„Jest taka opowieść o mistrzu i uczniu. Uczeń zapytał mistrza, jak długo musi czekać na przemianę. A mistrz mu odpowiedział, że jeśli jest gotów czekać, to będzie to trwało długo. I do tego się to sprowadza”.
Kto i dlaczego to robi?
Sprzątanie dla wspólnego dobra
Ewelina Panek, lokalna aktywistka, inicjatorka akcji „SprzataMY ze świadomością” mówi nam o swojej, konkretnej grupie osób współdziałających na rzecz zmniejszenia ilości odpadów w przestrzeni publicznej. – Jesteśmy grupą znajomych, których połączyła chęć działania dla wspólnego dobra. Akcje sprzątania organizujemy w czasie wolnym, dlatego planujemy je z wyprzedzeniem.
Przygotowując kolejne wydarzenie starają się również nawiązać kontakt z lokalnymi aktywistami. Planowane akcje są ogłaszane w Internecie. – Każdy może do nas dołączyć, najczęściej jednak przychodzą nasi znajomi – mówi SmogLabowi.
W zeszłym roku swój debiut miała Akcja Czysta Odra. Ponad 15 tys. osób sprzątało Odrę na całej jej długości. Anna Adamczyk, koordynatorka projektu ze Stowarzyszenia EKO-UNIA, podaje, że w 10 dni zebrano ponad 120 ton odpadów. – Znalazły się tam głównie zużyte opakowania, plastikowe i szklane butelki, aluminiowe puszki, opony samochodowe. Zdarzały się nawet meble, stare lodówki, telewizory, odpady poremontowe i budowlane – mówi SmogLabowi. – Nasza akcja nie obejmuje jednak tylko samej Odry, ale także jej dopływy. Wolontariusze oprócz Odry posprzątali też m.in. Wartę, Nysę Kłodzką, Nysę Łużycką, Bóbr, Troję, Oławę, Pełcznicę, Prudnik.
Niebawem odbędzie się jej druga edycja. Głównym organizatorem akcji jest Dominik Dobrowolski. W koordynowaniu Akcji Czysta Odra pomagają Krośnieńskie Przedsiębiorstwo Wodociągowo-Komunalne, Stowarzyszenie Wywrotka ze Szczecina oraz Stowarzyszenie EKO-UNIA z Wrocławia.
Jednak oddolni działacze często trafiają na dane wydarzenie także spontanicznie. Następuje więc ciągła rotacja. – Niestety, grupy nieformalne raczej nie mają stałego składu. Zazwyczaj jest to kilka osób na osiedlu, które zwyczajnie czasem sprzątną jego fragment. A potem udostępnią taki post na lokalnej grupie osiedlowej. Wtedy zdarza się, że udaje się wpłynąć na ambicję mieszkańców – wyjaśnia Aleksander Parkitny. Jak przyznaje, zazwyczaj pada wtedy wiele deklaracji chęci pomocy i stwierdzenie potrzeby zorganizowania akcji. – Praktyka jest taka, że na akcję przyjdzie maksymalnie 5 osób – mówi.
Kim są oddolni działacze?
Panek przyznaje, że ich zawód często jest związany z ekologią. – Mamy też na pokładzie osoby niezwiązane ze środowiskiem, które działają z nami z chęci zmiany świata na lepsze. Akcję „SprzątaMY ze świadomością” tworzą osoby z zamiłowaniem do środowiska przyrodniczego. I ze świadomością tego, jak ważne są tereny zielone w naszym otoczeniu. Stąd też wzięła się nazwa naszych akcji.
Ich pasje i wizje? Świadome społeczeństwo, które dba o wspólne dobro i kreuje zdrowe otoczenie. Można też zauważyć pewne trendy dotyczące wieku i wykształcenia działaczy podejmujących się sprzątania.
Pewne grupy sprzątają najczęściej
Oddolne sprzątanie jest inicjatywą wymagającą nielekkiej pracy pro bono. Kto najczęściej się tego podejmuje?
– Z rozmów można wnioskować, że z reguły problem śmieci, choć boli wszystkich, wywołuje jakieś większe reakcje osób w przedziale wiekowym 25-40, z wyższym wykształceniem. Może jest to kwestia mojej bańki informacyjnej i faktu, że korzystam z tych, a nie innych mediów społecznościowych.
Zapytani, dlaczego podejmują się zbierania odpadów za innych, odpowiadają przewrotnie. – Nie postrzegamy tego jako sprzątanie „za innych”. Widzimy w tym okazję do dialogu, edukacji i wspólnego spędzania czasu. Tony zebranych odpadów są raczej efektem ubocznym naszych działań. Przede wszystkim chcemy zwrócić uwagę społeczeństwa na problem degradacji terenów zielonych i wpłynąć na postrzeganie odpadów – mówi Panek.
Parkitny zauważa też perspektywę czasową takich przedsięwzięć. – Jest taka opowieść o mistrzu i uczniu. Uczeń zapytał mistrza, jak długo musi czekać na przemianę. A mistrz mu odpowiedział, że jeśli jest gotów czekać, to będzie to trwało długo. I do tego się to sprowadza. Czasem po prostu nie mogę patrzeć na odpady w mojej okolicy. A czekanie, aż miasto w swoim grafiku ujmie jakiś fragment zakrawa na żart.
Jest to jednak raczej czarny humor. Mieszkańcy, którym zależy na porządku nie tylko ze względów estetycznych, ale także mający na względzie ekologię, biorą sprawy w swoje ręce. W dosłownym tego sformułowania znaczeniu.
– Proszę nie zrozumieć mnie źle. Ja rozumiem, że miasto ma ograniczony budżet, a zasoby ludzkie nie są z gumy. Po prostu, jeśli miałbym czekać, to ten rozgardiasz bawiłby moje oczy jeszcze tydzień albo dwa. Szybciej jest mi chwycić za worek i w godzinę czy dwie ogarnąć w danym miejscu – dodaje.
Sprzątanie oddolne. Małe działania, duże efekty
– Kluczowe są: zmiana myślenia o odpadach, budowanie poczucia wspólnoty i zbiorowej odpowiedzialności. Podczas akcji edukujemy uczestników, że tereny zielone są naszym
wspólnym dobrem, a odpady mogą stanowić wartościowe surowce wtórne. Ich odpowiednie zagospodarowanie wystarczy, aby zmienić ich status ze „śmieci” na „zasoby do ponownego wykorzystania” – wyjaśnia lokalna aktywistka.
Dodaje, że uświadomienie społeczeństwa, iż mamy ograniczone zasoby, a dbanie o otoczenie jest przejawem wzajemnego szacunku i lokalnego patriotyzmu, ma fundamentalne
znaczenie w walce z problemem pozostawiania odpadów w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Sprzątanie ma wielką moc.
– Akcja Czysta Odra jest odpowiedzią na ogromne zanieczyszczenie rzek, z jakim się obecnie spotykamy. Ma na celu zwrócenie uwagi nie tylko na problem zaśmiecania rzek, ale ogólnego skażenia wywołanego najróżniejszymi czynnikami – mówi Adamczyk.
Co musiałoby się więc stać, żeby ludzie byli bardziej świadomi problemu, nie śmiecili i chętniej sprzątali oddolnie? Zdaniem Parkitnego, byłoby tak, gdyby skuteczność ścigania śmieciarzy była większa i gdyby kary były wysokie. – Na pola pomiędzy Wojszycami i Jagodnem odpady budowlane wywożone są codziennie. Nie jest tajemnicą, że wokół buduje się osiedla i remontuje domki jednorodzinne. Nie trzeba być Sherlockiem, by połączyć te dwa fakty.
Parkitny sugeruje założenie monitoringu na tydzień i wysokie kary. Jak miałoby to wyglądać?
– Konsekwentne karanie śmieciarzy. I to nie kwotami typu 5 tys. zł, bo to drobne na waciki. Tu chodzi o kwoty, które zabolą. 50 tys. zł to już odczuwalna kara dla przedsiębiorcy. – Jak mówi, nikt nie będzie się bał srogich kar, gdy wykrywalność jest niska, a większość spraw się umarza z powodu „niewykrycia sprawców”.
–
Zdjęcie tytułowe: W. Mikłaszewski