Komisja Europejska chce uznania gazu za „zrównoważone” paliwo. Taki sam plan dotyczy też atomu. Oba te punkty nowej unijnej strategii energetycznej budzą wątpliwości niektórych organizacji społecznych. Pomysły te pojawiły się w projekcie rozporządzenia dotyczącego preferowanych przez UE źródeł energii (tak zwana „taksonomia” Unii Europejskiej). Dokument określa, które inwestycje energetyczne będą mogły liczyć na unijne wsparcie.
Od dawna było wiadomo, że od publicznego wsparcia odcięte zostaną elektrownie węglowe. Wątpliwości nie budziło też dofinansowanie odnawialnych źródeł energii, w szczególności farm wiatrowych i słonecznych. Dyskusja dotyczyła natomiast pozycji gazu i atomu. Koalicji broniącej tego drugiego przewodziła Francja. Nic dziwnego – w kraju nad Sekwaną elektrownie jądrowe produkują prawie 70 proc. całej energii. Paryżowi sprzyjały państwa Europy Wschodniej posiadające własne instalacje atomowe: Czechy, Słowacja, Słowenia, Rumunia, Węgry i Finlandia. Do tego grona przyłączyły się również Polska i Chorwacja. Mocny sprzeciw wobec energii jądrowej wyraziła natomiast Austria, Niemcy i Luksemburg.
Taksonomia Unii Europejskiej: gaz i atom ze wsparciem
Ostatecznie Komisja zgodziła się ująć atom w projekcie taksonomii wysłanym do państw członkowskich Unii Europejskiej. Jednocześnie za zrównoważone paliwo uznała również gaz – co również zgadza się z postulatami wysuwanymi przez Francję. Inwestycje w oba te źródła mogą liczyć na wsparcie, jednak pod pewnymi warunkami. Projekty gazowe wedle obecnej wersji taksonomii mogłyby być finansowane do 2030 roku, a atomowe – do 2045.
„Taksonomia Unii Europejskiej ukierunkowuje i mobilizuje prywatne inwestycje na działania niezbędne do osiągnięcia neutralności klimatycznej w ciągu najbliższych 30 lat” – czytamy w stanowisku KE – „Komisja uważa, że gaz ziemny i energia jądrowa odgrywają ważną rolę jako środek ułatwiający przejście do przyszłości opartej głównie na odnawialnych źródłach energii. W ramach taksonomii oznaczałoby to klasyfikację tych źródeł energii w jasnych i ścisłych warunkach (na przykład gaz musi pochodzić ze źródeł odnawialnych lub charakteryzować się niską emisją do 2035 r.).”
To ostatnie zdanie może w praktyce oznaczać, że inwestycje gazowe wsparte przez UE powinny w końcu działać na „zielony” wodór, wytworzony ze wsparciem odnawialnych źródeł energii. Ich emisyjność nie mogłaby od początku przekraczać 270 gramów dwutlenku węgla na kilowatogodzinę wyprodukowanej energii. Elektrownie jądrowe mają z kolei powstawać bez „znaczącej szkody dla środowiska”. W przypadku spełnienia tych warunków zarówno gazowe, jak i nuklearne inwestycje mogą liczyć na wsparcie między innymi z opiewających na 17,5 mld euro programów unijnego finansowania.
„Czysty gaz to czyste kłamstwo”
Włączenie gazu i atomu w taksonomię budzi wątpliwości niektórych organizacji pozarządowych. Szczególne kontrowersje wywołuje ujęcie w unijnej strategii inwestycji gazowych. Sprzeciwia się temu między innymi Fundacja WWF.
„Celem taksonomii powinno być łagodzenie i adaptacja do zmian klimatu oraz ochrona i odbudowa różnorodności biologicznej. Decyzja o uznaniu gazu za inwestycję zrównoważoną środowiskowo jest zaprzeczeniem tej idei. Gaz można uznać za paliwo przejściowe, ale jako paliwo kopalne, którego zużycie wpływa na zmianę klimatu, nie może być on oznaczony jako neutralny. Nie powinno się też inwestować w nowe instalacje. To jak wrzucenie biegu wstecznego w czasie jazdy pod górkę na drodze do neutralności klimatycznej – stwierdził Mirosław Proppé, prezes WWF Polska.
Organizacja straszy też kurczącymi się zasobami gazu. Według ekspertów WWF jego rezerwy w krajach UE i u stabilnych eksporterów spoza Wspólnoty (Norwegia, Wielka Brytania, USA, Kanada, Algieria i Australia) kurczą się w szybkim tempie i starczą na najwyżej 15 lat. Oznacza to, że w latach 30. Unia może być uzależniona od dostaw i dyktatu cenowego Rosji, a także Kataru i Iranu.
Doniesienia o włączeniu gazu w unijną strategię z niepokojem przyjęli również aktywiści Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. „Czysty gaz to czyste kłamstwo” – napisali w komentarzu na swoim twitterowym profilu. „Unia Europejska powinna opracowywać plany szybkiego i masowego uniezależniania się od gazu ziemnego, a nie pakować się w gazową pułapkę. Jeśli chcemy brać na poważnie naukę, powinniśmy odejść od wykorzystania gazu ziemnego w energetyce najpóźniej do 2040 roku!”
Greenpeace pod rękę z nowym rządem Niemiec w sprawie atomu
Do chóru krytyków przyłączają się również działacze tradycyjnie sceptycznego wobec atomu Greenpeace’u. „Firmy zanieczyszczające środowisko będą zachwycone, że mają pieczęć UE, aby przyciągać gotówkę i dalej niszczyć planetę poprzez spalanie gazu kopalnego i produkcję odpadów radioaktywnych. Promowanie tych toksycznych i drogich form energii przez nadchodzące dziesięciolecia stanowi realne zagrożenie dla transformacji energetycznej Europy” – komentuje Magda Stoczkiewicz, dyrektorka programowa europejskiego Greenpeace’u.
Czytaj również: Niemcy wyłączają ostatnie reaktory jądrowe. Zabiegają też o brak atomu w innych krajach
Nowe propozycje KE trafią teraz pod obrady Parlamentu Europejskiego i liderów poszczególnych państw członkowskich. Taksonomia Unii Europejskiej budzi wątpliwości między innymi w Niemczech.
„Uważamy technologię jądrową za niebezpieczną. Nadal twierdzimy, że problem utylizacji odpadów jest nierozwiązany” – komentował rzecznik berlińskiego rządu Steffen Hebestreit – „Wyraźnie odrzucamy ocenę Komisji w sprawie energii jądrowej. Rząd zgadza się również, że na razie potrzebujemy gazu ziemnego jako technologii pomostowej”
Podobnego zdania mają być Austria, Hiszpania i Luksemburg. Według portalu Politico antyatomowa koalicja nie będzie jednak torpedować nowego planu KE. Niemcy zapowiedziały już, że nie wesprą pomysłu pozwu przeciwko Komisji do Trybunału Sprawiedliwości UE. Taką propozycję wysunęła austriacki minister środowiska Leonore Gewessler. Hebestreit ocenił, że projekt taksonomii ma oparcie w unijnym prawie i może być w pełni legalnie procedowany.
Źródło zdjęcia: Kletr / Shutterstock