Smog nas zabija – tak można podsumować najnowszą analizę specjalistów publikujących w The Lancet. To najstarsze na świecie naukowe czasopismo medyczne opublikowało właśnie swoje badania dotyczące liczby zgonów spowodowanych złym stanem powietrza. Naukowcy porównali obecne dane do informacji z początku lat 90-tych.
„Badaliśmy tendencje przestrzenne i czasowe umieralności oraz zaawansowanie chorób związanych z zanieczyszczeniem otaczającego nas powietrza w latach 1990-2015 na poziomie globalnym, regionalnym i krajowym” – czytamy we wstępie do badań. Sprawdzono 79 czynników ryzyka, prowadzących do choroby lub śmierci, w 195 państwach świata.
6 milionów zgonów
Wnioski nie napawają optymizmem, co mogą potwierdzić liczby: w 2015 roku (to najświeższe dostępne dane) stężenie pyłów PM 2,5 w otaczającym nas powietrzu było piątym najczęstszym czynnikiem prowadzącym do zgonu (po nadciśnieniu, paleniu papierosów, zbyt wysokim poziomie glukozy oraz wysokim cholesterolu) i na całym świecie spowodowało śmierć ok. 4,2 miliona osób (to 7,6 proc. wszystkich śmierci na świecie). Dodatkowo zanieczyszczenie wywołane ogrzewaniem domów piecami na paliwa stałe przyczyniło się do śmierci 2,8 miliona osób (zajmuje dziesiąte miejsce w zestawieniu czynników ryzyka). W sumie smog w 2015 roku zabił 6,4 miliona osób.
Określono także tzw. wskaźnik DALY, który służy do pomiaru obciążenia chorobami w badanej populacji (jeden DALY oznacza utratę jednego roku w zdrowiu. Przyczyną tej utraty może być przedwczesna umieralność lub inwalidztwo). W tych badaniach liczbę DALY, za którą odpowiedzialny jest smog w otoczeniu, określono na 103 miliony – a więc na świecie utracono łącznie aż tyle „lat w zdrowiu”. Używanie paliw stałych w gospodarstwach domowych spowodowało 85,6 miliona DALY. Dodatkowo wyliczono, że ekspozycja na ozon spowodowała 254 tys. zgonów i ponad 4 miliony DALY.
Dla porównania – w 1990 roku, choć zanieczyszczenie było na czwartym miejscu w rankingu przyczyn śmierci, przez smog w otoczeniu zmarły 3 miliony osób.
Najgorzej jest, oczywiście w Azji. Ponad połowa śmierci spowodowanych ekspozycją na pyły i inne zanieczyszczenia, to zgony właśnie na południu i wschodzie Azji.
Jakie choroby wywołuje smog?
Naukowcy wybrali pięć schorzeń, które są związane z zanieczyszczeniem i były przyczyną największej liczby zgonów. Na pierwszym miejscu (1,5 mln zgonów) uplasowała się choroba niedokrwienna serca. Na drugim – choroby naczyń krwionośnych. Dalej jest przewlekła obturacyjna choroba płuc, zakażenie dolnych dróg oddechowych oraz rak płuc.
Jak wynika ze statystyki, bardziej narażeni na te choroby są mężczyźni niż kobiety. W 2015 roku z powodu jednego z tych pięciu schorzeń zmarły 2 miliony seniorów (powyżej 70. roku życia), ale także 202 tys. dzieci w wieku 1-5 lat.
Polska na mapie świata jest czerwonym punktem. Razem z innymi częściami Europy – Czechami, Węgrami, Rumunią, Słowacją – znajdujemy się w grupie państw, w których aż siedem procent zgonów jest spowodowanych stałą ekspozycją na smog. Wyprzedzają nas tylko wielkie kraje azjatyckie, jak Indie czy Chiny. To jednocześnie najbardziej zanieczyszczone miejsca na świecie, gdzie poziom smogu od lat utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie.
44,5 mikrogramów na metr sześcienny
Naukowcy ocenili także, że w 1990 roku średnie światowe stężenie pyłu PM 2,5 wynosiło 39,7 mikrogramów na metr sześcienny. W 2015 – już 44,5. Najszybciej wzrastało od 2010 roku. Pokazują to na przykładzie państw o największej populacji. Okazuje się, że smog jest coraz większy w Bangladeszu (z około 64 mikrogramów na metr sześcienny w 1990 roku do ponad 90) i Indiach (z 60 w 1990 roku do 70 dziś). Wysokie, ale stabilne wartości utrzymały się w Chinach i Pakistanie. Wyraźnie spadło stężenie pyłów w Nigerii (z ponad 80 w 1990 roku do 35), trochę delikatniej w Rosji, USA i Brazylii.
– Przed nami wiele wyzwań związanych z obniżeniem stężeń szkodliwych pyłów – piszą naukowcy. – Narażenie na ciężkie choroby wywołane ekspozycją na smog może obniżyć się w całej populacji – wszystko zależy od decyzji władz. I nie chodzi tutaj tylko o działania krajowe, ale przede wszystkim ogólnoświatowe.
Fot. Mark Danielson/Flickr.