Udostępnij

Strefy Czystego Transportu potrzebne od zaraz. Inaczej w miastach nie odetchniemy [PODCAST]

06.07.2021

Strefy czystego transportu (SCT) w Polsce istnieją tylko na papierze. Prawo pozwala miastom wyznaczać obszary, gdzie wjazdu nie ma większość samochodów spalinowych. Ta wersja SCT nie przyjęła się w polskich metropoliach.Dlatego rząd pracuje nad zmianami w prawie dotyczącym stref. Zasady mają być mniej restrykcyjne, co podoba się Łukaszowi Frankowi, dyrektorowi Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie. Z urzędnikiem o strefach czystego transportu porozmawialiśmy w kolejnym odcinku podcastu „Miasto od nowa”.

Strefy czystego transportu mają oczyścić powietrze w miastach. Możliwość ich wyznaczania miastom daje ustawa o elektromobilności z 2018 roku. Mimo to do tej pory w Polsce była tylko jedna taka strefa. W 2019 roku Kraków wyczyścił część z ulic w centrum miasta z większości samochodów.

Przez pół roku na zabytkowy Kazimierz nie mogły wjechać auta napędzane benzyną i dieslem. Wstęp miały tam jedynie elektryki i samochody gazowe, co wiązało się z ustawowymi wymogami. Obowiązywała też długa lista wyjątków, na którą weszli między innymi mieszkańcy, przedsiębiorcy czy taksówkarze. Duża część mieszkańców protestowała przeciwko wprowadzeniu strefy czystego transportu, a radni zdecydowali o jej zlikwidowaniu po zaledwie trzech miesiącach – mimo że pilotaż nowego rozwiązania miał potrwać pół roku.

Strefy czystego transportu tylko na papierze

Od tamtej pory strefa czystego transportu nie powstała w żadnym innym polskim mieście, choć prawo dalej dopuszcza wprowadzenie takiego rozwiązania. Trwają też prace nad kolejną wersją ustawy o elektromobilności, gdzie zapisane będą zmienione zasady wyznaczania stref. Wiadomo, że mają być one pod pewnymi względami łagodniejsze.

Do stref najprawdopodobniej będzie można wjechać samochodem spalinowym, jednak niektóre z miast będą musiały je utworzyć. Obowiązek taki spadnie na te miasta, gdzie przekraczane są roczne limity stężeń dwutlenku azotu. Sytuacja ta dotyczy kilku z największych polskich metropolii, między innymi Krakowa, Warszawy i Wrocławia.

Czytaj również: Polacy potrzebują lepszej jakości transportu zbiorowego

Jakie więc powinny być strefy czystego transportu, które w przyszłości będą powstawać w polskich miastach? Czy musimy podążać za wzorami z zagranicy – na przykład berlińską Umweltzone czy londyńską Ultra Low Emmisions Zone? Na te pytania odpowiedział Łukasz Franek, szef Zarządu Transportu Publicznego. Urzędnik stwierdził, że najlepiej wprowadzać zmiany etapowo. W ten sposób mieszkańcy będą mogli przyzwyczaić się do nowych rozwiązań.

Stare strefy z mankamentami

Obejdzie się też bez potrzeby przesiadki ze starego, sprawdzonego i taniego w obsłudze diesla od razu do drogiego elektryka – choć samochody elektryczne i tak są przyszłością polskich miast.

– Planowane zmiany w przepisach krajowych odpowiadają na mankamenty prawa, o których się przekonaliśmy. Chodzi między innymi o oparcie zasad wjazdu do strefy na podstawie norm Euro – mówi Franek odnosząc się do europejskiego systemu oceny emisyjności samochodów. Najbardziej ekologiczne auta spalinowe teraz oznaczane są za pomocą normy Euro 6.

To standard wprowadzony w 2016 roku. Zapewnia on, że pojazd emituje niewiele szkodliwych tlenków azotu (oznaczanych również jako NOx) do atmosfery. W Polsce nowych samochodów jest jednak niewiele. Według danych różnych organizacji średni wiek samochodu w Polsce może wynosić od 13 (dane portalu rankomat) do nawet 20 lat (informacje z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, biorące jednak pod uwagę również auta zarejestrowane, jednak w praktyce nieużywane).

 class=
Rzeczywista ilość tlenków azotu emitowana przez samochody z silnikami spełniającymi różne normy Euro (liczba gramów na kilogram spalin). Źródło: Raport „Droga do czystego powietrza”, Polski Alarm Smogowy

Oznacza to, że wiele samochodów jeżdżących po polskich drogach spełnia najwyżej wymogi wprowadzonej w 2001 roku normy Euro 3. Według dyrektora Franka to właśnie od niej powinny ruszyć strefy w polskich miastach. Potem wymogi stopniowo byłyby zaostrzane. W końcu po drogach miałyby poruszać się jedynie samochody elektryczne. Według Franka taki scenariusz to pieśń odleglejszej przyszłości, a takie prawo mogłoby obowiązywać od 2035 roku.

Samochodowy smog w ulicznych kanionach

Dlaczego w ogóle rozmawiamy o takich ograniczeniach? Głównie z powodu wspomnianych już tlenków azotu. To jeden z najgroźniejszych składników samochodowego smogu. Jego podwyższone poziomy źle wpływają na zdrowie. Już krótkie narażenie na wysokie stężenie tego związku w powietrzu może objawić się dusznościami i uczuciem kłucia w klatce piersiowej.

Długotrwałe oddychanie zanieczyszczonym spalinami powietrzem w wielu przypadkach prowadzi do pojawienia się astmy oskrzelowej, przewlekłej obturacyjnej choroby płuc, a nawet nowotworów płuc i piersi. Najgroźniejszy jest w tak zwanych kanionach ulicznych – ruchliwych arteriach w centrach miast szczelnie zabudowanych wysokimi kamienicami.

– Tam, gdzie mamy po dwóch stronach wysokie budynki, stężenie jest wyższe. Dlatego ważne jest, by w takich miejscach umieszczać stacje badające jakość powietrza – mówi Łukasz Franek.

Strefy czystego transportu dla zdrowia

„Głównym źródłem emisji zarówno tlenku, jak i dwutlenku azotu są zjawiska naturalne, m.in. wybuchy wulkanów, wyładowania elektryczne, a także aktywność mikroorganizmów” – pisał dla Smoglabu Przemysław Ćwik – „Jednak pod względem szkodliwego wpływu NO2 na ludzkie zdrowie źródła te można uznać za mało istotne. Z prostego powodu: generowane przez nie tlenki azotu ulegają rozproszeniu w atmosferze.

Inaczej rzecz się ma w przypadku źródeł sztucznych, takich jak transport, energetyka przemysłowa czy produkcja nawozów sztucznych. Tlenki azotu wydobywające się z rur wydechowych (w największej ilości w samochodach z silnikiem Diesla) i kominów kumulują się w przestrzeni miejskiej i osiągają stężenia groźne dla zdrowia” – czytamy w artykule Ćwika.

Na początek ulice bez najstarszych diesli

Zasady dotyczące stref w Polsce będą na początku dość łagodne w porównaniu z niektórymi rozwiązaniami z zagranicy. Obszary ograniczonego ruchu są od dawna znane w Niemczech. W Stuttgarcie strefa wyznaczona w 2008 roku. Jej powierzchnia obejmuje praktycznie całe miasto. Na cenzurowanym są tam przede wszystkim diesle. Samochody na olej napędowy wjeżdżające do Stuttgartu muszą spełniać przynajmniej wymogi normy Euro 4.

Inne rozwiązanie wykorzystały władze Londynu, gdzie wyznaczono strefę ultraniskiej emisji (Ultra Low Emissions Zone, ULEZ). Brytyjska stolica objęła nią ulice w centrum. Bez ograniczeń mogą się tam poruszać jedynie diesle spełniające wymogi normy Euro 6 i samochody benzynowe oznaczone normą Euro 4. Właściciele bardziej zanieczyszczających aut muszą płacić.

Dzienny „bilet” do strefy kosztuje 12,5 funta. Z taką samą opłatą muszą liczyć się motocykliści, których maszyny nie spełniają wymogów normy Euro 3. Za dzienną wjazdówkę dla autobusu poniżej Euro 6 trzeba zapłacić aż 100 funtów. Zarobione przez miasto pieniądze zasilają budżet przeznaczany na komunikację miejską. Władze Londynu chwalą się teraz efektami walki z zanieczyszczeniami komunikacyjnymi. Według danych urzędu miasta od 2016 do 2020 jego poziom spadał w stolicy 5 razy szybciej niż w innych brytyjskich miastach.

Polskie metropolie objęte obowiązkiem zorganizowania stref będą musiały je wyznaczyć w ciągu 365 dni od uchwalenia nowelizacji ustawy o elektromobilności. Parlament ma zakończyć prace nad nią jeszcze w tym roku.

Na nowe prawo czekają zarówno urzędnicy, jak i społecznicy. Aktywiści Polskiego Alarmu Smogowego oceniają, że na początek lepiej postawić na „lżejszą” wersję SCT. Według nich nie warto stawiać na twardy zakaz dotyczący wszystkich samochodów spalinowych. Krokiem w dobrą stronę ma być odejście od przywilejów dla mieszkańców stref. Plusem jest też ograniczenie obowiązku wyznaczania stref do grona miast z przekroczonymi dopuszczalnymi poziomami zanieczyszczenia tlenkami azotu.

– Regulacje będą działać tam, gdzie rzeczywiście jest problem. Taka propozycja może być też motywacją do stawiania większej liczby stacji mierzących zanieczyszczenia komunikacyjne w bardziej miarodajnych punktach – twierdzi Bartosz Piłat, specjalista ds. transportu z Polskiego Alarmu Smogowego.

Źródło zdjęcia: UM Kraków / materiały prasowe

Autor

Marcel Wandas

Dziennikarz, autor między innymi Onetu, Holistic News i Weekend.Gazeta.pl. W przeszłości reporter radiowy związany między innymi z Radiem Kraków, Radiem Eska i Radiem Plus. Fan muzyki, bywalec festiwali, wielbiciel krakowskiej Nowej Huty, hejter krakowskiego smogu.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.