Naukowcy z Wielkiej Brytanii sprawdzili, jakie są największe bariery przy zmianie źródeł ciepła w brytyjskich domach. Przypominamy też raport, który wskazuje, co trzeba zmienić w tym zakresie w Polsce.
W Wielkiej Brytanii do podgrzewania wody i ogrzewania swoich mieszkań wykorzystuje się w większości piece gazowe (ok. 80 proc. domów). Choć głosy uwzględniające kryteria środowiskowe, szczególnie w zakresie emisji gazów cieplarnianych, są coraz częstsze, to kierunek zmian nie jest oczywisty.
Sprawę zbadali brytyjscy naukowcy.
Gareth Thomas, główny autor badania oraz z Uniwersytetu w Cardiff, na wstępie swojego artykułu w The Conversation napisał: – Wielką Brytanię czeka znacząca zmiana w sposobie ogrzewania domów. Aby osiągnąć cele związane ze zmianami klimatycznymi, do 2050 r. należy wycofywać nowe instalacje kotłów gazowych.
Obawy przed kosztami
Naukowcy z Uniwersytetu w Cardiff przeprowadzili niedawno badania polegające na zastosowaniu sześciu jednodniowych warsztatów w miastach Wielkiej Brytanii. Eksperymentowi badawczemu zostały poddane obszary zurbanizowane w Cardiff, Gloucester, Liverpoolu i na granicach Szkocji. Badacze obliczyli, że ogrzewanie i ciepła woda w mieszkaniach Brytyjczyków, gdzie są kotły gazowe, powodują aż 17 proc. emisji gazów cieplarnianych. Przeprowadzając wiele rozmów z mieszkańcami wybranych regionów Wielkiej Brytanii, doradzili im alternatywne źródła ciepła. Zaliczyli do nich głównie pompy ciepła i sieci ciepłownicze.
Mieszkańcy wspomnianych miast zgodzili się, że ogrzewanie niskoemisyjne stanie się koniecznością, by zredukować emisje gazów cieplarnianych. Jednocześnie wyrazili swoje obawy przed poniesieniem kosztów podczas instalacji urządzeń mających zapobiec postępowaniu zmian klimatu. Ponadto okazali niepokój przed nieuczciwymi instalatorami. Dlatego też oczekują bardziej czytelnych informacji rządowych o ogrzewaniu niskoemisyjnym.
Alternatywy dla gazu ziemnego
Jako jeden z wariantów energetycznych naukowcy podali zastosowanie kotłów wodorowych. Wprawdzie zainstalowanie ich nie jest tak kosztowne, ale okres trwałości tych urządzeń wynosi zaledwie 15 lat, stąd ich wymiar prośrodowiskowy budzi zastrzeżenia. Produkcja wodoru pochodzi głównie z paliw kopalnych, takich jak gaz ziemny. A jak wiadomo, ten w postaci metanu i dwutlenku węgla powoduje znaczące emisje do atmosfery.
Ponadto wszyscy mieszkańcy sześciu badanych regionów zamieszkania wyrazili obawy przed zastosowaniem wodoru jako źródła ogrzewania. Przede wszystkim zaczęli się zastanawiać, czy ta technologia nie spowoduje znacznego wzrostu cen energii. Poza tym wyrazili zaniepokojenie jeszcze jednym faktem. Przejście na wodór wydawało się czymś, co raczej zostanie na nich wymuszone przez dostawców infrastruktury, a nie rozwiązaniem, które mogą wybrać sami.
Sami naukowcy stwierdzili, że bardziej opłacalne jest zamontowanie pomp ciepła. Mimo dużych kosztów początkowych, ich późniejsza eksploatacja staje się coraz tańsza. Sama instalacja tych urządzeń czasem może wymagać kosztownej przebudowy w domu. Na przykład:
- wymiana grzejników,
- wymiana zbiornika ciepłej wody,
- zastosowanie lepszej izolacji, dostosowanej do każdego domu.
Rząd Wielkiej Brytanii obiecał, że wszyscy właściciele domów, w których miałyby wejść nowe rozwiązania energetyczne w instalacji pomp ciepła, dostaną dotacje w wysokości 12 tys. funtów.
Co do sieci ciepłowniczych, zdania były podzielone. Jednak we wszystkich badanych regionach mieszkalnych względem tej technologii największe obawy wyrazili mieszkańcy wynajmowanych lokali. Właściciele tych domów po gruntownej zmianie instalacji grzewczej musieliby podwyższyć czynsze dla najemców.
Co tak naprawdę przeraża?
Wszelkie zmiany, które mogą okazać się niepewne, wzbudzają strach i niepokój. Tak też jest z wdrażaniem nowych technologii grzewczych. Wprawdzie przyjaznych dla klimatu, ale niekoniecznie dla portfeli przeciętnych obywateli.
Gareth Thomas wymienił trzy kluczowe czynniki, które najbardziej niepokoją ludzi:
- niepewne rachunki i koszty (podczas remontu i eksploatacji nowych urządzeń grzewczych),
- duże zmiany w domu (np. przebudowa mieszkania podczas instalacji pomp ciepła),
- nieznana technologia (piece wodorowe, pompy ciepła, sieci ciepłownicze itp.).
Na łamach The Conversation napisał:- Pomimo pilności działań klimatycznych obciążenia życia codziennego, rachunki i utrzymanie domu często wydają się pilniejsze niż przejście na ogrzewanie niskoemisyjne. Wielka Brytania potrzebuje bardziej spójnego podejścia do doradztwa, dotacji i infrastruktury, które będzie wspierać obywateli i społeczności w całym procesie. Społeczeństwo powszechnie opowiada się za odejściem od ogrzewania na paliwa kopalne, ale aby to osiągnąć, potrzebuje wsparcia.
Sytuacja w Polsce
W marcu tego roku na Forum Energii opublikowało raport Czysta i tania energia w polskich domach. Jakich zmian potrzebujemy? Konstancja Ziółkowska pisze w nim, że skala wyzwania, przed którym stoimy w Polsce oraz dotychczasowe zaniedbania w obszarze ogrzewania budynków pokazują, że do realizacji celów należy podejść kompleksowo. Autorka wymieniła cztery kluczowe obszary, którym należy stawić czoła:
- polityka mieszkaniowa, a więc realizacja potrzeb mieszkaniowych Polaków poprzez nowoczesne, energooszczędne, niskoemisyjne budownictwo mieszkaniowe,
- poprawa efektywności energetycznej już istniejących budynków, czyli kompleksowa termomodernizacja, eliminacja tzw. wampirów energetycznych,
- wymiana wysokoemisyjnych urządzeń cieplnych na niskoemisyjne, zarówno w budynkach jednorodzinnych, jak i wielorodzinnych,
- utrzymanie kosztów energii dla gospodarstw domowych, polegająca na ochronie najuboższych oraz zapewnieniu gwarancji bezpiecznej stabilizacji cen dla osób instalujących pompy ciepła.
Dotąd w Polsce nie przeprowadzono na szeroką skalę podobnych badań społecznych jak w krajach skandynawskich i zachodniej Europy. Nadal nie wiemy jak Polacy zapatrują się w szerszym zakresie na ogrzewanie ekologiczne. Jak podaje portal Program Czysta Polska, Polacy powoli przekonują się do zakładania w swoich domach paneli fotowoltaicznych i pomp ciepła, ale wciąż dominują kotły na węgiel klasy 3 i 4.
–
Zdjęcie tytułowe: Skylines/Shutterstock