W Arktyce ponownie otwierają się morskie szlaki żeglugowe. Mimo stosunkowo słabego na tle ostatnich lat sezonu roztopów doszło do otwarcia obu szlaków: Przejścia Północno-Wschodniego i Przejścia Północno-Zachodniego. Zwykle do takiej sytuacji dochodzi na przełomie sierpnia i września. Czy jest z czego się cieszyć? Ostatnie badania pokazują, że opłacalność żeglowania po Arktyce nie jest wcale taka oczywista.
Dość słaby sezon roztopów w tym roku…
W tym roku nie padnie rekord topnienia lodu w Arktyce. Przez prawie cały sezon, który wciąż jeszcze trwa, wielkość czapy polarnej znajdowała się poza pierwszą dziesiątką najmniejszych w historii pomiarów satelitarnych. W dalszym ciągu do podium jest daleko. Ostatni raz rekordowe topnienie miało miejsce w 2012 roku. Natomiast w 2020 roku było bardzo blisko pobicia tego rekordu. Naukowcy od kilku lat zastanawiają się, dlaczego tak się dzieje, skoro mamy postępujące ocieplenie klimatu.
„Od 2012 roku – roku rekordowo małej powierzchni lodu w Arktyce, zajmujący się nią naukowcy przyglądają się topnieniu lodu podczas dnia polarnego ze wstrzymanym oddechem, zastanawiając się: Czy w tym roku znów padnie rekord? Czy w tym roku Ocean Arktyczny będzie wolny od lodu? …I prawie każdego sierpnia topnienie lodu spowalnia, zapobiegając nowemu rekordowemu minimum. Ale dlaczego?, zastanawia się Jennifer Francis z Centrum Badania Klimatu Woodwell w USA.
Wraz ze swoim współpracownikiem Bingyi Wu z Uniwersytetu Fudan w Szanghaju znalazła odpowiedź. Są to zmiany w zachowaniu się prądu strumieniowego, który wpływa w Arktyce na zwiększenie się częstotliwości występowania układów niskiego ciśnienia, czyli niżów barycznych. Same zaś zmiany w zachowaniu się prądu strumieniowego, czyli jego meandrowanie i zastyganie to rezultat ocieplającego się klimatu w Arktyce. Niże baryczne oznaczają większe zachmurzenie. Jeśli Ocean Arktyczny przykrywają latem chmury, to blokują dostęp promieniom słonecznym do powierzchni. W wyniku tego arktyczne wody przestają się nagrzewać, i topnienie lodu zwalnia.
… ale arktyczne szlaki morskie się otworzyły
Co ciekawe, w tym stosunkowo słabym jak na ostatnie lata sezonie roztopów otworzyły się oba szlaki żeglugowe. Specyfika tamtejszych warunków atmosferycznych sprawiła, że oba te szlaki zostały otwarte już w połowie sierpnia. Chodzi o Przejście Północno-Zachodnie wiodące wzdłuż wybrzeży Ameryki Północnej i Przejście Północno-Wschodnie, które wiedzie wzdłuż wybrzeży Syberii.
Mapa dostarczona przez amerykańskie Narodowe Centrum Danych Lodu i Śniegu (NSIDC) pokazuje, że oba szlaki morskie są już wolne od lodu. Statki mogą przepłynąć przez kanadyjskie cieśniny Archipelagu Arktycznego. Także przez rosyjską Cieśninę Wilkickiego rozdzielającą Morze Karskie od Łaptiewów. W przeszłości prawie w ogóle te szlaki morskie się nie otwierały, gdyż tamtejszy klimat na to nie pozwalał. Jeśli już tak się działo, to na bardzo, krótko. Z tego powodu próbujący przepłynąć ów szlak żeglarze utykali na całą noc polarną, a inni płacili za to życiem.
Dopiero XXI wiek uczynił wyprawy morskie bezpieczne w porównaniu z tym, co miało miejsce dekady i wieki temu. Przejście Północno-Wschodnie pierwszy raz otworzyło się w 1995 roku, dzięki rzadkim warunkom atmosferycznym, wymarszczającym roztopy w euroazjatyckiej części Oceanu Arktycznego. Przejście Północno-Zachodnie natomiast otworzyło się dopiero w 2007 roku. W kolejnych latach oba szlaki morskie otwierały się niemal każdego roku. Jeśli nie oba, to zawsze któryś z nich się otwierał zwykle w drugiej połowie sierpnia. W latach 2010-2012 w Arktyce było wystarczająco ciepło, by oba szlaki żeglugowe się otwierały co roku.
Zbyt duży optymizm
W przyszłości, w miarę jak klimat Arktyki będzie się ocieplać, polarne szlaki morskie będą otwierały się regularnie. Także okres żeglowności bez asysty lodołamaczy będzie się wydłużał. Stworzy to wiele możliwości dla morskiej żeglugi międzykontynentalnej. Nie będzie już potrzebny np. Kanał Sueski. Ale ta żeglowność, to wcale nie jest wielki powód do optymizmu. I nie chodzi tu tylko o kwestię globalnego ocieplenia, bo właśnie przez nie takie możliwości powstaną.
Ocean zasnuty mgłą
Niedawne badania opublikowane w czasopiśmie naukowym Geophysical Research Letters pokazują pewien ciekawy problem związany z żeglowaniem po arktycznych wodach. Okazuje się, że coraz dłuższe okresy bez lodu będą powodowały wzrost częstotliwości występowania mgieł ze względu na tamtejszy polarny klimat. Zasada wygląda tak, że kiedy lód topnieje, więcej ciepłej wody styka z się zimnym powietrzem, co powoduje skraplanie się pary wodnej nad powierzchnią i tym samym powstaniem mgły.
Xianyao Chen z Chińskiego Uniwersytetu Oceanicznego i jego współpracownicy wykorzystali historyczne dane dotyczące występowania mgły nad Oceanem Arktycznym w modelach klimatycznych, by w ten sposób ocenić, jak bardzo wzrośnie częstość występowania mgły. „Przyszłość żeglugi w Arktyce jest niejasna, ale mgła może stanowić poważne wyzwanie”, powiedział Chen. „Projektując trasy żeglugowe przez Arktykę, musimy wziąć pod uwagę wpływ mgły”. Mgła jest zjawiskiem, które utrudnia statkom morskim nawigację, szczególnie w sytuacji występowania lodu morskiego. Chcąc skrócić trasę, armatorzy będą kierowali swoje jednostki dalej od lądu, bliżej pokrywy lodowej. Czyli bliżej bieguna, tak, aby trasa była jak najkrótsza, mniej kręta. A tam właśnie mgieł będzie najwięcej, i większe ryzyko zderzenia z górami lodowymi, czy grubymi krami lodowymi.
Badania pokazują, że mgła już teraz jest poważnym czynnikiem utrudniającym i spowalniającym żeglugę morską, a do końca tego wieku zjawisko to może znacznie wydłużyć żeglugę przez Arktykę. Nawet o 3 dni w przypadku Przejścia Północno-Zachodniego i jeden dzień w przypadku Przejścia Północno-Wschodniego. Takie wyniki zostały opracowane przy założeniu, że świat ociepli się o 3 st. C. do końca tego wieku. Przy dziennych kosztach operacyjnych dużych kontenerowców, które zwykle sięgają od 50 tys. do 150 tys. dolarów, wielodniowe opóźnienie spowodowane mgłą szybko zwiększa koszty przeprawy transarktycznej. „Unikanie lodu ma kluczowe znaczenie. To badanie wykonało dobrą robotę, identyfikując ryzyko związane z mgłą – ważnym ograniczeniem środowiskowym w Arktyce, które w dużej mierze zostało zignorowane”, powiedział Scott Stephenson, fizyk z RAND Corporation.
Mała opłacalność takich rejsów
Inną kwestią jest w ogóle opłacalność takich rejsów, a także kwestie ekologiczne. Mówi się, że skoro trasa zostanie skrócona, mniej CO2 trafi w ten sposób do atmosfery. To nie jest takie oczywiste. Wszystko zależy od tego, skąd dany statek wypływa, a co za tym idzie, co jest w takiej sytuacji lepsze? Kanał Sueski czy Cieśnina Wilkickiego? Zhaojun Wang z Centrum Badań Środowiskowych Uniwersytetu Adama Smitha oszacował, że przekierowanie statków na Ocean Arktyczny dałoby redukcję emisji CO2 o 24 proc. i oszczędność w paliwie o 264 ton. Ale takie rejsy na świecie stanowią jedynie ułamek. Tylko 20 z ponad 500 tys. międzynarodowych rejsów handlowych oszczędza czas i pieniądze, kiedy wybiera się trasę arktyczną. „Te przekierowania będą miały niewielki wpływ na globalne emisje”, powiedziała Wang.
Chociaż 83 z ponad 500 tys. tras było krótszych, a 45 pozwoliło zaoszczędzić czas żeglugi w analizie zrównoważonego rozwoju przeprowadzonej przez Wanga, tylko 20 było ekonomicznie wykonalnych. „Zdecydowanie uważamy, że to zaskakujący wynik, ponieważ ludzie zawsze mówią o tym, że Arktyka ma ogromny potencjał dla żeglugi”, powiedział Wang. Inny problem to prognozowanie, kiedy dany odcinek uwolni się od lodu, jeśli mamy pozbyć się zależności od rosyjskich lodołamaczy. Choć lód będzie się kurczyć, to nie zniknie od razu. Także w tym roku. Teraz oba szlaki morskie są otwarte, ale stało się to raptem kilka dni temu. Zmiana kierunku wiatru może zepchnąć lód i zablokować odcinek w nawet jeden dzień. Wszelkie operacje ratunkowe mogą nawet dziś stanowić duży problem i dodatkowe koszta.
Ogromne koszty zmian klimatycznych
Oszczędności w rejsach przez Arktykę będą niewielkie, nawet gdy Ocean Arktyczny całkiem uwolni się od lodu, a koszty zmian klimatycznych będą rosły. Analiza Deloitte Center for Sustainable Progress wskazuje, że perspektywa ocieplenia planety o 3 st. C. będzie oznaczało, że do 2070 roku światowa gospodarka straci prawie 180 bilionów dolarów. Zmiany klimatyczne w Arktyce, które oczyszczą ją z lodu, doprowadzą jednocześnie do jeszcze większych anomalii prądu strumieniowego. Będzie to niosło za sobą niebezpieczeństwo braku żywności, o czym można przeczytać w artykule Jacka Baraniaka.
–
Zdjęcia: SERGII LIEONOV/Shutterstock