Minął rok, odkąd prezydent Warszawy zapowiedział wprowadzenie zakazu palenia węglem. Na razie skończyło się na słowach. Nowego prawa nie widać, w powijakach jest też akcja wymiany kotłów niespełniających podstawowych norm.
„Chcemy wyeliminować węgiel używany w indywidualnych źródłach ogrzewania oraz wprowadzić zakaz palenia w kominkach w dniach z prognozowanym przekroczeniem normy jakości powietrza”- tak prezydent Warszawy mówił w lutym zeszłego roku, podczas Kongresu Czystego Powietrza. Gotowość do współpracy wyraził wtedy też mazowiecki Urząd Marszałkowski. Wprowadzenie nowego prawa w stolicy wymagałoby również działania sejmiku województwa. Jego radni mogą zaostrzyć zapisy regionalnej uchwały antysmogowej dla jednej z gmin – o ile chcą tego jej władze. Prezydent Warszawy zapowiedział, że zakaz palenia węglem mógłby obowiązywać w mieście od czwartego kwartału 2023 roku.
Jeśli więc wierzyć zapewnieniom Rafała Trzaskowskiego, ze stolicy w ciągu około półtora roku powinny zniknąć wszystkie piece na to paliwo. Z zadowoleniem przyjęli to aktywiści antysmogowi. Rok po złożeniu obietnicy nic nie wskazuje jednak na to, by znalazła pokrycie w rzeczywistości.
Były deklaracje, nie ma czynów
– Ucieszyliśmy się na wieść o odważnej decyzji prezydenta i marszałka, którzy zapowiedzieli wejście w życie zakazu na trzeci kwartał 2023 r. Niestety, minął rok i jedyne, co mamy, to obietnice i zapowiedzi – mówi Sylwia Jedyńska z Warszawy Bez Smogu, warszawskiego oddziału Polskiego Alarmu Smogowego.
O plany wprowadzenia nowych regulacji przedstawicieli ratusza i Urzędu Marszałkowskiego zapytali działacze Polskiego Alarmu Smogowego. Okazało się, że oba organy nie spieszą się z wprowadzeniem antysmogowego prawa.
Jak twierdzą działacze Warszawy Bez Smogu i Smogu Wawerskiego (organizacji członkowskich PAS), urząd miasta zasłonił się brakiem kompetencji w sprawie uchwał antysmogowych. „Wprowadzenie ograniczeń lub zakazów w zakresie eksploatacji instalacji (…) należy do wyłącznej kompetencji sejmików wojewódzkich” – mieli odpisać urzędnicy.
Czytaj również: Warszawa wyda miliony na własne czujniki smogu. 170 nowych urządzeń
Niewiele dzieje się też w Urzędzie Marszałkowskim woj. Mazowieckiego. Jego pracownicy przekazali aktywistom kopię ankiety wypełnionej przez pracowników UM Warszawa. Urzędnicy deklarują w niej, że chcą zakazu palenia węglem od 1 stycznia 2024 roku. Cztery lata później wszedłby w życie zakaz ogrzewania wszystkimi paliwami stałymi. Wojewódzcy urzędnicy przyznają też, że do połowy lutego tego roku ratusz nie odzywał się do urzędu marszałkowskiego w tej sprawie.
W powijakach jest też akcja wymiany najbardziej zanieczyszczających powietrze kotłów. Te, według już obowiązujących zapisów uchwały antysmogowej dla województwa, muszą zniknąć z miasta do końca przyszłego roku. Według działaczy w stolicy nadal jest około 15–16 tys. kopciuchów. W 2020 roku z miejskiej kasy udało się wymienić zaledwie 526 z nich.
Warszawa daleko za Krakowem i Sopotem
Aktywiści apelują do radnych Sejmiku woj. Mazowieckiego o jak najszybsze przyjęcie uchwały o zakazie spalania węgla, tak aby warszawiacy z wyprzedzeniem mogli się na takie przepisy przygotować.
„Konieczne jest dalsze przyspieszenie prac nad wnioskami do wymiany kotłów i rozpatrywaniem wniosków o dopłaty. Warszawa oferuje najwyższe w Polsce dopłaty do wymiany kotłów (ok 20 tys. zł), ale informacje o tym fakcie słabo docierają do właścicieli kopciuchów” – czytamy w apelu Polskiego Alarmu Smogowego.
Aktywiści przypominają, że prawo zakazujące palenia węglem uchwalono już w Sopocie (będzie obowiązywać od 2024 roku) i Krakowie (zakaz już obowiązuje, w tym przypadku chodzi również o inne paliwa stałe). O wprowadzenie podobnych regulacji starają się też Skawina, Tarnów, Rabka-Zdrój, Oświęcim i Krzeszowice.
O tym, jak może działać taki zakaz, można przekonać się już w Krakowie. Jakość powietrza w ciągu kilku lat znacznie się tam poprawiła. Widać to po danych przekazanych przez krakowski magistrat. Jeszcze w 2019 roku zdarzyły się 64 dni z przekroczonymi normami stężenia pyłu PM10. Jeszcze gorzej było rok wcześniej, kiedy stacje pomiarowe pokazywały przekroczenie limitów ponad 100 razy. W zeszłym roku sytuacja taka wydarzyła się 49 razy.
Efekt wprowadzenia zakazu można też zauważyć na mapie Airly, zbierającej dane z wielu prywatnych czujników zanieczyszczenia powietrza. Czerwone i bordowe punkty, oznaczające bardzo duży smog, najczęściej widać w tak zwanym obwarzanku krakowskim, czyli w gminach na obrzeżach miasta. W samym Krakowie zanieczyszczenie jest o wiele mniejsze.
Zakaz palenia węglem w Warszawie będzie. Kiedy? Nie wiadomo
O plany wprowadzenia nowego prawa antysmogowego w stolicy zapytaliśmy Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego. Pytania dotyczyły stanu prac nad dokumentem zakazującym ogrzewania domów węglem w stolicy i możliwość dotrzymania terminu wskazanego na końcówkę 2023 roku. Niestety, do momentu złożenia tekstu nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi.
Te same pytania wysłaliśmy do stołecznego ratusza, dopytując również o bardzo wolne tempo wymiany kotłów niespełniających żadnych norm emisyjności. Urzędnicy warszawskiego magistratu podtrzymali chęć wprowadzenia zakazu palenia węglem w swoim mieście. Jak twierdzą, na razie muszą jednak czekać na działanie zarządu województwa. Ten powinien zaproponować stosowną uchwałę, która potem trafi pod obrady radnych sejmiku.
„(…) Miasto stołeczne Warszawa deklaruje pełną gotowość do współpracy z zarządem województwa przy wprowadzeniu tego zakazu w życie” – czytamy w odpowiedzi ratusza.
Urząd miasta ma też nadzieję na przyspieszenie programu wymiany pieców. Ma to być możliwe dzięki zatrudnieniu ekodoradców pracujących w najbardziej zanieczyszczonych dzielnicach. W 2021 roku warszawski magistrat spodziewa się nawet 4 tysięcy wniosków o dofinansowanie z miejskiego programu antysmogowego.
Tekst powstał na potrzeby kampanii “Polska bez Smogu” realizowanej we współpracy Polskiego Alarmu Smogowego, SmogLabu i “Rzeczpospolitej”. Artykuły tworzone w ramach akcji można czytać w środy w drukowanym i internetowym wydaniu “Rzeczpospolitej” oraz w SmogLabie. 10.03 w „Rzeczpospolitej” można przeczytać także wywiad z prezydentem Rybnika, Piotrem Kuczerą, który mówi o obowiązku wymiany pieców.