w najbardziej zanieczyszczonych lokalizacjach miały wyniki gorsze o 8-23 proc. od dzieci ze szkół z osiedli z lepszym powietrzem.
Największe emisje tlenków azotu pochodzą z transportu. Z badań metodą teledetekcji wykonanych w Krakowie wiemy, że emisje samochodów z silnikiem diesla, zwłaszcza poniżej normy Euro 6 – czyli wyprodukowanych przed rokiem 2014 – są znacząco wyższe od samochodów benzynowych czy napędzanych LPG.
Jak rozwiązać problem trującego powietrza w GZM?
Wśród rekomendacji, które znalazły się w raporcie znajdziemy rozwijanie alternatyw dla wybierania samochodu, jako podstawowego środka transportu przez rozbudowę sieci transportu publicznego. Autorzy opracowania wskazują przy tym na konieczność synchronizacji połączeń autobusowych, tramwajowych, kolei i parkingów Park and Ride. W opracowaniu znajdujemy także rekomendacje dot. rozwoju infrastruktury rowerowej, uspokajanie i ograniczenie ruchu samochodowego poprzez m.in. strefy płatnego postoju, obszarowe ograniczenie prędkości do 30 km/h, czy wprowadzenie takiej organizacji ruchu aby przejazdy tranzytowe przez obszary śródmieścia były wykonywane jak najrzadziej.
– Samorządy mogą również wprowadzać na wybranym obszarze miasta Strefy Czystego Transportu – jest to narzędzie pozwalające na ograniczanie ruchu najbardziej emisyjnych samochodów, a więc wspomnianych starszych samochodów z silnikiem diesla. Strefy Czystego Transportu od lat funkcjonują w krajach Unii Europejskiej w ponad 300 miastach i udało się dzięki nim obniżyć stężenia NO2 w widoczny sposób – czytamy.
Gdy rzecznika GZM dopytujemy o to, czy wobec takich wyników któreś z miast planuje wdrożyć np. SCT, ten odpowiada: – To wyłączna kompetencja miast, nie mogę wypowiadać się za nie. Nie mam zresztą żadnej pewnej wiedzy w tym zakresie.
- Czytaj także: Strefa Czystego Transportu w Krakowie od stycznia 2026
Do sprawy będziemy wracać.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/brunocoelho