Udostępnij

Sztandarowy antysmogowy program polskiego rządu wystraszył Unię Europejską… biurokracją. „Chapeau bas Panie Ministrze”

03.07.2019

Ostatnie dwa tygodnie upłynęły w antysmogowym świecie pod znakiem dwóch ważnych informacji. Pierwszą były medialne doniesienia o tym, że Polska może stracić miliardy złotych na walkę z zanieczyszczeniem powietrza, ponieważ zrobiła program, który nie działa i nie bardzo chce go naprawić. Drugą jest raport Polskiego Alarmu Smogowego, który ustalił, że Inspekcja Handlowa w zimie pobrała zero próbek węgla, którego jakość miała kontrolować.

Program „Czyste Powietrze” był ogłaszany z dużym przytupem, ponieważ miał być kluczowym elementem rządowych działań na rzecz poprawy jakości polskiego powietrza. Zapowiadano przeznaczenie na niego dużych środków. Zrobiono ładne broszury. Zorganizowano nawet spotkania w gminach, w czasie których specjaliści doradzali ludziom, co trzeba zrobić, by skorzystać z obiecanych dotacji. Przy czym nie kryli jednak obaw dotyczących tego kto i jak obsłuży zakładaną liczbę wniosków, bo – dało się usłyszeć – bez znaczącego wsparcia się tutaj na pewno nie obejdzie. Jeżeli, oczywiście, program ma działać. Ich obawy okazały się słuszne, bo kiedy skończył się etap rozdawania broszur, okazało się, że wsparcia brakuje i program w praktyce nie funkcjonuje.

Inaczej nie da się bowiem skomentować tego, że w połowie czerwca – czym na Twitterze chwalił się (sic!) rzecznik Ministerstwa Środowiska – było podpisanych zaledwie 13,5 tys. umów o dofinansowanie. To kropla w morzu potrzeb, bo zakładany cel mówił o kilku milionach domów. Ale lepsze niż liczby wyobrażenie o tym, że nie ma powodów do zadowolenia, daje przykład. W samej tylko aglomeracji krakowskiej jest w tej chwili ponad 45 tys. „kopciuchów”, które trzeba wymienić. Co oznacza, że prowadzące sztandarowy rządowy program ministerstwo, chwali się sukcesem, bo w całym kraju podpisało umowy wsparcia na wymianę liczby kopciuchów, która jest równa 1/3 tego, co trzeba zrobić jedynie w 14 gminach okalających jedno z wielu polskich miast.

Doprawdy – chapeau bas Panie Ministrze.

O tym jednak, że „Czyste Powietrze” to w obecnym kształcie pic na wodę, który w praktyce nie działa i zdaje się służyć głównie do tego, żeby nie wydać pieniędzy, które się obiecało w chwili, kiedy trzeba było się pochwalić zdecydowanymi działaniami, przez ostatnie dwa tygodnie napisano i powiedziano sporo. Nie widzę więc wielkiego sensu w powtarzaniu tego samego, co celnie powiedzieli już inni. Zamiast tego chciałbym powiedzieć, że dostrzegam tutaj jeszcze przynajmniej jedną rzecz, która każe mi zdjąć czapkę z głowy przed urzędnikami Ministerstwa Środowiska oraz innymi prowadzącymi ten program.

Rzecz w tym, że z doniesień prasowych wynika, iż unijne instytucje straciły cierpliwość i postanowiły to pokazać, ponieważ zmęczyła ich i wystraszyła polska biurokracja oraz niemoc w usprawnianiu niesprawnych procedur. A wystraszenie biurokracją organizacji, która swego czasu postanowiła uregulować krzywiznę banana to rzecz, która naprawdę bardzo mi zaimponowała.

Chapeau bas Panie Ministrze.

Zero pobranych próbek

Bardzo interesujący jest też raport Polskiego Alarmu Smogowego, który odbił się jednak mniejszym echem. Wynika bowiem z niego, że państwo nie zadbało o skuteczny mechanizm kontroli przepisów wprowadzających normy jakości dla węgla sprzedawanego do gospodarstw domowych. Inspekcja Handlowa, która miała to kontrolować i która otrzymała na to już nawet pierwsze pieniądze, przez cztery miesiące ostatniej zimy pobrała bowiem do kontroli równe zero (sic!) próbek węgla. Co oznacza tyle, że reforma wprawdzie jest, ale jednak nie do końca. To być może się zmieni, ale smutne jest jednak to, że w państwie, które podobno miało już nie być z dykty, każda reforma zaczyna się od zrobienia jej na niby. A dopiero, kiedy okazuje się, że takie na niby nie przechodzi, jest nadzieja na realną zmianę.

Więcej o raporcie przeczytacie TUTAJ.

Rozliczenie lata na początku zimy

Co gorsza taka realna zmiana wymaga tego, by na bieżąco kontrolować polityczne deklaracje i jakość pozorowanych reform. W kwestii smogu jest to szczególnie męczące, ponieważ wszystko odbywa się zgodnie z dość regularnym i powtarzalnym rytmem. Kiedy przychodzi zima, a wraz z nią smog, który trafia na czołówki gazet, politycy uznają, że trzeba zabrać się za działanie i przynajmniej coś zadeklarować. Deklarują więc, obiecują i zapowiadają. Później jednak robi się cieplej, zainteresowanie opinii publicznej tematem znacząco się zmniejsza, więc zaczynają się problemy z realizacją deklaracji, obietnic i zapowiedzi. Raz na czas próbuje się zresztą też robić rzeczy, które są z nimi całkowicie sprzeczne lub przeprowadza reformy na niby, który z jednej strony są, ale tak naprawdę ich nie ma, bo w praktyce nie działają. To oczywiście męczące, bo żadnej sprawy nie da się zamknąć i wracać trzeba nawet do tych, które z pozoru są już załatwione.

I rzecz w tym, że koledzy i koleżanki z Polskiego Alarmu Smogowego robią to przeprowadzając co kilka miesięcy ocenę działań rządu w sprawach jakości powietrza, która zwykle kończy się hokejowym wynikiem „dla” smogu. Być może, myślę sobie patrząc na to, warto spróbować ich namówić, by zmienić formułę pierwszej jesiennej oceny. Tej, która zwykle jest prezentowana, kiedy zaczyna się sezon grzewczy. Tak by zamiast oceniać cały kilkunastopunktowy rządowy program, w którym przynajmniej część pozycji nie ma większego znaczenia, skupić się na najważniejszych obietnicach poprzedniej zimy i tym, jak je zrealizowano lub częściej zaniedbano w miesiącach lata.

Czyli, mówiąc krótko, wypunktować po prostu największe zaniedbania z okresu, kiedy nikt rządowi na ręce nie patrzył, w czasie kiedy wszyscy na nie patrzą. Tak, by w sezonie grzewczym było wiadomo, dlaczego Polska znowu się dusi, kto dokładnie za to odpowiada i do kogo mieć pretensje. Może to chociaż trochę pomoże.

Autor

Tomasz Borejza

Dziennikarz naukowy. Członek European Federation For Science Journalism. Publikował w Tygodniku Przegląd, Przekroju, Onet.pl, Coolturze, a także w gazetach lokalnych i branżowych. Bloguje na Krowoderska.pl.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.