To była zima, zeszły rok. Nagle na krakowskie ulice wypełzły tłumy w maskach. Niektórzy mieli ładne, kolorowe, w kwiatki. Inni proste, szare, białe albo czarne. Były różne kroje i kolory. Dla dzieci dziecięce, dla kobiet kobiece, a dla mężczyzn takie bardzo męskie.
Sprzedawcy rozkładali ręce za ladami: nie mamy więcej masek, wszystko wykupili.
Smog był wtedy nie do wytrzymania, właził w każdy por na ciele i w najmniejszą strukturę włosa. Czuło się go w nosie i w gardle. Nic więc dziwnego, że wszyscy rzucili się na maski.
Ktoś wtedy zapytał na Facebooku, jak radzimy sobie ze smogiem. Oprócz zasłaniania twarzy, posypały się inne pomysły: aplikacje, sprawdzające stężenie pyłu w mieście, wietrzenie w określonych porach dnia, kupowanie roślin, mających oczyszczać powietrze. Opcji nie brakuje, ale trzeba przyznać, że fantazja nie poniosła Polski zbyt daleko. Największą ekstrawagancją była ta kwiecista maska.
O kilka, a nawet kilkanaście kroków dalej, poszli Chińczycy, którzy z problemem smogu zmagają się od lat.
1) Zielona herbata
Na pierwszy ogień idzie coś zaskakująco prostego – picie zielonej herbaty. Jak to działa? Chodzi nie o sam napar, a o EGCG, czyli jeden z głównych polifenoli zawartych w herbacie. Ten składnik pomaga wyeliminować wolne rodniki, obniżyć stres oksydacyjny (stan, który polega na tym, że mamy w organizmie zbyt dużo wolnych rodników. Może doprowadzić m.in. do miażdżycy, zawału, udaru mózgu czy chorób wieńcowych) oraz, jak twierdzą niektórzy, ograniczyć prawdopodobieństwo wpływu smogu na układ krwionośny.
Ale na tym kończą się pomysły, które możemy wykorzystać, idąc do osiedlowego sklepu. Po przebadaniu wpływu herbaty, Chińczycy puścili wodze wyobraźni.
2) Moda
Okazało się, że nie ma przeszkód, żeby smog, a raczej walka z nim, wkroczyła na wybiegi. Podczas Hong Kong Fashion Week 2014 zaprezentowano kolekcję sukienek skompletowanych z osłoną na usta. Kolory – głównie ciemne, choć z przebłyskami fuksji. Do wyboru, do koloru: coś a’la burka, zasłaniająca całą twarz; kusy strój z osłonką na pół twarzy, wieczorowa suknia ze zbyt wysokim kołnierzem. W Internecie można znaleźć nagranie z pokazu premierowego – widać na nim, że Chinki są zdziwione, ale wyraźnie zainteresowane.
Jest też opcja odwrotna – jeśli ktoś nie chce chronić się przed smogiem tak manifestacyjnie, może kupić sobie „niewidzialną maskę”. To małe filtry, wykonane z nietoksycznych i pozbawionych lateksu materiałów , które wsadza się do nosa. Podobno ich w ogóle nie czuć.
– Na spotkaniu czy konferencji nie czułbyś się najlepiej z maską na twarzy. Naszej nie widać. Co więcej, w lecie nie powoduje pocenia! – chwalą producenci.
https://www.youtube.com/watch?v=p3Dqc7rkGfs
3) Roślina w plecaku
Jednak – nie przesadzajmy. Dlaczego mielibyśmy ukrywać swoją prywatną walkę ze smogiem. Tajwańczycy raczej wolą tego nie robić i stąd ich pomysł: roślinka w plecaku. Mechanizm jest dość prosty: w specjalnej torbie zasadzona jest roślina – można mieć ją cały czas przy sobie. Do niej podłączono dwie rurki, które doprowadzają świeże, wyprodukowane przez naszego zielonego przyjaciela, powietrze do maski.
4) Powietrze w puszce
Ale nie wszystkie pomysły są tak innowacyjne i skomplikowane. Na proste rozwiązanie wpadł chiński milioner i filantrop, Chen Guangbiao, który w czasie największego stężenia pyłów w Pekinie, rozdawał mieszkańcom puszki ze świeżym powietrzem. Chińczycy przyjęli ten pomysł z wielkim entuzjazmem.
5) Antysmogowy rower
Większym niż, kiedy pokazano im rower, który w miarę pedałowania ma oczyszczać powietrze. Jak to działa? Do bagażnika jest przytwierdzone specjalne urządzenie z rurką i maską. Kiedy użytkownik zaczyna jechać, maszyna filtruje powietrze i odkłada brud. Dzięki temu rowerzysta może oddychać (oczywiście przez maskę) bez problemu.
6) Bar tlenowy
Jest jednak pomysł, który z Azji powoli wkrada się do Europy – bary tlenowe. Wyglądają z pozoru jak zwykły pub, ale klienci, zamiast piwa, przez rurki wciągają czyste powietrze. Z tym, że w przypadku piwa limit trzeba ustalić sobie samemu, a tutaj granicę wyznacza tzw. wiek tlenowy. Co to takiego? Zestaw czynników, przez które określa się długość i intensywność terapii. Klient siada przy barze, dostaje swoją kaniulę i przez jakiś czas może cieszyć się czystym tlenem. Ci, którzy korzystają regularnie, chwalą sobie, że lepiej śpią, mają organizmy oczyszczone z toksyn i są zrelaksowani.
Ważne jednak, żeby bar tlenowy miał nadzór lekarzy specjalistów. Jeśli tlenoterapia jest źle dobrana, może doprowadzić do zapalenia tchawicy i oskrzeli, uszkodzenia płuc i upośledzenia działania rzęsek w drogach oddechowych. Moda na bary tlenowe dotarła także do Polski – i to już w 1998 roku. Pierwszy taki lokal powstał we Wrocławiu. Kolejne pojawiają się w Warszawie, Szczecinie i innych dużych miastach.
7) Smog-Free Tower
W zeszłym roku świat obiegła wiadomość: w Pekinie powstaje pierwsza na świecie „Smog-Free Tower”. Projekt autorstwa holenderskiego architekta, Daana Roosegaarde’a, ma być wielką innowacją. Przejechała cały świat w ramach Smog Free Project. Jest wielkim zaawansowanym technologicznie jonizatorem, który w ciągu 1 godziny oczyszcza 30 tysięcy metrów sześciennych powietrza. Według zapewnień, Studio Roosegaarde chce zagwarantować każdemu mieszkańcowi szybko rozwijającego się miasta darmowy dostęp do świeżego powietrza. Wieża najpierw stanęła na ulicach Rotterdamu, by potem pojechać do Pekinu, a następnie Paryża i Los Angeles. Smog Free Tower to nie jedyny pomysł Holendrów. Chcą teraz stworzyć pierwszą na świecie publicznie dostępną wieżę antysmogową.
Każdy może wesprzeć projekt – wystarczy znaleźć studio Roosegaarde’a na Kickstarterze.
***
Wszystkie te rozwiązania łączy jedno. Są to rozwiązania zastępcze. Jedyne, które takim nie jest to czyste powietrze.
A jak wy radzicie sobie ze smogiem?
*
This work is licensed under a Creative Commons Attribution 4.0 International License.