Zwyciężyły interesy, dla których wspólnota globalna nie ma większego znaczenia. Dla zanieczyszczających nie liczy się zarówno zdrowie środowiska naturalnego, od którego jesteśmy też zależni, jak i dobrostan ludzi. Podpisanie traktatu o znaczącym ograniczeniu odpadów plastikowych i mikroplastikowych do końca 2024 r. zakończyło się fiaskiem.
Na całym świecie co minutę kupuje się milion plastikowych butelek. Także co roku, w prawie każdym zakątku Ziemi, zużywa się do pięciu bilionów plastikowych toreb.
Plastik, w tym mikroplastik, jest już wszędzie w naszym naturalnym środowisku. Powoli staje się częścią zapisu kopalnego Ziemi – znakiem rozpoznawalnym antropocenu, naszej obecnej ery geologicznej.
Traktat o zakończeniu zanieczyszczeń plastikiem nie powiódł się w tym roku
Na początku marca delegaci Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. środowiska naturalnego podjęli decyzję o uchwaleniu do końca 2024 r. specjalnego traktatu. Miałby on zakończyć problemy z zanieczyszczeniem środowiska naturalnego przez odpady plastikowe i mikroplastik.
W ramach tego globalnego przedsięwzięcia eksperci spotkali się pięciokrotnie: w Peru, Francji, Kenii, Kanadzie oraz w ostatniej dekadzie listopada w Korei Południowej. Niestety podpisanie traktatu przez wszystkie 175 delegacji krajowych na świecie nie powiodło się. Światełkiem w tunelu jest sygnał, że starania o przyjęcie dokumentu będą powtórzone w 2025 r.
Ograniczeniu produkcji plastiku sprzeciwiły się kraje petrochemiczne, takie jak Arabia Saudyjska czy Chiny. To one są najbardziej obciążone zalewem plastikowych odpadów. Zwłaszcza w oceanach. I pomimo tego, że te najbardziej poszkodowane, wznosiły gromkie protesty. Narracja dalszego szkodzenia ludziom i przyrodzie przeważyła na ostatniej sesji negocjacyjnej w Busan (Korea Południowa) w 2024 r.
– Bez znaczącej interwencji szacuje się, że ilość plastiku trafiającego corocznie do środowiska naturalnego do roku 2040 wzrośnie niemal dwukrotnie w porównaniu z rokiem 2022 – powiedział w Korei reporterom Reuters Przewodniczący INC Luis Vayas Valdivieso. – Chodzi o to, aby ludzkość stanęła na wysokości zadania i sprostała wyzwaniom egzystencjalnym. Mikroplastik znajdujemy już w ludzkim ciele.
Co należy ograniczyć?
Istnieją dowody naukowe, że zmniejszenie produkcji pierwotnych polimerów plastikowych przyczynia się do skutecznego i efektywnego zmniejszania zanieczyszczenia plastikiem. Polimery to składniki wielu tworzyw sztucznych będące substancjami chemicznymi o dużej masie cząsteczkowej. Wprawdzie delegacja USA nie dała jednoznacznej odpowiedzi, czy popiera wdrożenie w życie postanowienia o ograniczeniach produkcji plastiku, jednak zabrała głos w sprawie polimerów.
Brenda Mallory, rzeczniczka Rady ds. Jakości Środowiska przy Białym Domu, uważa, że globalny instrument walki z zanieczyszczeniami plastikiem powinien objąć chemikalia stosowane w produktach z tworzyw sztucznych. Dlatego też powinien istnieć dozór nad dostawami podstawowych polimerów z tworzyw sztucznych.
Z kolei Inger Andersen, dyrektor wykonawcza Programu Środowiskowego ONZ, zwróciła się do delegacji próbujących zablokować tę inicjatywę z propozycją ograniczenia na rynku globalnym produkcji wyrobów plastikowych, w których stosuje się chemikalia takie jak właśnie polimery. Ekspertka uważa, że powinien to być kluczowy mechanizm nowego finansowania w walce z odpadami plastikowymi.
Cierpią małe kraje wyspiarskie, które nie produkują wyrobów plastikowych
Globalne zanieczyszczenie plastikiem odczuwa wiele małych wyspiarskich krajów, które nawet nie prowadzą produkcji wyrobów plastikowych. Wśród nich Fidżi. Delegacja tego kraju, a także innych, znajdujących się w podobnym położeniu geograficznym, kategorycznie wzniosła protest przeciw dalszemu zanieczyszczaniu oceanów.
Sivendra Michael, minister klimatu Fidżi oraz główny negocjator ds. klimatu i tworzyw sztucznych, stwierdził, że globalny traktat dotyczący ograniczenia tworzyw sztucznych ma kluczowe znaczenie dla ochrony ekosystemów i zdrowia publicznego. – Gdzie trafiają te plastiki? Trafiają do naszych oceanów, na wysypiska śmieci, na nasze podwórka. A wpływ rozpadu plastików na małe substancje ma szkodliwy wpływ nie tylko na środowisko, ale także na nas jako jednostki, na nasze zdrowie – powiedział, zwracając uwagę na badania, które wykazały, że znaczna liczba ryb spożywanych w kraju była zanieczyszczona mikroplastikiem.
Przemysł petrochemiczny torpeduje ograniczanie produkcji plastiku
Na poprzednich sesjach negocjacyjnych eksperci poszukiwali rozwiązań finansowych dla krajów rozwijających się, w szczególności dotkniętych zalewem odpadów plastikowych. Padła też propozycja obciążenia zanieczyszczających pewnymi kosztami na rzecz środowiska. Na przykład miałaby być wdrożona opłata w wysokości 60–70 dolarów za tonę od produkcji polimeru pierwotnego, co miałoby stanowić średnio 5–7 proc. ceny polimeru. Jednak wiele grup branżowych odrzuciło ten pomysł, gdyż uważają, że spowoduje on znaczący wzrost cen konsumpcyjnych.
Valerie Volcovici, zajmująca się polityką klimatyczną i energetyczną USA, stwierdziła: – Przemysł petrochemiczny otwarcie apeluje do rządów, aby nie wprowadzały obowiązkowych limitów produkcji plastiku i skupiły się na rozwiązaniach mających na celu redukcję ilości odpadów z tworzyw sztucznych, takich jak recykling.
Sam recycling jednak nie zdaje egzaminu. Gospodarka odpadami nie nadąża, ponieważ popyt na wyroby plastikowe jest oszałamiająco duży. A wielu konsumentów nawet nie przykłada wagi do tego, by choćby podczas zakupów ograniczać ilość torebek foliowych.
Padło kilka ciekawych propozycji
Steve Fletcher, profesor polityki i ekonomii oceanicznej na Uniwersytecie w Portsmouth, na łamach serwisu The Conversation zwrócił uwagę, że jest czas najwyższy, aby nastąpiła zmiana w całej gospodarce plastikiem. Jego zdaniem ta powinna skupić się na schematach ponownego użycia i ponownego napełniania, które by spowodowały zmniejszenie zapotrzebowania na nowe produkty z tworzyw sztucznych. Ponadto należałoby powoli wdrażać zastępowanie plastiku innymi materiałami, takimi, które byłyby mniej zanieczyszczające i mniej szkodliwe dla ludzi i środowiska naturalnego.
– Uznalibyśmy taki traktat za w pełni udany, gdyby naprawdę kładł nacisk na zakończenie zanieczyszczenia plastikiem. Nic innego nie powinno być w centrum uwagi — powiedział Martin Jung, prezes ds. materiałów eksploatacyjnych w firmie chemicznej BASF.
Fletcher dał wyraźnie do zrozumienia, że traktat, który skupia tylko uwagę na gospodarce odpadami, nie rozwiąże problemu z plastikiem. Nie przyczyni się do zmniejszenia zanieczyszczenia plastikiem w wystarczającym stopniu. Na koniec jednoznacznie stwierdził: – Tylko zahamowanie produkcji plastiku zatrzyma zalew odpadów plastikowych.
–
Zdjęcie tytułowe: Adrian Tambo/Shutterstock